24. Widziałam człowieka, który nie żałował.

4.8K 296 16
                                    

Telefon oderwał mnie od rzeczy, której robiłam. Westchnęłam cicho, odstawiając mokry talerz na suszarkę i wytarłam dłonie w niewielki ręczniczek, który leżał na blacie. Wolnym krokiem ruszyłam do telefonu, który znajdował się w salonie. Nie miałam zbytnio ochoty rozmawiać z kimkolwiek. Zwłaszcza, że była sobota. Był to jeden z nielicznych dni, kiedy naprawdę mogłam odpocząć. Weekendami nie pracowałam, dlatego też zazwyczaj próbowałam poukładać swoje życie i samą siebie, która w ciągu tygodnia, potrafiła rozsypać się znowu na miliony kawałków. 

Minął miesiąc i cztery dni. Dokładnie miesiąc od tego felernego wieczoru. I jeśli miałabym być szczera, fizycznie czułam się dobrze. A nawet bardzo dobrze. Jednak moja psychika nadal pozostawała chyba bez zmian. Przynajmniej ja nie widziałam żądnej poprawy. 

Widząc na wyświetlaczu telefonu numer Alana, zmarszczyłam brwi. Chłopak rzadko kiedy do mnie dzwonił, a jeśli już, to tylko, gdy miał jakąś sprawę. Dlatego też już bałam się odebrać ten cholerny telefon. Jednak zrobiłam to. 

- Natasha? - spytał niezbyt mądrze, na co niemal wywróciłam oczami. - Dzwonili z komisariatu. Znaleźli go. 

Nic więcej nie musiał mówić, a już na pewno nie musiał mówić kogo znaleźli.

Telefon z hukiem upadł na podłogę. Prawdopodobnie ekran będzie do wymiany po tym bliskim spotkaniu z panelami. Ale wtedy był to mój najmniejszy problem. Cały czas wgapiając się w ścianę na przeciwko, stałam niczym otępiała. Moje ciało dotknął paraliż, nie byłam w stanie wykonać choćby najmniejszego ruchu. Słyszałam jak Alan nawołuje moje imię przez telefon, jednak nie mogłam się nawet odezwać.

Znaleźli człowieka, który mnie zgwałcił. 

Który zniszczył moje życie. 

Zniszczył mnie. 

****

Po tym jak Alan do mnie zadzwonił i oznajmił, że znaleziono tego człowieka, nie mogłam w to uwierzyć. Dopiero ponowny dzwonek mojego telefonu przywrócił mnie do funkcjonowania, jeśli tak można było to nazwać. Jak się okazało, ponownie dzwonił Alan z informacją iż będzie pod moim mieszkaniem za kilka może kilkanaście minut. Od razu odmówiłam. Powiedziałam tylko, że spotkamy się przed komisariatem. Musiałam pozbierać myśli. Musiałam się na to przygotować. 

Ale tak się nie stało. Kiedy stając pod komisariatem, ogarnęło mnie uczucie, którego dotychczas nie znałam, uświadomiłam sobie, że na takie coś nie można było się przygotować. Nie można było ułożyć scenariusza, nie można było znaleźć odpowiednich słów.

Widząc Alana, który stał tyłem do mnie, rozmawiając przez telefon, poczułam się nieco spokojniej i bezpieczniej. Jego obecność w tym przypadku działała na mnie kojąco. Serce zwolniło swój rytm. 

Podeszłam nieco bliżej do chłopaka po cichu, nie chcąc mu przeszkadzać w rozmowie. Po słowach, które wypowiadał do telefonu, domyśliłam się, że rozmawiał z Chrisem. Wyczuwałam w jego głosie, że jest zdenerwowany. Odchrząknęłam, chcąc w końcu zwrócić na siebie jego uwagę. Alan od razu się odwrócił. 

- Muszę kończyć - powiedział tylko do telefonu i rozłączył się, chowając urządzenie do kieszeni. - Cześć - mruknął dosyć niewyraźnie w moja stronę. - Jak się czujesz? 

- Daruj sobie takie pytania - westchnęłam.

- Okej, w takim razie, ja... - zająknął się, patrząc na moją twarz. - Mogę poczekać na ciebie tutaj, jeśli nie chcesz żebym wchodził am z tobą i...

- Alan - przerwałam mu, widząc jak chłopak męczy się sam ze sobą, aby złożyć swoje myśli w logiczne zdanie. 

- Albo mogę iść załatwiać za ciebie sprawy papierkowe. Musiałabyś mnie tylko upoważnić. 

Dirty job ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz