5

329 14 11
                                    


Noah

W szoku patrzyłem to na dyrektora, to na dziewczynę. To niemożliwe. Z tą całą Melissa przespałem się tylko raz, a potem straciłem z nią kontakt. To.. Nie mogę być ojcem! Przecież to..

- To nie wykluczone. Musisz zrobić test na ojcostwo.- powiedział Cross w moją stronę. Nic nie będę robił. Jeszcze mi wcisną tą gówniarę.

- Ty jebany chuju! - spojrzałem na Alex, która podniosła się z kanapy i swój gniewny wzrok skierowała na starszego mężczyznę. - Jeśli okaże się, że on jest moim ojcem, to przyjde do ciebie w nocy i wykastruje! Obetnę ci chuja, żebyś nie mógł robić dzieci! By nie cierpiały mając tak spierdolonego ojca! - krzyczała. - potem zmusze cię byś go zjadł! A na końcu poderżnę ci gardło! Zmarnowałeś mi życie!

Wow..

Nie zdziwiłbym się jeśli ona by była moją dzieckiem. Odziedziczyłaby mój charakter...

Matko, co ja myślę?! Ona nie jest moją córką! Zapamiętaj to sobie raz a dobrze Noah! No, ale trzeba przyznać, że dziewczyna ma charakterek.

- Panienko Murphy, proszę się uspokoić - przełknął głośno ślinę. Prychnąłem. Facet jest żałosny.

- Dobra, to wy sobie pogadajcie jak chcecie - wstałem z krzesła i zacząłem ubierać kurtkę. Uśmiechnąłem się do nich - ja spadam - chciałem otworzyć drzwi i wyjść, ale zatrzymał mnie głos blondynki.

- Ej, dziadur! A ty gdzie? - Krzyknęła głośniej niż powinna. Jest strasznie irytująca.

- Po pierwsze, mam trzydzieścipięć lat i nie jestem żadnym "dziadurem" - zrobiłem cudzysłów w powietrzu. - Po drugie to wracam do domu, po co mam tu siedzieć?

- Ee, bo tak jakby mogę być twoja córką? - prychnęła. - A i... mając trzydzieścipięć lat faktycznie nie jesteś dziadem... Ale wyglądasz staro - zaśmiała się. Serio wyglądam jak dziad?

- Ee, tak jakby mnie to nie obchodzi - powiedziałem i wyszedłem z pomieszczenia. Spojrzałem na zegarek na ręku. Godzina 14:38, świetnie. Zmarnował mi ponad 3 godziny...

Wyszedłem z budynku i skierowałem się w stronę auta. Wsiadłem i położyłem głowę na kierownicy. Już nic mnie nie zaskoczy..

Odpaliłem silnik i pojechałem do domu. Pora coś zjeść na obiad.

Alex

Nie mogę uwierzyć. Ten facet po prostu sobie wyszedł. Ot tak. Przecież ja mogę być jego dzieckiem! Na prawdę go to nie interesuje. Najwyraźniej muszę o tym zapomnieć i powrócić do swojego życia w tym zapchlonym domu. Sama sobie poradzę.. Jak zawsze.

Spojrzałam na Crossa. Facet jest żałosny. Poprawiłam swoje włosy i odchrząknęłam.

- To ja ten - podniosłam długopis, który w napływie mojego gniewu spadł na podłogę. Upsi? - ja już pójdę.. - spojrzałam na dyrka, a ten tylko kiwnął głową - a i nie wygadaj się Marii. Tu nic nie zaszło, a ja dalej jestem sierotą. -pokiwałam mu palcem. Jace uwielbiał ploteczki ze swoją asystentką Marią. Zawsze przy kawusi siedzieli w kawiarence na drugim piętrze i gadali co im się nie przytrafiło. Nie wolno tej kobiecie ufać. Powiesz jej coś w sekrecie? Nie martw się. Marysia o to zadba i po godzinie cały ośrodek będzie o tym huczał. Tia... I te jej imię.. Skąd one w ogóle jest..?

- Oczywiście, to pozostanie w sekrecie - powiedział.

I dobrze. Odwróciłam swój wzrok od jego parszywej gęby i wyszłam z pomieszczenia. Sama nie wiem czemu we mnie siedzi tyle jadu i dlaczego cały czas jestem dla niego niemiła. W sumie to dla każdego. Ale ja po prostu wolę wszystkich do siebie zrażać. Dlaczego?

Kiedyś miałam przyjaciółkę, Monicę. Przyjaźniłyśmy się od małego. Nawet nie pamiętam od kiedy. Wiem tylko, że zawsze byłam ja i ona. Do czasu. W końcu w wieku piętnastu lat, ktoś ją zaadoptował, a ja zostałam już sama. Nie chciałam nowej przyjaciółki. Monica była idealna. Pamiętam jak za nią płakałam...

To tylko chwilaDove le storie prendono vita. Scoprilo ora