14. Słodkich snów, Kopciuszku.

5.5K 349 70
                                    

#DirtyJobPl na twitterze!

Pożegnaliśmy się z Chrisem i Stellą na parkingu. Dziewczyna wzięła ode mnie numer, mówiąc, że bardzo chętnie umówiłaby się ze mną na zakupy. Dałam jej go, choć miałam nadzieję, że do owych zakupów nie dojdzie, z wiadomych powodów. Obawiałam się, że stragany na targach mogłyby się jej nie spodobać. 

Gdy tylko auto Chrisa odjechało, Alan otworzył swój samochód. Szybko wślizgnęłam się na miejsce pasażera, zacierając dłonie, jakby to miało mi pomóc w wytworzeniu ciepła. Mrozy nie były aż takie dużo jak jeszcze tydzień temu, ale i tak było mi cholernie zimno.

Alan również wsiadł do samochodu, zajmując miejsce za kierownicą. Przekręcił kluczyk w stacyjce, a z otworów w płycie rozdzielczej zaczęło wypływać przyjemne ciepło, które otulało moją twarz. Westchnęłam cicho, opierając głowę o podgłówek. 

- Dobrze się bawiłam - mruknęłam szczerze. Nie do końca wiedziałam, dlaczego właściwie mu to mówiłam, ale to był impuls. Po prostu poczułam, że powinnam to zrobić. Alan nie odpowiedział, jedynie skinął głową na moje słowa. 

Lubiłam patrzeć jak prowadzi samochód. Robił to tak... luźno, spokojnie, dosłownie jakby urodził się za kierownicą. Jedną ręką trzymał kierownicę, uważnie obserwując ulicę przed nami, drugą trzymał na gałce zmiany biegów. 

Nadal miałam na sobie jego bluzę, przez co nikły uśmiech wkradł się na moje usta. Naciągnęłam jej rękawy na dłonie, nabierając do płuc więcej powietrza. Była na mnie o wiele za duża, ale była też bardzo wygodna. Miałam nadzieję, że chłopak po prostu o niej zapomni, a ja nie będę musiała mu jej oddawać. 

- Nie wiedziałeś, że będę też na lodowisku, prawda? - spytałam, choć bardzo dobrze znałam odpowiedź na to pytanie. Możliwe, że po prostu chciałam zacząć z nim jakąkolwiek rozmowę, bo tej nocy cisza w jego towarzystwie była jeszcze bardziej irytująca niż zazwyczaj. 

- Nie - powiedział krótko, nawet na mnie nie zerkając. - Chris kazał mi przyjechać ze Stellą. Mieliśmy pojeździć, a później iść na piwo. 

Co ten dureń znowu kombinował? Będę musiała uciąć sobie z nim poważną pogawędkę. 

- Pokrzyżowałam ci plany - skrzywiłam się lekko, na co tylko cicho westchnął. 

- Czasem dużo mówisz, wiesz? - spytał, a ja rozchyliłam usta. - Zupełnie niepotrzebnie, bo paplasz głupoty. 

- Myślałam, że... 

- Nie pokrzyżowałaś mi planów, Natasha. Jeśli chciałbym iść na te piwo, to bym poszedł, a ty wracałabyś na pieszo do domu. Jestem jednak tutaj i cię odwożę, więc proszę, nie rób z tego problemu. 

Skinęłam głową na znak, że rozumiem, co do mnie powiedział.

- Dziękuję - mruknęłam cicho, jednak nie dostałam odpowiedzi. Nie oczekiwałam jej. 

Po kilku minutach podjechaliśmy pod moje mieszkanie. Alan zaparkował, a ja odetchnęłam z ulgą. Już odwracałam głowę w jego stronę, ale zauważyłam, że chłopak zgasił silnik i opuścił auto. Szybko poszłam w jego ślady, przyglądając mu się uważnie. Zamknęłam drzwi, starając się nie trzaskać. 

- Dzięki za podwózkę - mruknęłam, podchodząc do niego. 

- Chris wspominał, że pracujesz - zaczął. - Gdzie?

Przymknęłam powieki, wciągając do płuc więcej powietrza. 

- W barze - wzruszyłam ramionami. - Zaczęłam na początku tygodnia. 

Dirty job ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz