Rozdział XXIV

10.1K 607 1K
                                    

Szczerze, to nie mam pojęcia, czy powinnam wstawiać informację o ograniczeniu wiekowym w tym rozdziale, ale na wszelki wypadek: rozdział zawiera fragmenty dozwolone od 18 roku życia. :)

- Więc?

Pytanie dyrektora zawisło w ciszy powietrza, między Draco, a biurkiem. Blondyn nie wiedział gdzie ma podziać oczy. Voldemort i Dumbledore byli jedynymi mężczyznami przed którymi czuł respekt (przed Czarnym Panem ze strachu), ale tylko stary siwy profesor był w stanie wywołać u Malfoy'a wyrzuty sumienia jednym słowem „więc".

- Em...

- Nie wiesz co masz powiedzieć? - przerwał mu mężczyzna, ściągając groźnie brwi. W niebieskich oczach nie było ani jednej wesołej iskierki. - To może ja podsumuję. Zignorowałeś moje rozkazy. Zataiłeś przede mną fakt, że Voldemort planuje kolejny sposób na dostanie się do Harry'ego. Nie mówiąc o tym, że nie uprzedziłeś mnie iż macie się ku sobie.

- Profesorze ja nie wiedziałem, że to tak wyjdzie...

- Czy kiedykolwiek planowałeś mi powiedzieć?

- Tak, jednak nie wiedziałem jak. - Draco opuścił głowę zmartwiony. Wolał nie widzieć zawodu w oczach profesora.

Dumbledore westchnął ciężko.

- Co się stanie jeśli Harry się w tobie zakocha i  naprawdę narazisz go na niebezpieczeństwo?

- Nie zakocha się, panie profesorze.

- Dzisiaj w nocy wyglądało inaczej to wyglądało.

- Potter kocha Greenwooda, a przynajmniej tak mi się wydaje. On wie, że ma udawać mojego chłopaka. Jednak może mi profesor wierzyć, że ze mną jest bezpieczny. Nie pozwolę, aby stała mu się krzywda.

Mężczyzna zamilkł na chwilę trawiąc słowa chłopca.

- Od kiedy czujesz do Harry'ego coś więcej niż przyjaźń? - spytał w końcu, a pytanie to zawisło jak wcześniejsze „więc". Draco czuł jak policzki płoną mu z zażenowania.

- Nie potrafię określić dokładnej daty, ale gdybym miał strzelać to powiedziałbym, że od wypadu do Hogsmeade.

Dumbledore westchnął ponownie.

- Idź już sobie chłopcze. Nie jestem na ciebie zły. Jednak uważaj. Nie możesz zapomnieć, że Harry jest naszą jedyną nadzieją.

Draco wyszedł z gabinetu dyrektora, otoczony słabym blaskiem poranka. Cały zamek jeszcze spał, ponieważ bal z okazji Nocy Duchów skończył się zaledwie trzy godziny temu. Do ostatniej piosenki uczniowie kołysali się na parkiecie, niektórzy spali na ławkach, inni pod ławkami. Nieliczne pary, całowały się w kątach sali, reszta już dawno zniknęła w którymś z domów.

      Draco również został do końca. Gdy po północy przyznał się publicznie do bycia chłopakiem Harry'ego Pottera, nie odstępowali siebie na krok. Było to dla blondyna coś zupełnie nowego – pierwszy raz w życiu nie wstydził się tego, że trzyma kogoś innego za rękę. Nie przeszkadzało mu, gdy Harry w ich pierwszym tańcu wspiął się na palce i go pocałował. W głębi duszy miał ochotę zabrać chłopaka z Wielkiej Sali, zatrzasnąć drzwi do ich pokoju i nie puszczać go, dopóki oboje nie padną na łóżko wycieńczeni. Jednak Dumbledore miał inne plany. 

Zgarnął blondyna, gdy Harry był zajęty ogarnianiem najmłodszego rudzielca, która wymiotując na jeden z kamiennych nagrobków, bredziła coś o jajach smakujących tyłkiem skunksa. I dopiero teraz skończyli rozmowę. Jak na przesłuchaniu w Ministerstwie Magii rok temu, kiedy opowiadał o swoim ojcu, tak samo teraz, jak na spowiedzi musiał wyśpiewać wszystko co się między nim a Harrym wydarzyło od początku roku. Każdy z raportów jakie złożył do tej pory był nieważny, a on musiał się gęsto tłumaczyć. Jedynym pocieszeniem było to, że Dumbledore nie torturował go, ani nie wymuszał zeznań. Nie to co niektórzy z Ministerstwa. 








Potter, do mnie #Drarry ✅Where stories live. Discover now