Rozdział XVI

10.9K 760 1K
                                    

Harry dogonił Leo dopiero przed schodami prowadzącymi na korytarz, na którym znajdował się pokój wspólny Krukonów.
Złapał chłopaka za ramię i obrócił przodem do siebie. Widząc jego zaczerwienione policzki i łzy spływające po nich poczuł jak ogarnia go współczucie. Biedny chłopak. Nie potrafił sobie wyobrazić jak tragicznie musiał się teraz czuć. W wieku czternastu lat usłyszeć takie słowa od rodzica. Koszmar!
- Leo...
- Harry... sorki, ale chciałbym zostać sam.
- Prorok pisze same głupoty, nie przejmuj się nim! - powiedział szybko, bojąc się, że Krukon ucieknie mu za chwilę. - Jednak muszę cię o to spytać... czemu gazeta podaje, że jesteś pół krwi, skoro ty mi mówiłeś, że jesteś mugolakiem.
Leo wzruszył ramionami. Niebieskie oczy starały się nie patrzeć Gryfonowi w twarz.
- Myślałem, że mnie bardziej polubisz. Skłamałem, bo gdybyś wiedział że mój ojciec pracuje w ministerstwie to mógłbyś myśleć, że nie był po twojej stronie rok temu. To było głupie, ale jak to robiłem, miało dla mnie sens.
- A co mnie obchodzi twój ojciec, to ciebie polubiłem?!
- Teraz to już nie ma znaczenia, Harry.
Gryfon potarł ramię niższego chłopaka.
- Twoi rodzice w końcu zrozumieją...
- Łatwo ci mówić, co? - ostry ton chłopaka sprawił, że Harry puścił ramię Krukona, zaskoczony. - Wielki Harry Potter ma wybaczone, że jest gejem. Ludzie kochaliby cię nawet wtedy gdybyś powiedział ze chcesz wziąć ślub z kotem! Podobałeś mi się od momentu, gdy zobaczyłem cię na pierwszym roku na meczu jak latasz na miotle. To dzięki tobie odkryłem, że jestem gejem! Nikomu o tym nie mówiłem, bo po co skoro ty pewnie jesteś hetero?! A potem jak się przyznałeś stwierdziłem, że nie mogę w sobie tego dłużej trzymać. - otarł nowe łzy, spływające mu po policzkach. Harry usłyszał za sobą ciche skrzypnięcie butów których dźwięk przez ostatnie tygodnie był mu znany lepiej niż własny. Draco był w pobliżu. Gryfon miał nadzieje, że blondyn nie wtrąci się do rozmowy. - A teraz zostałem sam. Nie mam rodziny. Jestem niepełnoletnim czarodziejem, na wakacje skończę w sierocińcu.
- Dumbledore coś wymyśli, zobaczysz... Może na wakacje pozwoli ci zostać tutaj, a po szkole będziesz już pełnoletni.
- I skończę na ulicy.
- Leo, uwierz mi, do tego czasu wszystko będzie dobrze.
- Harry, nie mam ochoty teraz słuchać tego od ciebie. Zwłaszcza od ciebie.

- Co przez to rozumiesz?

- Wiem że i tak nie mam u ciebie szans. - powiedział obracając się na pięcie.
- Skąd ten pomysł? - zawołał za nim Harry.
- Po tym jak Malfoy cię pocałował, minąłeś mnie na korytarzu. Nie widziałeś mnie, ale przy mnie nigdy nie miałeś takiego uśmiechu na twarzy jak w tamten dzień.
Zostawił Harry'ego samego,znikając za zakrętem. Gryfon schował twarz w dłoniach. Wszystko się skomplikowało. Nic nie było tak, jak sobie to w głowie poukładał! Dlaczego życie nie mogło toczyć się odpowiednim kursem, prostą drogą, tylko zbaczało w najmniej odpowiednim momencie?!

Rzeczywiście szczerzył się wtedy jak głupi do sera, ale nie z powodu pocałunku. Cieszył się, że uczniowie wydawali się wierzyć w to co zobaczyli. Biedny Leo, wszystko opacznie zrozumiał.
Obrócił się na pięcie i zderzył z czymś wysokim. Poznając piżmowe perfumy Malfoy'a spojrzał na niego ze smutkiem.
- Nic nie poradzisz na to, Harry. - powiedział. - Moi rodzice by zrobili to samo.
- To takie niesprawiedliwe! Nawet nie może być sobą! - brunet poczuł jak wilgotnieją mu oczy. Nie spodziewał się, że będzie płakał nad losem chłopaka, którego jeszcze kilka dni temu nawet nie znał, a jednak wielkie krople spłynęły mu po policzkach. Otarł je zły na siebie, ponieważ jedyne co pokazywał ostatnimi czasy Malfoy'owi to siebie jako beksę. Czas przerwać tą niepokojącą tradycję słabego Harry'ego.
Draco obejrzał się na pusty korytarz, upewniając się ze są sami i położył dłoń na ramieniu Harry'ego, tak jak widział, że brunet zrobił to wcześniej u Leo.
- Jak chcesz płakać to rób to tak, aby Twoi wrogowie tego nie widzieli. - wyszeptał. - Moja mama zawsze mi to mówiła. W domyśle miała mojego ojca i Voldemorta, ale zdanie nadal dobre.
Stali przez chwile w ciszy, w której Harry pozwolił sobie na kolejny moment słabości.

Potter, do mnie #Drarry ✅Where stories live. Discover now