XXXVII

2.7K 111 54
                                    

Tak naprawdę nic nie wiedziałam i nic nie pamiętałem. Wszystko było dla mnie dziwne. Jedyne co pamiętałem to moje omdlenie w Malfoy Manor. Nie zdziwiły mnie słowa Liam ponieważ wiedziałam jak Draco reaguje na takie zaczepki, ale najbardziej martwił mnie fakt, że mógł się obwiniać o to co mi się stało. Choć w sumie czemu miałby to robić? Nie dość, że pod upadam na zdrowiu to jeszcze z moją psychiką jest coś nie tak.

Wyprosiłam Liama z mojego pokoju bo chciałam pobyć chwilę sama. Po prostu pomyśleć o tym wszystkim co się teraz dzieje, a nie dzieje się dobrze i ja to wiem ponieważ łącząc wszystkie fakty mam odpowiedź na moje omdlenie. Cholernie straszną odpowiedź.

Usłyszałam pukanie w okno i szybko przeniosłam tam wzrok. Zdążyłam jeszcze zawiesić wzrok na lustrze gdzie migneło mi to iż nikt łaskawie nie zmył mi makijażu, ale fryzurę potrafili mi już zepsuć. Spojrzałam na szkło, ale nic nie widziałam. Brawo moja inteligencja jest wielka bo niby jak miałam coś widzieć jak było ciemno na zewnątrz, a w moim pokoju paliła się jedynie lampka nocna.
Ponownie ktoś uderzył w szybę, zwinie podeszłam do niej i ją otworzyłam. Zerknełam na ogród i ujrzałam tam osobę, której nie spodziewałam się tam zobaczyć.

-Adrien? Co ty tu robisz?- zapytałam szeptem, ale odpowiedzi nie uzyskałam. Zobaczyłam tylko jak chłopak unosi się na miotle i wlatuje przez otwarte okno.

-Chciałem odwiedzić księżniczkę w jej zamczysku.- zaśmiał się chłopak i wyciągnął coś z kieszeni. -Proszę.

Mimowolnie się uśmiechnełam i wyciągnęłam powoli rękę w stronę pudełeczka. Gdy trzymałam je w ręku i odpakowywałam byłam bardzo ciekawa co się w nim znajduje i napewno się nie zawiodłam  widząc jego zawartość.

-Skąd wiedziałeś, że je kocham? Nawet nie wiesz jak dawno i jaką ochotę na nie miałam?

-Jedna blond włosa ptaszyna, i nie Olivia od razu mnie spławiła, mi pomogła.

-Ptaszyna? Raczej Tamara.

- Tak tak niech będzie.

-Często tak porównujesz osoby do zwierząt? Dawaj jakim ja by była- mówiłam to z buzią pełnął moich ulubionych cukierków patrząc jak brunet posyła mi te jego uśmieszki. Zastanawiał się chwilę, a ja dalej się obżerałam co kiedyś na pewno nie wyjdzie mi na dobre.

-Lis.- wypowiedział pewnie, a ja o mało nie wypłułam wszystkiego co miałam w buzi.

-Wiesz co ja się chyba obraże, żeby tylko po kolorze włosów. Serio Lingas myślałam,  że stać Cię na więcej.

-A to, że jesteś tak samo przebiegła to już nie prawda tak?- zapytał ironicznie podnosząc do tego lewą brew. Rozbawił mnie ten widok i szybko na moją twarz zawitał uśmiech. Dawno nikt mnie tak szczerze nie rozśmieszył. Na codzień byłam raczej poważna, a przynajmniej taką udawałam. Starałam się przenosić całą moją uwagę na innych tylko po to by oni nie widzieli, że jest coś że mną nie tak. Pierwszym moim poważniejszym problemem byli moi rodzice, a raczej matka, która traktowała mnie jak jakiegoś śmiecia. Tata był całkiem inny, mimo iż i tak jego praca była dla niego ważniejsza to i tak bardziej okazywał zainteresowanie moją osobą niż mama. Nie wiem co zrobiłam źle, ale od samego początku, od moich narodzin traktuje mnie jak kogoś obcego, wroga. Strasznie mnie to boli bo mimo iż kiedy zaczęłam się uczyć i jakoś wyglądać to dopiero zaczęli ze mną rozmawiać to dalej znęcajął się nad moją psychiką.

Teraz doszło do tego wszystkiego te moja urocze związki i te durne sytuacje z Draco. Ja go na prawdę lubię i uważam, że nie jest taki jak na codzień próbuje pokazać, ale nie wiem czy jesteśmy w stanie spróbować stworzyć coś na poważnie po raz kolejny.

Minęło tak mało czasu, a ja się czuje o wiele dojrzalsza. Nie wiem czemu tak jest, ale uważam, że to dobrze. W końcu za niedługo zacznę być młodą kobietą, wyjdę za mąż, urodze dzieci, znajdę pracę i będę żyć życiem dorosłej osoby. Lecz czy aby na pewno jestem na to przygotowana? Czy poradzę sobie z tym wszystkim co teraz dzieje się w moim życiu ? No bo tak naprawdę nikomu jeszcze o tym nie mówiłam. No bo jak mam to powiedzieć, przecież każdy się załamie, nie licząc moich rodziców.
Dziewczyny zaczną się nie potrzebnie martwić, dawać mi tą cholerną litość, której wcale nie potrzebuje, a Betty i Liam będą robić to samo. Wszyscy będą mnie kontrolować, czego sobie nie wyobrażam. A Draco? Jeżeli serio coś do mnie czuje to on się chyba załamie, sama by to zrobiła gdyby to blondyn mi to powiedział. No bo nie podejdę do niego z uśmiechem na twarzy i nie powiem ,,Ej słuchaj Malfoy wiesz co mam raka i dlatego ostatnio u ciebie zemdlałam, ale nie przejmuj się wszystko jest dobrze". No bo przecież nikt nie wie i nikomu nie pozwolę się dowiedzieć, że mam raka. Lekarzom w Mungu też zabroniłam o tym mówić, bo kto by się ucieszył. Matka by znowu uważała, że próbuje na siebie zwrócić uwagę, a tak nie jest. Nie wiem jak sobie z tym poradzę, ale muszę dać radę, ale sama. Nie chce łaski.

Poczułam, że znowu robi mi się słabo i powoli odpływam, ale nie było to omdlenie raczej zaklęcie, ale po co?
Jedyne co ostatnie pamiętam to perfidny uśmiech na twarzy chłopaka i jego niebezpiecznie zbliżającą się do mojego ciała, twarz.

Idealna||Draco Malfoy [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now