Rozdział I

20K 1K 1.7K
                                    

Drewniany stół w kuchni przy Grimmauld Place 12 uginał się pod ciężarem przekąsek, które przynieśli ze sobą członkowie Zakonu Feniksa. Jednak mimo ton ciastek, talerzy pasztecików dyniowych, pokruszonego karaluchowego bloku i skaczących czekoladowych żab, usilnie próbujących uwolnić się ze swoich opakowań, nikt nie miał ochoty na jedzenie. Dwadzieścia osób siedziało w milczeniu, przyglądając się pustemu miejscu, na którym zazwyczaj nonszalancko siedział Syriusz, opierając się zabłoconymi butami o stół. Teraz drewniane krzesło zionęło chłodną pustką, taką samą jaka była w sercach obecnych. 


Molly nerwowo przełknęła ślinę przypominając sobie z bólem, jak wiele razy krzyczała na Syriusza, że nie zachowuje się jak dorosły. Powinnam być dla niego mniej surowa, pomyślała, przełykając łzy. Aby się czymś zająć i nie rozklejać przy stole, nakrzyczała na Rona, że się garbi. 
Rudzielec zarumienił się wściekle, że mama potraktowała go jak dziecko, podczas jego pierwszych obrad Zakonu, ale wyprostował się posłusznie, łapiąc pod stołem spoconą dłoń Hermiony, która ze stresu przygryzała wewnętrzną część policzka. Oboje wiedzieli, że są na tym spotkaniu tylko i wyłącznie dlatego, że dotyczy ono Harry'ego, ale każde z nich czuło się na swój sposób wyróżnione. Fred i George, siedzący obok nich, nie wyglądali już na tak bardzo poruszonych, ale wzięto ich tylko dlatego, że narzekali i marudzili przez pół dnia, że jak ich nie zabiorą, to wygadają wszystko Harry'emu. Ginny została w Norze, aby w razie, gdyby czarnowłosy wstał, odpowiedzieć na jego pytania dotyczące rodziny i przyjaciół. Oficjalna wersja była taka, że wybrali się na zakupy na Pokątną. 

Przybycie Dumbledore'a ogłosił wrzask matki Syriusza, która wrzeszczała niespotykanie głośno nawet jak na nią. Profesor z ciężkim westchnieniem opadł na puste krzesło, wcześniej zatrzaskując za sobą drzwi. Wrzask portretu przycichł nieznacznie. 
- No więc. - zaczął Dumbledore. - Molly. Chciałaś porozmawiać o Harry'm. Co się dzieje?


- Jest nieobecny Dumbledore. Całe dnie spędza w łóżku, śpiąc albo udając, że śpi, jak wejdę sprawdzić co u niego. Nie schodzi na posiłki. Nocą wymyka się i je resztki z obiadu, ale jak mam być szczera, to je mniej niż pięcioletnie dziecko. Wygląda jak trzy ćwierci od śmierci. A najgorsze jest to, że się nie odzywa ani słowem do nikogo. Próbowaliśmy już wszystkiego. Ron mówi, że jedyne co Harry'ego interesuje to lusterko, które dostał od Syriusza. Poza tym jego świat ogranicza się do kawy i łóżka. 


Dumbledore przeniósł zmęczony wzrok na Rona.


- A co ty o tym sądzisz? Jesteś jego najlepszym przyjacielem.
Ron spłonął rumieńcem, czując na sobie wzrok wszystkich zgromadzonych.
- Sądzę, że to taka faza, chyba... coś jak bunt nastolatka albo...
- Ron, na litość boską! - weszła mu w słowo Hermiona, rzucając chłopakowi wściekłe spojrzenie. - Jaka faza?! Harry ma depresję i wcale mu się nie dziwię! Obwinia się o śmierć Cedrika i Syriusza, usłyszał przepowiednie, według której jest jedyną osobą, mogącą pokonać Czarnego Pana, ma szesnaście lat, a już podpisano na niego wyrok! Powinien cieszyć się życiem, latać na miotle, popełniać błędy młodości i uganiać się za chło...
- Chłodnymi, ale pięknymi dziewczynami! - wbił się Fred, ucinając Hermionę, która w ostatnim momencie uświadomiła sobie, że jeszcze sekunda, a wygadałaby całemu Zakonowi, że słynny Harry Potter woli chłopców. Jak na razie wiedziało o tym tylko nieliczne grono osób, a dokładnie wszyscy młodzi Weasley'owie, po tym jak Ginny w akcie desperacji wyznała mu miłość, a on delikatnie, ale taktownie wyznał jej swoją orientację. Prosił ją o dochowanie tajemnicy, więc jak na Ginny przystało, w ciągu godziny dowiedziała się cała Nora. Dobrze, że nie było wtedy ani Molly ani Artura. 


Przy stole nastała cisza. Dorośli uświadomili sobie, jak wielki ciężar spoczął na barkach szesnastolatka. Wszyscy spojrzeli na Dumbledore'a, oczekując, że dyrektor wpadnie na świetny pomysł, który zbawi świat. Profesor odchylił się na krześle, bawiąc się brodą i myśląc intensywnie nad tym co usłyszał. W końcu westchnął przeciągle. 
- Panno Granger, proszę mi powiedzieć, jakie zostały użyte przez was sposoby, aby mu pomóc. Nie wierzę, że zostawiliście Harry'ego na pastwę losu.

Potter, do mnie #Drarry ✅Where stories live. Discover now