II

1.3K 141 11
                                    

Spoilery z części IX. Ostrzeżenie!

Gwiazdka to motywacja, niech Moc będzie z Wami.

Długo czekałam na przybycie przyjaciół. Na Tatooine zapanował chłód, a cała planeta oddała się ciemności. Słońca zaszły już dawno. Wreszcie usłyszałam charakterystyczny gwizd. Sokół Milenium dosłownie lewitował nad piaskiem. Ze statku kosmicznego wyszedł Dameron.

- Czas naprawić ten złom! - zadrwił, zapinając swoją skórzaną kurtkę. - Chodź, wracamy do domu! - zawołał przyjaźnie.

Kiedyś Jakku było moim domem, ale wkrótce zrozumiał, że nie może się nim stać żadne miejsce. Tylko żywe istoty mogły mi go ofiarować.

- Rey! Ruszaj się! - Poe wciąż ponaglał.

Zrobiłam krok w jego stronę, ale wtedy usłyszałam głos. A po nim następny. Coraz więcej różnych akcentów oraz tonów. Potem nastąpiły wizje. Widziałam dzieci, mężczyzn i kobiety wszystkich ras. Wśród nich stała Leia. Jej szata okalała ją po szyję, naszyjnik ze złotych koralików zwisał między piersiami.

Rey.

Rey.

Rey.

Świat zawirował. Dameron tylko przewrócił oczami. Wiedział, że czeka mnie coś nowego. Machnął rękę i nie powiedział ani słowa.

- Przybądźcie jutro o tej samej porze. - rzuciłam mu przez ramię.

Mruknął coś na kształt pożegnania.

- Hej! - zawołałam jeszcze, a jego ciekawskie oczy zetkneły się z moimi -  Jesteś najlepszym przyjacielem.

- Lepiej bym tego nie ujął, Skywalker.

Ruszyłam w głąb pustyni, naprowadzana głosami, które nieustannie wołały to samo imię.

- Gdzie jesteście?!

Rey.

- Proszę!

Rey.

- Przybądźcie do mnie!

Rey.

Spojrzałam na skalisty wąwóz. Pomiędzy wąskimi ścianami szła powolnym krokiem potężna postać. Skryłam się przy ścianie piaskowca, ale od razu porzuciłam kryjówkę.

Natchniony i z Mocy zrodzony, lecz w Mocy połączony.

Adrenalina buzowała w żyłach, a nogi poprostu odmówiły posłuszeństwa. W uszach szumiał wiatr, po plecach przebiegły dreszcze. W ustach zabrakło odpowiednich słów.

Postać, która wyłoniła się z mroku posłała mi pokrzepiający uśmiech.
Jedyny w swoim rodzaju mężczyzna stał i czekał na mój krok.

Rey.

Rey.

Rey!

Otworzyłam oczy.

- Miałaś koszmary. - miękko switowała Rose. - Czas wstawać. Trwa Zebranie Nowej Rady Do Spraw Potrzebych.

Usiadłam na pryczy.

- Za długa nazwa jak na tak ważną organizację.

- Pomysł generała Finna. - zachichotała Rose, choć tak naprawdę była z niego dumna.

Wspomagałam Dawny Ruch Oporu swoim poparciem w wielu sprawach, a właśnie miało oddbyć się głosowanie w sprawie wybrania nowych następców Jedi. Wojowników, którzy będą strzegli pokoju.

Rey. To ja.

To nie był sen, ale jawa. Ktoś mówił do mnie i chciał, abym go usłyszała.

Wesołych Świąt!
❤❤❤




Życie za życie ReyloWo Geschichten leben. Entdecke jetzt