7

327 18 8
                                    


Alex

Odwróciłam się i zobaczyłam jedyną osobę, której ufam. Jestem pewna, że oczy zabłyszczały mi szczęściem. Kiedyś mi powiedział, że kiedy jestem szczęśliwa, to widać to po moich oczach. Może to głupie, ale wierzę że powiedział prawdę.

Wpadłam w jego jak zresztą zawsze otwarte ramiona. Przytuliłam się do niego mocno. Po dłuższej chwili odsunęłam się od niego.

- Witaj śmietanko - powiedział ze śmiechem  starszy mężczyzna w wieku średnim ;około pięćdziesiąt lat. Siwe włosy? Tak! Radosne niebieskie oczy? Oczywiście! Wieczny optymista? Jakże by inaczej! Piwny brzuszek? To cały on! Poznajcie Richarda Roy'a. - stęskniłaś się?

Mówiłam mu, że ma tak do mnie nie mówić, ale on się uparł. Kiedyś spytałam go dlaczego akurat tak. Powiedział, że pamięta nasze pierwsze spotkanie. Podobno przyszłam wtedy i zamówiłam naleśniki z bitą śmietana. Powiedział mi, że widział jak zlizywałam śmietankę. Widział, że zamówiłam naleśniki  tylko dla tej bitej śmietany (i tak było). Podszedł wtedy do mnie i dał mi jej więcej. Powiedział, że sam zapłaci, a że ja kocham śmietankę, to się zgodziłam. Tak zaczęła się nasza "przygoda".

- Nawet nie wiesz jak - powiedziałam siadając znowu na krześle. Mają je na prawdę wygodne.

- To co zawsze? - spytał nakładając jakieś  koktajle na tackę. Spojrzał na mnie przelotnie zanosząc zamówienie do stolika pod oknem.

- Um, wiesz... Ja już nie mogę wydawać pieniędzy. - powiedziałam gdy podszedł do mnie. Spojrzałam w dół wiedząc co mnie czeka. Ten człowiek był dla mnie trochę jak ojciec, ale nie wiem jak powinien się zachowywać, bo nigdy owego nie miałam.

- Alex... Co ja ci mówiłem? - powiedział poważnie. Rzadko kiedy był poważny. Raczej wyluzowany. - przy mnie nie musisz sobie odmawiać. Ja za ciebie zapłacę. Poza tym mówiłem, że nie musisz zbierać na dom. Dam ci te pieniądze.

- Nie Richard. Już zbyt wiele dla mnie zrobiłeś. Nie dasz mi tych pieniędzy, to za duża kwota! - powiedziałam ostro - wiem, że sam nie masz łatwo. Nie chcę cię wykorzystywać.

- Nie wykorzystujesz. Dobrze wiesz, że traktuje cię jak córkę. Mam pozwolić ci zamieszkać na ulicy? Phi, też mi coś.. - lekko się zdenerwował.

- Oj no.. Poradzę sobie - uśmiechnęłam się szeroko.

- Z tymi trzema tysiącami.. Na pewno - krzyknął na odchodne i zaczął wycierać stoły. Westchnąłam tylko i wstałam z krzesła. Usiadłam z tyłu na miękkich fotelach i przymknęłam oczy. Potrzebuję spokoju.

Noah

Chodzę w kółko jak ten wariat, trzymając się za włosy. Zwariuje zaraz... Czy to na prawdę możliwe?

Tak debilu - podsunęła mi moja podświadomość.

Przecież wiem jak powstają dzieci, ale zawsze się zabezpieczam! Zrobiłbym ten test z czystej ciekawości, no ale boję się, że wyjdzie iż to moje dziecko... Nie poradzę sobie sam! Ale w sumie.. ona jest już prawie dorosła, może mieszkać sama, po co mnie tam mieszać?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 27, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

To tylko chwilaWhere stories live. Discover now