8

2.2K 200 44
                                    

Dwójka przyjaciół trochę niechętnie się od siebie odsunęła. Mimo wszystko Taehyung nie mógł zaprzeczyć, że podobało mu się i jakby nie fakt, iż kochał Joohyuka, to mógłby zainicjować kolejny pocałunek. Natomiast zdawał sobie sprawę, że mogłoby to doprowadzić do czegoś, czego on mógłby żałować. Z tyłu głowy czuł się, jakby co najmniej zdradził drugiego alfę. Mimo niewiedzy, że to on był zdradzany przez niego.

Zaś tatuażysta miał natłok negatywnych myśli, że Taehyung na sto procent zorientuje się, że był w nim zakochany po uszy. Siedział z przygryzioną dolną wargą i tylko czekał na krzyk omegi. Co nie nastało nawet po kilkunastu minutach siedzenia w ciszy.

Ale cisza ta nie była ani trochę przyjemna. Należała do tych przytłaczających, bądź niezręcznych. Jeongguk i Taehyung kompletnie nie wiedzieli, co zrobić lub co powiedzieć. To był zwykły pocałunek, prawda? A to, że im się podobało, to nie było nic ważnego i Tae mógł po prostu wyjść z mieszkania przyjaciela. Tak bez słowa. Miał do tego pełne prawo, ale został.

— Zalicza się do udanej nagrody...? — zapytał nieśmiało, chcąc jakoś przerwać to milczenie. — B-Bo mi się podobało... — powiedział jeszcze ciszej. Bał się, że alfa nie będzie zadowolony z tego pocałunku.

— Oczywiście, że mi się podobało — odpowiedział bez chwili namysłu. — Kurde, trudno to określić. Dobrze całujesz. Tak bardzo niewinnie — mówił jak najęty. — Jakby była okazja, to chciałbym to powtórzyć, naprawdę. — Uśmiechnął się swoim charakterystycznym króliczym uśmiechem, który bardzo szybko zszedł wraz z ujrzeniem dość zdziwionej twarzy przyjaciela, ale zarazem całej zarumienionej ze wstydu.

Między nimi ponownie zapadła niezręczna cisza. Taehyung zaczął coś podejrzewać. Czy nagle Jeongguk zacznie gustować w męskich omegach, czy wcześniej miał podobną orientację seksualną, lecz o niej nie powiedział? Były dwie opcje, a jedna najbardziej była realna — ukrywanie prawdy przed nim.

Po kolejnych przygnębiających kilkunastu chwilach Kim jedynie odłożył pada i odchrząknął cicho. Powoli wstał, nie spiesząc się. Może podświadomie miał nadzieję, że Jeon jakoś spróbuje załagodzić sytuację, uratować od tej ciszy, która tym bardziej go przygniotła. Nawet nie wiedział, jak zareagować. Po prostu patrzył niczym idiota na swój obiekt westchnień, gdy udaje się do przedpokoju.

— Tae? — zagaił tatuażysta. Wstał z podłogi, po czym poszedł za przyjacielem. — Niczego się nie domyśliłeś? — spytał trochę zmieszany. Chyba to była odpowiednia pora na powiedzenie mu prawdy.

— A czego miałbym się domyślić? — odpowiedział pytaniem na pytanie. Wolał na razie głupa palić, dopóki szatyn nie przejdzie do rzeczy.

— No, bo wiesz... — jego wzrok skierował się w dół, myśląc, że nagle zniknie z pola widzenia Taehyunga — ... bardziej mi się podobają męskie omegi — powiedział szybko, bez żadnej przerwy pomiędzy. Powietrze ciągle trzymał w płucach w oczekiwaniu na jakąkolwiek reakcje ze strony drugiego. Byle była pozytywna, byle była...

— Och, to fajnie.

Do imprezy zostały już dwie godziny, gdzie trójka przyjaciół ustawiała wszelakie posiłki na stole, przekąski, jakby ktoś chciał coś schrupać. Alkohol miał się polać później, godzina, bądź dwie po rozpoczęciu imprezy. Taehyung miał nadzieję, że bez tego się obejdzie. Miał w planach zrobić to bardziej rodzinnie, aby oddać ten klimat prawdziwego powodu dość chaotycznego spotkania wielu gości. W końcu niedługo będzie miał dziecko ze swoją miłością życia.

A to, że w głowie nadal miał pocałunek z Jeonggukiem, to nie było nic złego. Każdemu się zdarzało myśleć o dobrej pieszczocie z bliską osobą albo też nieznajomym. Zależało to od okoliczności.

Jimin chyba przejmował się tym najmniej. Rzecz jasna pomagał, gdy musiał, ale był za tym, żeby w ogóle nic nie robić i tylko czekać, aż wszystko będzie gotowe. Jednak nie mógł zawieść swojego przyjaciela, który z czasem zaczął się przymilać do Jeongguka. Czyżby coś między nimi zaiskrzyło? Omega mogła się tylko domyślać, bo namiętny pocałunek dwójki nieporadnych przyjaciół z dzieciństwa był ich słodką tajemnicą.

Pierwsi goście zaczęli się zbierać kwadrans przed osiemnastą. Brunet zdążył się ubrać na galowo, by przyjąć zaproszonych jak najlepiej. Z szerokim uśmiechem przyjmował od nich prezenty dla dziecka. Były one neutralne, bo nikt nie wiedział, jaka będzie płeć dziecka. Okaże się to po kilku tygodniach zapłodnienia in vitro.

Główny gość, ojciec dziecka, przyszedł jako ostatni. Był spóźniony o dokładnie trzydzieści dwie minuty. Zaślepiony Taehyung w osobie Joohyuka nawet nie był na niego zły. Dostał drobne buziaki w usta, które wynagradzały mu to w zupełności. Jeongguk niestety przyglądał się temu z bliska i miał ochotę zwymiotować. Na Nama oczywiście. A na kogo innego? Jego zapach również stał się mniej przyjemny. Ponownie spalona kawa unosiła się blisko niego.

Czuł obrzydzenie, ale zarazem czuł się odrzucony. Ukłucie w klatce piersiowej coraz bardziej była przez niego odczuwalna i bolesna. Tamten pocałunek z omegą jeszcze bardziej poruszył jego serce i nie chciał się pozbyć tego cudnego, ale zarazem niszczącego uczucia względem jego przyjaciela. Natomiast owy przyjaciel chyba nie chciał o tym długo myśleć, zważając na ciągłe tulenie się przez niego i oddawanie czułych całusów z tym wrednym patafianem.

Kolejne godziny mijały, jednak alkohol został postawiony na stół, a wszyscy stawali się pijani. Może były pojedyncze osoby, które prowadziły samochód i nie mogły pić, jednak generalnie to każdy wnosił toast za wspólne dziecko Taehyunga i Joohyuka. Ten drugi w ogóle się tym nie interesował. Liczyła się dla niego impreza, okazja, by się upić, i może uprawiać seks z zakochaną omegą. Inne kochanki były inne niż Taehyung. Brunet nie rwał się do seksu tak bardzo. Był o wiele bardziej wstydliwy niż te wszystkie kobiety, z którymi Nam zdążył się przespać.

Po alkoholu działy się zupełnie inne rzeczy.

Dlatego też niedziwne było, gdy na oczach wszystkich ludzi obściskiwali się i wymieniali namiętne pocałunki. Taehyung z miłością, zaś Joohyuk z oczekiwaniem na jakiś stosunek. Jeongguk westchnął ciężko na ten widok. Nie mógł uwierzyć temu wszystkiemu.

— Boli, co nie? — spytał pewien alfa, patrząc na dwójkę znajomych im mężczyzn. Wydzielał miły zapach świeżej trawy po deszczu. Ukoiło to Jeona. — Jestem Seonghwa, miło mi poznać. — Wystawił rękę do tatuażysty, a drugi odwzajemnił gest. Jego dłoń była o wiele większa od nowo poznanego. Miał na sobie tatuaże. Ogromną ilość tatuaży.

— Znacie się z Taehyungiem? — ponowne pytanie zostało zadane. Przyjaciel mu nic nie wspominał o Seonghwie. Może coś ominął w jego opowieściach o kolegach z pracy?

— Nie, jeżdżę razem z Joohyukiem po świecie na te nudne sesje. Prosił mnie, żebym przyszedł z nim na tę imprezę. Nie wiem, po cholerę, ale niech będzie. — Wzruszył ramionami. — Przynajmniej jest tutaj dużo ładnych dziewczyn. — Uśmiechnął się zadziornie do jednej kobiety, a później do drugiej.

— Powodzenia w podrywaniu. — Poklepał go po ramieniu. — Ja idę się najebać.





⌘⌘⌘

Make it Right | TaekookWhere stories live. Discover now