Rozdział 47

5.1K 185 7
                                    

#mateo

Siedziała obok mnie, gdy leciała piosenka o miłości. I nie mogłem nazwać tego uczucia, ale wiedziałem, że to już nie jest ta sama Jennifer. Ja też już nie jestem tym samym Mateo.

I teraz patrzę, jak prowadzi samochód. Kilka dni później. Kolejnych kilka dni i nocy, podczas których się nie spotykaliśmy ani nie rozmawialiśmy.

Przekroczyliśmy pewne granice intymności, a teraz milczymy. Chyba z obawy dokąd nas to zaprowadzi.

Wiem, że w tym czasie była parę razy z Jackiem. Raz ich widziałem, mimo że ona kompletnie nie miała prawa mnie zauważyć. Wydaje mi się, że są blisko. Sposób, w jaki dotykał jej ramienia zdawał się jej podobać.

Wkurza mnie to. Oczywiście, że mnie to wkurza. Ale najgorsze jest to, że teraz też po niego jedziemy. Dziewczyny siedzą z tyłu jej forda, a między nimi jest jedno wolne miejsce, które oczekuje Jacka Russela.

Jestem wkurwiony, bo nie chcę go tutaj. W naszej przestrzeni. Całą godzinę w jedną stronę będziemy zamknięci w jednym samochodzie.

Dopiero w górach, dokąd jedziemy, będzie czekać na nas Isaak. Nasz przyjaciel pojechał do dziadków na tydzień i zaprosił nas tam na ognisko. Dość spontanicznie pozbieraliśmy się i władowaliśmy do samochodu Jennifer. Dziewczyna była umówiona z Jackiem na tę sobotę, dlatego, żeby mu nie odmawiać, zaprosiła go na nasz wyjazd.

Obserwuję ją ukradkiem, gdy zatrzymuje się na światłach niedaleko domu Jacka. Majstruje coś przy radiu, które jest już wiekowe i ledwo łapie fale. Blond włosy spadają jej na twarz, niecierpliwie je odgarnia i unosi wzrok, żeby spojrzeć na światła, które nadal się nie zmieniły.

- Mateo, w schowku są płyty - oznajmia po chwili i spogląda na mnie. - Ostatnio zrobiłam nową składankę.

- Ktoś jeszcze w tych czasach wypala płyty? - dziwię się, ale posłusznie sięgam do schowka i wyciągam zestaw kilku kompaktów oznaczonych jedynie cyframi.

W tym czasie Jennifer rusza, a mnie zarzuca na siedzenie. Uśmiecha się przepraszająco, a ja kręcę głową.

- Tylko wiesz, nie wybieraj czegoś musicalowego - odzywa się Alice z tylnego siedzenia.

Odwracam się do nich. Dziewczyny oglądają coś na youtubie, dlatego przez początek naszej wycieczki siedziały dość cicho.

- I najlepiej, żeby była to muzyka co najwyżej sprzed dziesięciu lat - dodaje Rebbeca i szczerzy zęby.

Odpowiadam tym samym.

- Nie masz podpisanych tych płyt? - pytam Jennifer, która zjeżdża już na parking.

- No co ty, w miarę je pamiętam, a reszta ma być zaskoczeniem - odpowiada i zatrzymuje się na samym środku drogi.

- Jak zawsze niepraktyczna - mruczę pod nosem, ale już mnie nie słucha, bo macha do Jacka, który właśnie pojawił się przed nami.

- Musisz stać na środku drogi? - pyta Alice.

- Nie ma tu nikogo więcej, a to tylko moment - odpowiada całkowicie zrelaksowana Jennifer. - Włączyłam awaryjne - dodaje, jakby miało to cokolwiek tłumaczyć.

Prycham, ale żeby nie patrzeć na Jacka, który jest już przy samochodzie, przeglądam płyty.

- Becca, siądź na środku.

Słyszę westchnięcie, ale chwilę później, brunetka przesuwa się na tylnej kanapie w stronę Alice, a do samochodu wsiada Jack.

- Siemanko - rzuca, a ja utwierdzam się w tym, że go nie lubię. Ma taki wkurwiająco radosny głos.

Dziewczyny witają się z nim, a ja jedyne, na co się zdobywam, to odwrócenie i skinięcie głową.
Jack poprawia się chyba ze sto razy, zanim się zapnie i dopiero gdy jakiś samochód za nami trąbi, Jennifer unosi dłoń w geście przeprosin i rusza, tym razem spokojniej.

- Dzięki za zaproszenie - oznajmia Jack po chwili, a gdy mam ochotę odpowiedzieć coś bezczelnego, ubiega mnie Jennifer, która wdaje się z nim w rozmowę.

Przerzucają się żartami śmiesznymi tylko dla nich, a we mnie narasta frustracja. Przekładam leżące na moich kolanach płyty.

- Włącz szóstkę - mówi Jennifer, a ja nie od razu rozumiem, że zwraca się do mnie.

Dopiero kiedy sięga ponad biegiem do mojej nogi i chwyta konkretną płytę, zdaję sobie sprawę, że kazała mi ją włączyć.

- Przepraszam - odpowiadam i wyciągam jej z ręki kompakt. - Już ją odpalam.

Dziewczyna uśmiecha się, a chwilę później koncentruje na drodze, więc zostaje mi zająć się radiem. Becca z Alice prowadzą jakąś bardzo intensywną dyskusję, a Jack na szczęście siedzi cicho. Przypatruję się radiu, szukając odpowiedniego przycisku, żeby zmienić tryb, który będzie odtwarzać płyty.

- Może tam po lewej - odzywa się Jack, na co wykrzywiam twarz. Nie patrzę na niego, tylko klikam pierwszy lepszy przycisk po prawej.

- Myślałem o tej drugiej lewej - dodaje tym irytującym głosem.

- Ja wiem jak to zrobić - mówię mu tylko. - Częściej jeżdżę tym autem - dodaję.

Jennifer prycha i spogląda na mnie z uniesioną brwią. Momentalnie wiem, że powiedziałem za dużo, ale chciałem jedynie utrzeć nosa temu gnojkowi. Jednak nie wiem, jak wyglądają jej spotkania z Jackiem. Co robią ani gdzie. Przymykam oczy i naciskam w końcu odpowiedni przycisk. Następnie wkładam płytę, która po chwili zaskakuje. Zanim zdążę rozpoznać piosenkę, dziewczyny jęczą przeciągle.

- Tylko nie europejskie disco! - marudzi Becca.

- Miało być coś normalnego - dodaje Alice.

Jennifer odwraca się do nich na ułamek sekundy, a na twarzy ma diaboliczny uśmiech.

Przełączam na następny utwór, który na szczęście okazuje się trochę nowszy. Dziewczyny z tyłu nawet wyrażają aprobatę.

- To sama robiłaś tę składankę? - pyta Jack przy kolejnej piosence.

- Tak, ale to tajemnica - odpowiada dziewczyna za kierownicą i przygryza wargę. - Pirackie wypalanie płyt jest wciąż nielegalne.

Spogląda na Jacka w tylnym lusterku i uśmiecha się promiennie.

- Ale to super! - ekscytuje się chłopak. - Bardzo klimatyczne.

Jennifer wydaje się zachwycona komplementem chłopaka. Jebany lizus z niego.

- Widzicie, Jack jest w stanie docenić sztukę - dodaje dziewczyna.

- Ale chyba nie mówił, że twoja muzyka jest dobra - kontruję jej wypowiedź.

Dziewczyna spogląda na mnie tylko spod byka. Nie uśmiecha się.

- Ale jest świetna - mówi Jack. - Uwielbiam starą muzykę. Szczególnie filmową.

No kurwa, myślę sobie. Spoglądam na Jennifer, licząc na to, że będzie zirytowana tym, że chłopak próbując ją poderwać, zgadzając się ze wszystkim. Ona jednak jest rozpromieniona i momentalnie wdaje się w dyskusję z chłopakiem, na temat starych filmów.

Dziewczyny oglądają coś na Instagramie z tego, co wnioskuję z ich słów. A ja zostaję wykluczony z rozmowy. Opieram łokieć o szybę i podpieram dłonią głowę. Spoglądam na drogę rozpościerającą się przed nami. Daleko przed nami już zaczynają majaczyć góry. Wsłuchuję się w teksty piosenek i zamykam we własnej głowie pełnej przemyśleń. Stanowczo nie chcę brać udziału w ich dyskusji.

- Włącz trzynastą piosenkę - słyszę po chwili i spoglądam na Jennifer. - Zrób to, po prostu.

Wzdycham pewien, że chce coś pokazać Jackowi, ale robię to, o co prosi. Na początku nie rozpoznaję taktów piosenki. Dopiero gdy odzywa się wokal, spoglądam na nią. Uśmiecha się lekko.

To znów ta sama piosenka o miłości, którą włączyła mi u mnie. Patrzy mi głęboko w oczy. Znów czuję to intensywne spojrzenie. Jednak po chwili, kieruje wzrok ponownie na drogę. Ale ja nie przestaję na nią patrzeć. Może i gadała cały czas z Jackiem, ale włącza piosenkę, która jest tylko nasza.

Siedzi obok mnie, gdy leci piosenka o miłości. Patrzę na nią, gdy prowadzi. I tyle mi wystarcza.




//

:(


DON'T TOUCH  [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz