♔ 26-I will not give you to anyone.

Start from the beginning
                                    

Wzdycham zrezygnowana wstając.

Proszę gosposię o kartkę i długopis bym mogła napisać coś Yaserowi. Nie będę mu siedzieć na głowie ze świadomością, że zajmuję miejsce Trishy. Pomimo iż nie są razem dziwnie się czuję.

Przełykam ślinę zaczynając pisać : 

Jeśli masz mi za złe za to co zrobiłam to przepraszam. Naprawdę nie powinnam była do ciebie przychodzić w dodatku w nocy. Jestem ci bardzo wdzięczna za pomoc, którą ukazujesz mi zawsze gdy jestem w tarapatach. Nie miej mi za złe, że wpisałam treść moich słów na papierze zamiast poczekać na twój powrót i po prostu ci to powiedzieć. Jeszcze raz dziękuję za wszystko i przepraszam.

                                                                                                              Bella.

- Mogłaby pani to m dać kiedy wróci ? - pytam niepewnie zginając kartkę na cztery.

- Oczywiście. - uśmiecha się szczerze a ja z lekkim westchnieniem podaję jej papier i podchodzę do jednego ze strażników z pytaniem czy któryś by mógłby mnie podwieźć do zamku Zayna. Od razu znajduje się ochotnik, przez po chwili jestem już na zewnątrz.

                                                                  *  *  *

< Perspektywa Zayna >

- Holly zabrałaś już wszystko ? - pytam rozglądając się po wnętrzu.

- Tak. - mamrocze zapinając torbę. - Jakby co, to mi przywieziesz, nie ? - uśmiecha się.

Kręcę głową,  dając jej do zrozumienia że tego nie zrobię.

Mam jeden szczególny powód by się z nią już więcej nie widywać.

- No Zenek, nie bądź taki. - uderza mnie żartobliwie w ramię.

Nie komentuję tego, tylko czekam aż kurwa wyjdzie.

Muszę jak najszybciej pojechać po Belle.

- Gotowa ? - pytam nie zważając na jej słowa.

- Tak kapitanie. - salutuje.

- To świetnie. - mamroczę chwytając mój czarny płaszcz.

- Nie wiem dlaczego ta twoja Bella tak się spina. - mówi po chwili, przez co moja głowa od razu odwraca się w jej stronę. - Powinna dać ci więcej luzu, nie sądzisz ?

- Nie twój interes.

- No, ale wiesz. - robi krótką pauzę zapinając zamek kurtki. - Założyła ci kajdany małżeństwa i ma czelność jeszcze tobą dyrygować. - prycha.

Nie podoba mi się to.

- Nie dyryguje mną.

- Oj Zayn, przejrzyj w końcu na oczy. Rzuć ją w cholerę i żyj tak jak dawniej. Przecież bez niej byłoby ci lepiej, prawda ? - dopytuje patrząc prosto na mnie.

Unoszę zdezorientowany brwi.

Myślałem, że ją lubi, ale jednak cholernie się myliłem.

- No Zayn, odpowiedz. - sztywnieję na dźwięk tego głosu.

Zaskoczony odwracam się do Belli, która stoi  w korytarzu.

Co ona tutaj robi ?

- Bella. - dukam podchodząc do niej, ale zatrzymuje mnie kiedy chcę się do niej przytulić.

I to kurwa ja jestem tym złym.

Pierdolenie.

- Co ty tutaj jeszcze robisz ? - pyta spoglądając na Holly. Jej mina jest poważna, a po wypowiedzeniu słów usta zaciskają się w wąską linię .

Jest zła.

Cholernie zła.

- Jak nie widać to stoję. - odpowiada Holly bujając się na stopach.

- To już sobie w końcu idź.

- Dlaczego ? Wyganiasz mnie ?

- Holly. - upominam ją.

Przecież kurwa mać miała wyjść już dawno temu.

- Tak, wyganiam cię. - prostuje Bella, a Holly prycha zakładając ręce na klatce piersiowej.

- Proszę cię, nie bądź żałosna. Nawet nie wiesz jak dziecinnie wyglądasz z taką nadąsaną miną. - parodiuje jej mimikę, przez co zaciskam szczękę. - Nie dorastasz mi nawet do pięt.

- Nie muszę. Straż !

Wytrzeszczam oczy na Belle i ku mojemu zdziwieniu pięciu strażników pojawia się u boku Belli mierząc bronią w Holly.

Czy ja o czymś nie wiem ?

- Wyjdziesz po dobroci, czy siłą ? - tym razem to Bella zakłada ręce na piersiach.

Holly jest lekko zdziwiona obrotem spraw.

Mruga kilkakrotnie w osłupieniu chwytając swoją torbę.

- Tam są drzwi. - dodaje wskazując ruchem głowy w bok, dając jej do świadomości, żeby się pośpieszyła.

- Prędzej czy później i tak się rozstaniecie. - Holly dodaje swoje trzy grosze na odchodne, a następnie ze strażnikami wychodzi.

Kiedy znikają z pola widzenia spoglądam na żonę.

- Po prostu nic nie mów. - przerywa mi zła, nie to mało powiedziane. Jest wkurwiona. Bierze kilka głębszych oddechów zanim zaczyna mówić. - Mam serdecznie dość tej całej Holly. Jeszcze raz zobaczę ją tutaj, a nie ręczę za siebie. - ostrzega podnosząc palec wskazujący.

Jest piękna.

- Z resztą ciebie też mam dość. - warczy wysyłając w moją stronę pioruny. - Tego twojego wiecznego wychodzenia i nie mówienia mi o niczym. Pamiętasz jak mówiłam ci że dałam ci ostatnią szansę ? - nie czekając na moją reakcję kontynuuje. - Właśnie ją straciłeś.

Te ostatnie słowa podziałały na mnie jak kubeł zimnej wody.

- Bella ...

- Nie przerywaj mi. Dałam ci jasno do zrozumienia, że nie chcę być tak traktowana, a ty co robisz ? Sprowadzasz sobie jakąś dziwkę do zamku ! - podnosi głos.

- Między nami do niczego nie doszło. - informuję ją czując jak mój żołądek się ściska.

- Nie obchodzi mnie to, a wiesz dlaczego ? Bo ci nie wierzę.

- Bella ja ...

- Zamknij się, chociaż raz się nie odzywaj i daj mi mówić. - po tych słowach jej wyraz twarzy zmienia się w ból. Opiera się o ścianę biorąc głęboki wdechy.

- Co ci jest ? - pytam zaniepokojony podchodząc bliżej niej. Odsuwa się ode mnie, ale kiedy zaczyna ją bardziej boleć daje się poprowadzić do kanapy. Patrzy na podłogę za mną, przez co sam się odwracam.

Jest tam plama z ...... wody ?

Spoglądam na Belle pytająco, a ta w bólu odchyla głowę do tyłu.

- Ja rodzę Zayn. - duka, a ja sztywnieję.

O kurwa mać.

▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌

Kompletnie nie wiedziałam jak zakończyć ten rozdział xD I nie wiem czy jakoś dobrze go zakończyłam, bo mi się osobiście nie podoba, ale to mało ważne :D

Dziękuję za ponad :

36,000 wyświetleń

2,600 ☆

405 komentarzy

ILY <3333333
Buźka :**** i sorry za błędy :D

Broken the law 2 ➡Z.M✅Where stories live. Discover now