5

2.6K 257 96
                                    

Następnego dnia po dokładnym planowaniu wejścia do banku spermy, rozmowy z recepcjonistkami i porządnemu wyleczeniu kaca, Jeongguk z Jisoo postanowili ubrać się odpowiednio na tę jednorazową okazję. Kobieta uważała, że nie chce narzeczonego z brakiem gustu i sama postanowi mu coś wybrać. Zresztą wolała też popatrzeć na mięśnie swojego brata, które ostatnio były bardziej widoczne. Natomiast tatuaże powodowały u niej przyjemne dreszcze wzdłuż ciała. To zdecydowanie nie było normalne i to z jej strony, skoro byli rodzeństwem.

— Co się tak gapisz? — warknął, patrząc na młodą Jeon. Zapatrzyła się w niego jak na obrazek. Może i mężczyzna nie narzekał, ale wolał zostawić te widoki dla Taehyunga.

— Po to mam oczy — wystawiła mu język i z czerwoną twarzą dalej szukała dobrej koszuli dla starszego. To nie tak, że we wszystkim wyglądał genialnie.

— W ogóle skąd wiesz, że Tae nie wziął tej spermy z banku? — spytał podejrzliwie.

— Jimin mi mówił, że będzie szedł, ale w poniedziałek, bo w niedzielę są na zakupach — odpowiedziała, przyglądając się bratu. Stał przed lustrem bez koszulki i patrzył na swoje odbicie.

Pomimo wytatuowanego oraz wyeksponowanego ciała czuł, że czegoś mu brakuje. Zwłaszcza w wyglądzie. Przez rywala nałapał się kompleksów, a nie powinno tak być.

Kolejną godzinę zmarnowali na krzyczeniu na siebie nawzajem. Wyrzucali swoje żale, jakie w nich gromadziły się przez młodzieńcze lata. Rodzeństwo Jeon żyło w istnej nienawiści. Nie było to pochwalane przez ich rodziców, lecz teraz tym się nie przejmowali i nie musieli tego ukrywać. W końcu już od kilku lat byli dorośli.

— Kurwa ubierz ten krawat w kratkę albo ci napluję na twarz! — krzyknęła szatynka. — Ostrzegam cię, sukinsynie, i nie będę powtarzała dwa razy! — Tupnęła nogą na znak, że zakończyła tę bezsensowną walkę, którą alfa już na samym starcie przegrał, nie mając żadnego prawa odezwać się czy zaprotestować.

Czasami zazdrościł niektórym alfom za taką odwagę postawienia się omegom, bądź dominowania bez dłuższego namysłu. Kobiecie trzeba przytaknąć, powiedzieć, że wszystko było dobrze, aby nie robiła awantury w miejscu publicznym albo w domu.

Bądź nie pluła na twarz, jak to Jisoo zrobiła.

Wystrojeni od stóp do głów mogli już opuścić mieszkanie Jeongguka i pojechać do owego banku spermy, żeby mieć ten teatrzyk z głowy. Jego siostra naprawdę znała się na modzie, dzięki czemu obaj wyglądali jak Brad Pitt i Angelina Jolie, tylko w koreańskiej wersji.

— Nawet nie myśl o całowaniu się w miejscu publicznym — szepnął do ucha kobiety, kiedy ze złączonymi dłońmi szli w kierunku znajomego budynku. Nie ukrywał swojego stresu, ponieważ okrutnie bał się, że ktoś z jego znajomych go znajdzie i zobaczy z Jisoo w dwuznacznej sytuacji.

— Czyli prywatnie już mogę?

— Stul pysk. — Przewrócił oczami, zirytowany. — Po prostu graj cudowną narzeczoną i będzie zajebiście.

— Masz to jak w banku. — Uśmiechnęła się chytrze w stronę brata, który patrzył na niewielki budynek.

— Dosłownie. — Zaśmiał się, otwierając drzwi jak prawdziwy dżentelmen, aby puścić swoją „narzeczoną".

Wnętrze banku było ładnie urządzone, jak na swój sposób. Parę kwiatków dla lepszego wystroju, ławek, żeby móc usiąść i różne tablice informacyjne, gdzie dane pomieszczenia się znajdowały. Na pewno klienci wcześniej wspomnianej organizacji nie zwracali na to większej uwagi ze względu na chęć posiadania dziecka. Tak było w przypadku Jeona i Taehyunga, pomimo różnych zamiarów.

Make it Right | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz