2

437 16 2
                                    

Obudziłem się z lekkim bólem głowy. Co prawda wczoraj dużo nie piłem, ale nie mam mocnej głowy.

Wstałem z łóżka. Popatrzyłem na zegarek. Godzina 11..pfff nawet nie tak późno. Na szczęście dziś sobota i nie muszę iść do pracy. Pracuje w sklepie. Wiem, bardzo oryginalna praca, ale nie mam żadnego wykształcenia. Dla mnie wystarcza, tyle ile dostaje. Nie muszę nikogo utrzymywać, więc jest luz.

Idę do łazienki i biorę szybki prysznic, po czym zakładam świeże ubrania. Wchodzę do kuchni.

Co by tu zeżreć..?

Po chwili namysłu stwierdzam, że jajecznica to dobry wybór. Wyciągam składniki z lodówki i robię śniadanie.

Po zjedzeniu kieruje się do salonu. Nie mam co robić to sobie pogram na konsoli...nikt mi nie zabroni.

Może by sobie tak kobietę znaleść..?

Nieee.. za dużo obowiązków. Ostatnie czego potrzebuje to, żeby jakaś baba mi truła dupę. Ale jak tak pomyśleć, lepsze to niż siedzenie samemu w czterech ścianach.

Teoretycznie mógłbym pojechać do matki i ojca, ale będą narzekać na brak wnuków. Wkurwią mnie jeszcze i tyle z tego będzie. Mnie bardzo łatwo wyprowadzić z równowagi. A moja mama.. ohoho ta to umie dowalić. A więc lepiej zostać w domu.

Biorę pusty talerz po śniadaniu i odkładam go do zlewu. Potem umyje.. wieczorem.. albo jutro..tak na pewno jutro.

I kogo ja chce oszukać..?

Już chciałem wrócić do salonu i wznowić grę ale jakiś idiota postanowił do mnie zadzwonić.

- Halo? - mówię.

- Dzień dobry - kurwa,  skąd ja znam ten głos? - dzwonię, bo wczoraj Pan się rozłączył i nie dał mi dojść do słowa. - mówi wkurzony.. aa no to już wiemy kto to.. Ale czego on ode mnie chce?

- Ee no tak przepraszam, byłem zmęczony.. co by Pan chciał?

- Jak wczoraj mówiłem - panie ja nie pamiętam co Pan gadał , mówiłem, że nie mam mocnej głowy do alkoholu.. - musi Pan przyjechać do domu dziecka w New York.. Hmm - przerywa - z Pana akt widzę, że Pan tam mieszka, zgadza się? - kurwa skąd on ma moje akta? Nie dobrze..

- Tak, ale na wstępie mówię, że nie wciśniecie mi bahora - mówię poważnie.

- Nie - śmieje się - ale w pewnym sensie to tak - COO?

- Ja nie chcę żadnego dziecka, odwalcie się ode mnie. Wciśnijcie je moim sąsiadom. Pieprzą się codziennie bo w ciążę nie mogą zajść. - krzyknąłem. To nie tak, że jestem potworem bez uczuć i nie chce zaadoptować biednego dziecka bo nie dam mu dobrych warunków . Wiem jak to jest w tych domach. Każde musi walczyć o swoje i nie jest łatwo. Ale ja się na ojca nie nadaje. Nie mam czasu i w ogóle byłbym beznadziejnym ojcem. Samotnym trzydziestopięcio letnim ojcem. Chyba nikt takiego by nie chciał. Nawet nie wiem co one jedzą! Jakieś papki czy co. Chyba, że miałby być to jakiś nastolatek. Jeszcze gorzej! Okres dojrzewania i te sprawy.. Pfff

NIE CHCE DZIECI!

- Dobrze, proszę się uspokoić - łatwo mówić. Nie codziennie dają mi dziecko do wychowania.. - przyjedzie Pan to porozmawiamy. - nie da mi spokoju..

- Ehh.. No dobrze, proszę mi wysłać adres.

- Oczywiście. Do widzenia.

- No  do widzenia - co za facet..

    
                                     ***

To tylko chwilaKde žijí příběhy. Začni objevovat