3

3K 311 38
                                    

Pomimo miłej rozmowy, między Jeonggukiem a Taehyungiem wciąż panowała tak samo napięta atmosfera. Tatuażysta próbował nie wybuchnąć za każdym razem, gdy z ust drugiego padało imię jego odwiecznego rywala. Jednak był w stanie trzymać nerwy na wodzy jedynie do pewnego momentu, kiedy to omega już po raz dwudziesty czwarty wspomniała o Joohyuku, jaki to on nie jest wspaniały i przystojny. Och, no tak. Do tego jeszcze umięśniony.

Co najciekawsze, on miał to samo. Mógł się pochwalić świetną sylwetką, pociągającym wyglądem, na dodatek powszechnie uważano go za dobrze wychowanego i mądrego mężczyznę. Cóż, niestety nie dostał swojej szansy na zabłyśnięcie przed swoim przyjacielem. Nikt nie był w stanie wbić mu do głowy, że Nam nie był taki cudownym, jakim go pisano. Była to niezwykle upierdliwa zagadka, która potrafiła raz pokazać fragment rozwiązania, by po chwili schować się w cieniu, wabiąc osoby, chcące ją rozwiązać.

Kimś takim był właśnie przyszły grafik komputerowy. Chciał zbliżyć się do aktora, nieważne w jaki sposób. Zdawał się przy tym nie zauważać, że gdy tylko przychodził do mężczyzny, ten udawał, że nie zna tego „irytującego dzieciaka". Nieważne, że młodszy był smutny i potrzebował czyjegoś ciepła, ciepła Joohyuka, nie Jeongguka, choć ten drugi zawsze był na wyciągnięcie ręki. Nawet nie przyznawał się do chęci przytulenia tatuażysty. Rozkoszowania się jego spokojnym zapachem i czułym dotykiem, jakby miał do czynienia z porcelaną. W końcu, na co mu to było? Jeona i tak zapewne to nie interesowało.

Chociaż nigdy go o to nie zapytał. Był święcie przekonany, że ma rację.

Niestety, nie miał tyle cierpliwości, ile by sobie życzył i wręcz wybuchnął z nadmiaru negatywnych emocji. Pierwszy raz czuł aż taką przepaść między nim a Taehyungiem. Miał wrażenie, że go w ogóle nie zna, jakby był z innej planety, nieosiągalnej dla niego, pomimo wszelkich starań.

— Kto cię, kurwa, namówił do tej ciąży?! Joohyuk, czy któryś z jego kolegów, którzy wyśmiewają cię na każdym kroku? — warknął niekontrolowanie. Odsunął się od zdezorientowanego blondyna i spojrzał na niego spod byka. — Jesteś dla nich nikim, Tae. Ten gnój gada o tobie takie rzeczy, że tego już nawet nie można nazwać obgadywaniem!

— A ty niby skąd to wiesz? Jestem w stu procentach pewien, że Joo ich uspokaja i każe przestać się ze mnie naśmiewać! — krzyknęła omega. Zmarszczyła brwi zdenerwowana, gdy spotkała się z parsknięciem śmiechu. — Co się kurwa śmiejesz? Takie to dla ciebie zabawne?! — wstał z kanapy, a krew w jego ciele wręcz się zagotowała na widok rozbawionego przyjaciela.

Nic nie odpowiedział, tylko stanął naprzeciwko rozwścieczonego przyjaciela z widoczną dumą i pewnością siebie. Owszem, był tak samo zły jak Taehyung i miał ochotę go rozszarpać na kawałki za jego głupotę lub, co gorsza, torturować go, dopóki ten nie zmieni zdania. Ale obecnie musiał ukryć swoje sadystyczne zapędy wobec Taehyunga. Teraz musiał się opanować, bo wkurzona mina chłopaka nie wróżyła nic dobrego.

Nie panował nad swoim ciałem. Nie potrafił się kontrolować przez buzujące w nim emocje, co poskutkowało uderzeniem policzka szatyna z płaskiej dłoni. Po pokoju rozniósł się siarczysty plask, zwiastujący bolesne pieczenie twarzy, nie tak dawno roześmianego mężczyzny. Aktualnie nie było mu do śmiechu. Wpatrywał się zaskoczony w blondyna.

— Nadal wydaje ci się to takie śmieszne?! — krzyknął Kim, poprawiając uderzenie po drugiej stronie króliczej buzi Jungkooka. Popchnął go do tyłu, przez co tamten prawie upadł i ze zmarszczonymi brwiami patrzył na czerwonego blondyna.

Gdy już miało paść kolejne uderzenie, alfa chwycił mocno nadgarstki omegi i pociągnął je do góry, w celu uniemożliwienia jakichkolwiek ruchów. Swoją postawą i intensywniejszym zapachem okazał mu dominację, jaką alfy miały nad omegami. Nie przepadał za używaniem tego, jednak przestawało mu się podobać takie traktowanie.

Make it Right | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz