Rozdział III

14.6K 996 386
                                    

Niewielka łazienka, ciasna sypialnia, małe biurka, szafy na ubrania jak dla skrzatów domowych. A do tego łóżko wielkości niemowlęcej kołyski. Jak na tak wielki zamek Dumbledore musiał się nieźle naszukać, żeby znaleźć aż tak małe pomieszczenie. Draco obracając się wokół własnej osi mógł dotknąć każdego mebla. Już nasze skrzaty domowe maja więcej miejsca, pomyślał, rozpakowując kufer. Harry krzątał się po cichu na swojej połowie, rzucając ubrania na puchową pościel. Nie podniósł wzroku i udawał, że nie widzi blondyna, ale każdy z nich wyraźnie czuł obecność drugiej osoby. Draco czuł też, że jeszcze chwila, a wybuchnie.
- Potter. - warknął. Chudy chłopak spojrzał na niego. Czy mi się zdaje czy ona naprawdę wygląda jak skóra i kości? Może stara Rudzielcowa nie kłamała i Potter serio sobie nie radzi psychicznie? I on ma nas uratować? Kurwa, to już po nas.
- Co chcesz?
- Musimy ustalić zasady. Dumbledore do reszty zdurniał, ale póki moja rodzina mnie stąd nie uwolni, to musimy jakoś współpracować.
- Wyjątkowo się z tobą zgadzam, Malfoy.
- Zajmuję łazienkę od siódmej do siódmej trzydzieści, ty możesz ją wziąć przed albo po.
- Dobra.
- Wieczorem chodzę się myć o dwudziestej drugiej dwadzieścia i wyjdę o dwudziestej trzeciej zapewne. - kontynuował Draco.
- Dobra.
- Nie zgadzam się na sprawdzanie Rudzielca i Kujonki.
- Dobra.
- Nienawidzę bałaganu. Masz sprzątać po sobie, nie jeść śmierdzącego jedzenia, nie zostawiać papierów i ubrań, nawet na twojej połowie.
- Dobra.
- Potter, kurwa, jeśli jeszcze raz powiesz „dobra" to ci urwę łeb.
Harry spojrzał na blondyna ze zdziwieniem. Blade policzki zaróżowiły mu się nieco, a szare oczy ciskały błyskawice.
- O co ci chodzi? Powinieneś się cieszyć, że twoja pedantyczność, potrzeba strojenia się i awersja do ludzi, mi nie przeszkadza.
- Zachowujesz się jak trup. „dobra to" „dobra tamto". A potem polecisz do starego nietoperza i mu powiesz, że narzuciłem na ciebie te zasady i że teraz biedny Potter potrzebuje pomocy, co?
Harry poczuł jak letarg, w którym jeszcze przed chwilą był powoli się roztapia, zastąpiony przez złość.
-Nikim się nie zasłaniam, Malfoy! Po prostu mam w dupie twoje zasady. Mi tez się nie podoba to, że z tobą muszę mieszkać! Pierwszy raz mam nadzieje, że rodzina Malfoy'ów się na coś przyda i cię stad zabiorą. Dość mam tego, że nikt nie pyta się mnie co bym chciał zrobić. „Harry walcz z Voldemortem, Harry weź udział w turnieju, Harry zamieszkaj z Malfoy'em, Potter powstrzymaj szczanie od siódmej do siódmej trzydzieści!" Już mnie chuj strzela!
Draco przyglądał się w głębokim szoku jak Potter przeklina i krzyczy na cały głos. Nie miał pojęcia jak ma zareagować. Instrukcje dyrektora były proste: wyciągnąć Harry'ego z depresji. Środki jakie mógł użyć: dowolne. Ale nie spodziewał się ze kilka zdań otworzy wielka dziurę goryczy i złości, która teraz, wypływając z ust Harry'ego, zalewała mikroskopijny pokój . I co on teraz powinien zrobić? Dać mu się wygadać? Przytulić?(chyba kurwa nie!) Uderzyć? Nie znał się na ludzkiej psychice, do cholery! Dumbledore powiedział, że to będzie proste jak wyrwanie kotu kleszcza! A tu proszę, wolałby chyba jeszcze raz spotkać się z hipogryfem Hagrida niż być teraz w jednym pokoju z ciągle wylewającym smutki Harrym!
- ... nikt się nie interesuje, dopóki nie trzeba ratować świata, ale najpierw są obrażeni tak jakbym to ja ten świat rozwalił! A jak mi się nie uda!? Nie może się nie udać! Bo przecież tylko ja...
- ZAMKNIJ SIĘ! - wrzasnął blondyn, podchodząc do Harry'ego i potrząsając nim gwałtownie za ramiona. - Nie tylko twoje życie jest do dupy, Potter! Nie tylko ty masz przesrane od dnia, w którym wyszedłeś na świat! Wiec przestań się nad sobą użalać, bo na ziemi jest miliony takich jak ty! Dzieciaków, którzy nienawidzą każdego dnia życia.
- Przykład? - burknął Harry. Puszczając ramiona bruneta, Draco westchnął ciężko.
- Na przykład ja.
- A co ty możesz nienawidzić? Jesteś z bogatego domu, szlachetnych czarodziejów, każdy was zna, ledwo skoczysz szkołę, a już będziesz grzał jakieś miejsce w ministerstwie...
- Gówno o mnie wiesz, Potter. Ale nie mam zamiaru ci się spowiadać. - odpowiedział lodowatym tonem. Misja Ocalić Depresje Harry'ego jak na razie leżała i kwiczała. Ruszył w stronę swojego łóżka. - Po prostu jak nie będziesz się trzymał grafiku to ci wbije pod prysznic. A Rudzielec i Wiewióra mnie wkurzają, nie chce żeby obce typy kręciły się po moim pokoju.
- To też mój pokój. - powiedział spokojniejszym tonem Harry, patrząc jak blondyn machnięciem różdżki rozkłada ubrania w szafie, a samemu szykuje się do zajęcia łazienki. No tak, za minutę miała być dwudziesta druga dwadzieścia.
- Dlatego żaden z moich znajomych też się nie pojawi. - rzucił, zatrzaskując za sobą drzwi od łazienki.
Harry został sam. Gdy zza zamkniętych drzwi dobiegł go szum wody, opadł na łóżko i schował twarz w dłoniach.
Jak mógł tak wybuchnąć przy Malfoy'u? Prawie się mu wyżalił ze wszystkiego co od miesięcy zabijało go od środka! Czy już tak bardzo z nim źle, że nie potrafi kontrolować tego co mówi? Może Hermiona ma racje i powinienem pójść na jakaś terapie? Ale czy w czarodziejskim świecie coś takiego funkcjonuje? Nie miał pojęcia. Wyobraził sobie jak siedzi między mugolami i opowiada o swoich problemach zaraz po Helenie, która bije mąż. Szybko zamknęliby go w domu wariatów.
Z jękiem wczołgał się pod kołdrę, po drodze ściągając ubrania i zostając w samych bokserkach. Zaleta grubych puchowych kołder.
Gdy Draco wyszedł w punkt dwudziesta trzecia, zauważył tylko czarne włosy wystające spod kołdry.
- Łazienka wolna, nie idziesz się myć?
- Nie.
Wsuwając się do łóżka, wzruszył ramionami.
- Jak chcesz, ale jak zaczniesz śmierdzieć to sam cię wykąpie i to nie będzie przyjemne.
- Wyobrażam sobie.
Draco przed zgaszeniem światła jeszcze raz spojrzał na mikroskopijną przestrzeń między łóżkami. Praktycznie były połączone! Co za debil wybrał ten pokój?! Będzie musiał poważnie pogadać z Dumbledore'm bo to nie może tak wyglądać. Machnięciem różdżki pogasił światła w pokoju i wsunął się głęboko do cieplej pościeli. Nienawidził tych grubych puchowek pod którymi człowiek się pocił jak świnia, przez co trzeba było spać w samych majtkach!
Ze zgrozą pomyślał o tym, że Potter może też ma na sobie tylko bieliznę!
- Potter...
- hmm?
- Jeśli się do mnie zbliżysz w nocy, to cię strzelę Drętwotą.
- Jakiś ty łaskawy, Malfoy. Ja planowałem użyć Crucio.
Malfoy zagapił się w ciemność. Czy Harry właśnie zażartował? Nie, on nawet nie wie co to poczucie humoru. Zresztą czy w depresji nie leży się i nie ryczy jak niemowlę?
- Dobrze, że sobie to wyjaśniliśmy.
- Malfoy...
- No?
- Weź się już zamknij na dzisiaj.

Potter, do mnie #Drarry ✅Where stories live. Discover now