Rozdział 20

1.2K 55 6
                                    


Okrążyliśmy go. On natomiast zaczął gadać że nie mogliśmy się pogodzić z porażką. No i go zaatakowaliśmy. Najpierw szło nam dobrze. Atakowaliśmy jego naraz. Potem odepchnął Starka tak że Tony stracił przytomność. Jeszcze chwilę się nawalaliśmy ale dostałam tak że odleciałam bardzo daleko. Obolała wstałam. Zobaczyłam jeszcze jak odrzucił Steve'a. Zaczęłam biec w tamtą stronę widząc jak Thor sam nie dawał sobie rady. Już Thanos przyciskał stonebreaker do klatki Thora gdy stało się coś niespodziewanego. Rogers odepchnął tytana Mjolnirem.
-Wiedziałem!- krzyknął jeszcze Thor.
Steve sam walczył z Thanosem a ja byłam za daleko. Tytan cios za ciosem łamał mu tarczę i go powalił. Już chciał zadać ostateczny cios ale mu przeszkodziłam ogniem. Chwilę jego zdezorientowania wykorzystał Steve i walnął go młotem. Znowu walczyliśmy. Na zmianę z kapitanem zaatakowaliśmy go. Po jakimś czasie powalił nas trochę dalej. Powoli wstaliśmy. Za nim pojawiła się jego wielka armia. Byliśmy na przegranej pozycji. Naglę z Rogersa słuchawki rozbrzmiał głos Sama. Za naszymi plecami się otworzył portal. Wyszli z niego T'challa, Okoye i Shuri. Potem wyleciał z niego Falcon. Później otworzyło się kilkanaście jak nie kilkadziesiąt takich portali. Wychodzili z nich po kolei wszyscy nasi znajomi i nie tylko. Kiedy zobaczyłam Stephena na mojej twarzy zagościł uśmiech. Walczyłam chwilę z Wandą a potem ruszyłam dalej. Zobaczyłam bardzo ładną scenę. Tony przytula Petera. Ruszyłam dalej. Po drodze pomogłam Osie.
- Alex!- krzyknął do mnie Stephen. Podbiegliśmy do siebie.
-Tęskniłam.
-Ja też.- powiedział po czym mnie przytulił. To było zaskakujące. Wtedy czułam się najszczęśliwszą osobą na świecie. Ale bardziej bym się cieszyła gdybyśmy wygrali.
-Masz przeżyć!- powiedział i tyle go widziałam. Ja też ruszyłam w wir walki. Zobaczyłam jak te ziomki otoczyli czarną panterę biegnącą z rękawicą.
-Kiciuś!- krzyknęłam, a potem rzucił mi rękawice. Biegłam tak trochę aż przejął ją spiderman. Wtedy zobaczyłam Rogersa jak go okrążali. Wszystkich co go atakowali zabiłam ogniem. Wiem że by sobie poradził ale jakoś dziwnie się o niego bałam. Zależy mi na nim inaczej niż na innych. Może coś do niego czuję? Chyba już mam jakieś urojenia.
-Dobrze cię widzieć żywego.- powiedziałam do niego.
-Ciebie też.- odpowiedział.
-Nie zgiń!- krzyknęłam odbiegając.
-Ty też!- usłyszałam jeszcze za sobą.
Porem powalczyłam u boku Wonga, a jeszcze później z Pepper.
To całe bieganie z rękawicą okazało się bez sensu, ponieważ Thanos zniszczył furgonetkę. Zaczęliśmy z nim znowu walczyć by wyrwać mu rękawicę. Thor, Steve, Kapitan Marvel i ja zostaliśmy odepchnięci. Tony też ale on zdobył kamienie biorąc je na zbroję. O nie! Muszę coś zrobić. Przecież on ma córkę.
-Jestem przeznaczeniem.- powiedział Thanos i pstryknął ale się zorientował że nie ma kamieni. Przerażony spojrzał na Iron Mana.
-A ja jestem...
-Friday dawaj to do mnie!- krzyczę. Po chwili rękawica od zbroji Starka ląduje na moim ręku. Za chwilę umrę. Słowa Steve'a chodzą po mojej głowie. Warto. Za wszelką cenę.
-Natomiast ja jestem Batmanem!- mówię i pstrykam.
-Nie!- krzyczy Tony.
-Nawet na obliczu śmierci musz żartować?- pyta mnie Clint. Wszyscy siedzą przy mnie. Strange, Avengers, T'challa... cała moja rodzina.
- Alex nie odchodź.- mówi Steve.- Kocham Cię.- w jego oczach widzę łzy.
-Ja Ciebie też.- odpowiadam. Stephen łapie mnie za rękę. Jeśli mam umrzeć przy tych osobach, dla tych osób... to proszę bardzo!
- Drugi raz śmierci nie oszukam.- śmieję się.- Pamiętasz Stephen?
-Jak mógłbym zapomnieć.
-Obiecajcie mi że dacie sobie radę. Nie załamujcie się nad moim losem.
Steve mnie całuje.
-Obiecaj.- powtarzam mu.
-Nie dam rady.- odpowiada.
-Jasne że dasz. Jesteś moim bohaterem. Wszyscy nimi jesteście.- mówię i umieram. Jeszcze jak przez mgłę słyszę jak Steve coś do mnie mówi. Więc to ten koniec.

I am not enemy//Avengers [zakończone]Место, где живут истории. Откройте их для себя