XXVIII

3.1K 136 48
                                    

Nie wiedziałam co mam zrobić. Czy mam uciekać, czy mam dać się złapać by mnie nie zabili. Najbardziej bałam się o Draco bo wiem, że został do tego zmuszony i nie wiem jakie konsekwencję będzie musiał ponieść przez to, że nie zabił Dumbeldora. Miałam wielki mętlik w głowie i stałam tam jak ten kołek zamiast coś zrobić.

Nagle poczułam jak ktoś mnie ciągnie, byłam pewna, że to jakiś śmierciożerca, ale jak się potem okazało to był mój zbawiciel.

-Czy Ty do reszty oszalałaś!

-Uspokój się Harry musimy iść kogoś zawiadomić.- powiedziałam i zapomniałam nawet podziękować chłopakowi. Brunet ruszył w stronę gabinetu McGonagall więc ja ruszyłam za nim.

-Pani profesor.- gryfon od kilku minut próbował dostać się do gabinetu nauczycielki, ale nie uzyskiwał żadnej odpowiedzi.

-Może jej tam nie ma.

-Musi być, musi...- widziałam, że chłopak był zrozpaczony, a ja tak bardzo chciałam mu pomóc bo wiem ile dla niego znaczył Albus.

-Do licha ciężkiego co wy tu robicie.- nagle drzwi się otworzyły, a naszym oczom ukazała się profesorka.

-Dumbeldor...on nie żyje. Śmierciożercy wtargneli do Hogwartu.-powiedział Harry.

Nauczycielka ogłosiła ,,alarm" i wszyscy musieli się zebrać na dziedzińcu.

Każdy uczeń, nauczyciel podniósł swoją różdżkę, która lekko się świeciła ku niebu. Widziałam jak Hermiona jest zalana łzami. Jak każdy uczeń ma jakąś pustkę i przerażenie w oczach. Każdy wierzył, że dopóki żyje dyrektor nic nam nie grozi, ale co teraz? Nic już nie będzie takie samo. Czy Voldemord ma zamiar rozpętać piekło? A to jego początek?

Tyle pytań, a zero odpowiedzi. Czemu nie możemy żyć bez jakiegoś tan Ridella. Czasami to zazdroszczę mugolom. Mają takie spokojne życie,  nie to co my. My mamy jakiegoś gościa bez nosa, który myśli, że może wszystko. Czemu wszystko musi być takie trudne?

Draco...naprawdę mi na nim zależało i z jednej strony cieszę się, że tego nie zrobił, a z drugiej cholernie się o niego boję. Nie chce by mu się coś stało nawet jeśli nie jest już moim chłopakiem Czy przyjacielem.

Carlie...tak bardzo się zmieniła, że ją naprawdę nie wiem co mam myśleć o naszym związku. Jeżeli można to tak jeszcze nazwać.

Poczułam czyjeś ręce na mojej tali. Odwróciłam głowę do tyłu i zobaczyłam mojego brata.

-Wysłałem list do rodziców o tym co się stało i myślę, że chyba nie pozwolą nam  dalej kontynuować nauki tutaj bez niego...-powiedział Liam i smutno spojrzał w stronę ciała dyrektora.

-Może to dobrze...wiesz nic nam nie będzie grozić. Spędzimy trochę czasu razem. Jak prawdziwa rodzina.

-Nie to beznadziejny pomysł. Powiem ci tylko tyle jak ty chcesz się chować to uciekaj, ale ja będę z nim walczyć. Jestem dorosły.

-Ale Liam to dla naszego bezpieczeństwa.

-Serio? Spotykałaś się z tym śmierciożercą ale mówisz, że to ja jestem w niebezpieczeństwie?

- Nie mów tak o nim.

-Bo co? Tak jest prawda.

Nie chciałam robić widowiska. Po prostu odeszłam. Tak bardzo rani mnie to, że wszyscy mają rację do do Draco, ale ja dalej to bronię bo uważam, że on się jeszcze zmieni. Niespełnione marzenie.

W tym momencie chciałam byś po prostu sam na sam że swoimi myślami. Nie chciałam nikogo obarczać swoimi problemami.

Szłam w stronę szkoły i dotarłabym tam bez problemu gdyby ktoś mnie nie zaczepił.

-Maddie!- a ja się gwałtwonie zatrzymałam na ten głos

Idealna||Draco Malfoy [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now