-Panie?- Płanetnik pokłonił się Perunowi, który siedział sobie na wysokiej chmurze i obserwował poczynania ludzi na ziemi. Zgrzytał zębami i wyłamywał palce zły na siebie. Wiedział teraz, że Neptun miał doskonały pomysł ze współpracą z ludzkim robactwem, jak ich niegdyś nazywali. Teraz patrzył jak niewielka grupa ludzi, ba chyba najmniejsza zorganizowana grupa ludzi na przestrzeni setek kilometrów, która osiągnęła samowystarczalność jest w stanie walczyć z Cieniami i zabezpieczać podległe sobie tereny. 
Gdyby nie to, że miał na pieńku ze Swarogiem to chętnie by się dowiedział co on sądzi o tym wszystkim. Spojrzał na płanetnika, który doprowadził niemal do katastrofy. Żeby bić się ze zwykłą harpia na oczach ludzi trzeba mieć coś nie tak z głową. Nie dość, że dostał kilka ciosów to jeszcze na oczach ludzi niemal zabił stworzenie, które w ostatnim czasie tak wydatnie im pomogło.
-Udasz się do Swaroga z informacją, że oddaję mu ciebie we władanie i zaproszeniem na rozmowy.
-Panie...- Na pewny głos króla płanetnik odpowiedział lękliwym i drżącym głosem. Nie dokończył jednak bo pociemniałe oblicze władcy wyglądało teraz jak chmura gradowa. Pokornie pochylił głowę.
-Powiedz coś tu widział. Precz mi z oczu.
Płanetnik pomknął na wschód. Dwory obserwowały się wzajemnie i każdy z królów wiedział kto gdzie jest. Perun doskonale wiedział gdzie jest Neptun i Swaróg. Ostatnie dni jednak go przestraszyły bo Neptun był bardzo daleko, ale nic to nie zmieniło jeśli chodzi o ludzi, których uznał za mieszkańców swego królestwa. Ludzie ci działają samodzielnie i z niejakim rozmachem, ale przede wszystkim działają skutecznie. Dawno już nie widział wśród ludzi tak silnych magów, a teraz jak widział było ich kilku i cały czas rośli w siłę. Od powrotu minęło niespełna dziesięć miesięcy, a widział już magów, którzy samodzielnie w dawnych czasach zostawaliby królami. To co się działo bardzo go ciekawiło i chyba nawet straszyło, ale do strachu nawet sam przed sobą się nie chciał przyznać. 
-Jeśli tak dalej pójdzie to będziemy musieli ich traktować jak partnerów. - Szepnął sam do siebie i zrozumiał, że własnie o to mogło chodzić Neptunowi. ten stary pierdziel już tysiące lat temu był zdania, że ludzie zasługują na coś więcej niż tylko niewolę. Teraz delikatnymi bodźcami udowadniał, że jego teoria mogło być prawdziwa i teraz jako pierwszy zrobi l krok w stronę współpracy z ludźmi.
-Panie, chyba jest coś co mogłoby cię zainteresować. - Odezwała się młoda płanetniczka. oczywiście młoda była tylko względem reszty dworzan Peruna. W skali wieku człowieka, była ona przedwieczna.
-Czego jeszcze nie wiem przez tego kretyna?
-Córka Neptuna mieszka wraz z ludźmi na tej wyspie. - Wskazała Wielki Kack. Ta wiadomość wstrząsnęła królem do tego stopnia, że nie opanował mimiki. Implikacje tej informacji były tak szerokie i niesamowite, że zabrakło mu tchu. 
-Skąd ta informacja?
-Widziałam ją. Kiedy dowiedziałam się, że nikt nie obserwuje ludzi pognałam kilka chmurek nad nimi. Widziałam ją jak spaceruje z dziewczynką i tym magiem co Cienie pokonał. Mieszka w domu.
-Skubaniec. Cwaniak. Cholerny farciarz. - Perun nie wiedział czy klnie czy się śmieje, a jego dworzanie tym bardziej nie wiedzieli co mają myśleć. W końcu parsknął śmiechem i uderzył się dłońmi o uda. - Obserwuj dalej. 
-Jak mnie zobaczy...
-Już pewnie ciebie widziała. To niemal pewne.- Przerwał król swej poddanej, ale wyraz jego twarzy był spokojny więc i ona się nie denerwowała. - Chcę jednak wiedzieć co się dzieje na tej wyspie. Co się dzieje w promieniu dwudziestu kilometrów od tej wyspy. I jeszcze jedno. Ktokolwiek będzie tu pełnił obserwację ma zakaz jakichkolwiek kontaktów i akcji z  i przeciwko ludziom. Nie chcę wojny, a tym bardziej trupów. - Nie dopowiedział, że w pierwszym starciu to po stronie jego poddanych mogłyby się te trupy pojawić. Nikt bowiem nie bierze ludzi na poważnie. Nikt z wyjątkiem Neptuna.- Ciekawe, czy przypadkiem on nie ma racji. 

Przez ostępy leśne, które pewnie już niedługo staną się puszczą przemieszczał się orszak króla Swaroga. Król niesiona był na wielkim tronie, który stał na podeście, z którego wyrastały nogi niczym dęby.
-Perun ciebie przysyła?
-Tak, panie. Za karę. - Swaróg mrugnął raz oczami i nic po za tym. Siedział na swym maszerującym tronie. Król był cały czas w ruchu. Przeważnie powolnym, ale zawsze w ruchu. Teraz patrzył na płanetnika z niechęcią, ale też ciekawością.
-Jakie niesiesz przesłanie? - Głos króla był niczym odgłos lawiny kamieni. Płanetnik jakby się skurczył, jego ramiona opadły, a postać jakby przygarbiła.
-Perun prosi o spotkanie nad Morzem Bałtyckim. Jest tam osada ludzi, którzy są pod ochroną króla Neptuna.- Ostatnie słowa dopiero zainteresowały Swaroga. Podobnie jak Perun znał Neptuna i wiedział, że ma słabość do ludzi. Nadal żyje w strachu po tym co spotkało RA.
-Neptun znowu się bawi?
-Neptun jest teraz daleko, panie. Ludzie sami się... bawią, jak to raczyłeś nazwać.- Trzeba było przyznać, że płanetnik albo miał jaja, albo nie miał już nic do stracenia. Król nie zmienił wyrazu twarzy, ale jego oczy jakby złagodniały. - Ludzie ci stali się bardzo potężnymi magami. 
-Jak bardzo?
-Walczą z Cieniem. Teren zabezpieczają runami i mandalami... - Swaróg nie mógł nie sapnąć z wrażenia. Mandale to była bardzo bolesna lekcja. Jak Neptun mógł pozwolić komuś znowu się bawić tą bronią.
-Mandale? Ile ofiar?
-Żadnej.- Idący obok tronu potężny centaur spojrzał na swego pana, a potem na tego kłamcę płanetnika. Zawsze były ofiary.
-Łżesz.
-Spokojnie Gabryś. Niech nasz poseł się jeszcze raz zastanowi co chce nam powiedzieć.
Płanetnik sposępniał. Jak miał powiedzieć to co widział skoro to co widział było niemożliwe. Kiedyś sam z siebie by się śmiał i od kłamców wyzywał. Teraz jednak był świadkiem pewnych rzeczy i te rzeczy nie mieściły mu się dalej w głowie.
-Król Neptun wysłał ostatnim latem swojego dworzanina do ludzi żyjących na jednej z wysp jakie się tu wyodrębniły. Jak się dowiedziałem chodziło szczególnie o kilkoro osób, które tam żyły i które podobno wyrwały się z morza. - Spojrzał niemal przepraszająco na Swaroga i wzruszył ramionami. Postanowił, że w tej sytuacji nie ma co ubarwiać, bo prawda jest zbyt niewiarygodna, aby jeszcze ją poprawiać. - W zamian z wyroby kowalskie jednego z mieszkańców wyspy otrzymywali oni okruchy wiedzy na temat tego co się stało z tym światem w związku z Powrotem. 
-Neptun uczył ludzi? - Centaur niemal syknął?
-Nie. Neptun ich niczego nie uczył. Nawet ten dworzanin ograniczał się tylko od odpowiadania na pytania. - Płanetnik miał przed oczami chłopaka walczącego z Cieniami, których on sam nie byłby w stanie zatrzymać. - Ludzie się bardzo zmienili sami w sobie, a ci co otrzymali dawkę magii w czasie Powrotu zaczęli rosnąc w siłę.
Centaur parsknął nie biorąc na poważnie słów płanetnika. Odwrócił swój ludzki tułów i wskazał za siebie, gdzie w wiernopoddańczym orszaku szły setki ludzi, kobiet i mężczyzn, dzieci i dorosłych. Jakby ten obraz miał świadczyć o poziomie ludzkości, który zapamiętali i sobie utrwalili.
-Wybacz, że się nie zgodzę. - Płanetnik sarknął. - Są ludzie, którzy nic nie umieją albo nie wiedzą, że umieją, ale są też ludzie tak pełni talentu, wiedzy i zdolności, że to przeraża.
-Zagalopowałeś się. - Warknął Gabryś zarzucając swymi czarnymi długimi włosami niczym grzywą.
-Cisza!- Lawina kamieni jaką imitował głos króla uciszyła niebianina i centaura. - Chętnie zobaczę co ten mój kochany brat nam przygotował.- Gestem dłoni wskazał kierunek i jego tron skierował się na zachód. Przemarsz Swaroga powodował, że roślinność bujnie się rozwijała. Opuszczone wioski i miasteczka natychmiast przejmowane były przez las, a to co kiedyś uchodziło za las zamieniało się w puszczę. Wraz z roślinnością pojawiały się też zwierzęta, które przez falę Powrotu uciekały na południe jak najdalej im się udało. Teraz wraz z ludzkimi sługami orszak prowadził stada dzikich i hodowlanych zwierząt. Cisza jaka panowała w tym orszaku była porażająca, bo nienaturalna. Zwierzęta odchodzące od orszaku i szukające miejsca do życia na nowych terenach dopiero po kilku godzinach odzyskiwały swój głos.

Powrót i przebudzenieHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin