Część 14

2.2K 162 24
                                    

– Nie, Pola. – Szukam w kieszeni smartfona. – Pojadę do mieszkania na Mayfair. Możesz pilnować mojej diety i ćwiczeń, jeśli na to nalegasz, ale widzę... Widzę, że straciliśmy naszą szansę. Pewne uczucia minęły...

– Teo, ja... – próbuje się wtrącić.

–I nie zamierzam do niczego cię zmuszać, kochanie.

Wyrwało mi się to kochanie jak pies ze smyczy. Czuję się źle, wiedząc, że Pola nie żywi do mnie tych samych uczuć, co kiedyś. Nie winię jej za to. O nie! To ja jestem winny. Przykrość zamieniam we frustrację, gdy mój własny telefon nie wykonuje poleceń.

– Jak się w tym cholerstwie zamawia Ubera? – Mażę palcem po aplikacji.

– Teo, proszę. – Pola mówi z troską, wyjmuje urządzenie z moich rąk i wkłada w puste miejsce swoje delikatne palce. – Na początku byłam zła. Wściekła byłam! – Patrzy mi prosto w oczy, a ja czuję jak bardzo musiała mnie nienawidzić. – Nie po to wyrwałam Julka z jednego dramatu, by znów cierpiał.

– Nie tłumacz się, Pola. Ja sobie nie wybaczyłem, to czemu ty miałabyś mi wybaczyć?

Kładzie dłoń na moim policzku, głaszcze z czułością, jakiej brakowało mi od dłuższego czasu.

– Bo wiem, że zasłoniłbyś nas własnym ciałem, gdybyś mógł. Gdybyś wtedy był w domu. – Zawiesza głos. – Już nie myślę emocjami, nie winię ciebie. Potrzebuję tylko czasu, by oswoić się z twoją obecnością, Teo. To wszystko. Uczucia nie minęły, nawet tak nie mów. Przygasły, ale nie minęły. – Przysuwa się do mnie z całym krzesłem. Zbliża usta, ale jedyne co dostaję to cmok w policzek. Przez ten pieprzony zarost nawet nie poczułem go na skórze! – Zostań z nami, proszę. I nie waż się myśleć, że to rewanż. – Grozi palcem. – Chcę, byś z nami został. Zostań, Teo.

W odpowiedzi uśmiecham się ciepło i przytakuję. Jeśli coś w jej sercu wciąż się tli, to powinienem zawalczyć o żar, sprawić, by zmienił się w ogień.

– Zostanę. Ale to ja zajmę kanapę.

– Jesteś pewny? To niezbyt wygodny mebel.

– Albo kanapa, albo jadę do siebie.

Pola narzeka chwilę na mój upór, ale wyraża zgodę.

Dała mi nadzieję. Zdobędę ją jeszcze raz!

*

Ziewam i trzeszczę stawami podczas przeciągania się. Z bólem pleców człapię do kuchni, nastawiam ekspres. Słyszę klucz w zamku. Młoda mulatka zakrada się na palcach na piętro. W nikłym świetle poranka, które przebijało przez okno w kuchni, nawet mnie nie zauważyła. Uszami wyłapuję szeptaną rozmowę z piętra, po angielsku. Cóż, trzeba będzie się douczyć.

Pierwsza noc pod wspólnym dachem była tragiczna. Dla mnie, oczywiście. Spałem może ze trzy godziny. Pola nie kłamała. Ta kanapa to zło! Bezsenne godziny wykorzystałem na przeszukiwanie katalogów meblowych online. Teraz pozostało tylko wrzucić model do wirtualnego koszyka. Kiedy Pola schodzi na parter, jestem w trakcie finalizowania transakcji kupna.

– Dzień dobry – mówi cicho, napełniając kubek kawą. – Wytrwałeś do rana.

Mruczę twierdząco i odkładam telefon.

– A dla mnie? – skarżę się nieco, bo mogła nalać również dla mnie. Moje kochanie w odpowiedzi stuka palcem w listę od kardiologa, którą przypięła do lodówki magnesem ze zdjęciem Julka. Na tej lodówce jest cały alfabet, ale ona wybrała cherubinka jako strażnika mojego cholesterolu! Specjalnie! Żebym wiedział dla kogo mam się starać. Skoro mam się starać, to będę się starał dla nas trojga. Wyjmuję z portfela zdjęcie zrobione w pierwsze urodziny Julka i przyczepiam je tuż przy liście śmiercionośnych potraw.

Rany Julek! #1 Teo [ZAKOŃCZONY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz