Rozdział 17

1.1K 55 0
                                    

Rzucałam kulami ognia w każdego przeciwnika jaki mi się nawinął. Kiedy już zmęczona ogniem zmieniłam broń na pomarańczowe magiczne kółka. I znowu przyjaciele się na mnie dziwnie patrzyli. Trudno. U mnie było czysto więc pobiegłem w stronę innych. Widzę że jakieś ziomki okranżają Bucky'ego więc wzięłam go portalem do siebie.
-Dzięki za troskę ale bym sobie poradził.- mówi. Ach ta wdzięczność.
-Oczywiście.- odpowiadam. Walczymy ramię w ramię. Dobrze nam razem idzie. Dostałam powiadomienie że trzeba iść do Visiona. Szybko biegnę w tamtą stronę zabijając kilku kosmitów po drodze. Uuuuu tam jest jakiś wielkolud. Thor w tym czasie przybył nam pomóc.
***
Za późno. Thanos przybył. Po koleji z nim walczyliśmy. Wywalił Bruce w Hulkbusterze i T'challe. Steve'a też. Nie mamy z nim szans. Wanda zaczęła niszczyć kamień umysłu. Czas na mnie. Zapłonęłam ogniem i go zaatakowałam. On się chyba tego nie spodziewał. Po chwili odparł atak. Mimo wszystko nie szło mi najgorzej. Jednak potem którymś kamieniem mnie unieruchomił.
-Masz wielką moc dziecinko ale nie wystarczającą by mnie pokonać.- powiedział po czym mnie odrzucił.
- Alex!- krzyknął Bucky i do mnie podbiegł.
-Zaczekaj tu.- mówię i wstaję.
-Thaniosie!-krzyczę.-Po co to robisz?- kupuję czas Wandzie.
-By na świecie zapanowała równowaga.- mówi i mnie atakuje. Nie dam się tak łatwo. Zaczęłam z nim walkę. Dostał ode mnie ogniem w twarz. Chyba się wkurzył.
-Doprawdy odważna z ciebie osóbka ale bardzo głupia.- powiedział i mnie mocno odepchnął kamieniem mocy. Szlag, raczej coś złamałam. Zajebiście. Barnes do mnie podchodzi i pomaga mi wstać.
-Muszę tam iść.- mówię i już chcę odejść ale on mi to uniemożliwia.
-Nie. To nie ma sensu. Poza tym jak chcesz tam dojść?- ale on mnie wkurza.
-A co cię to obchodzi?
Thanos właśnie pokonał Wandę i wyrwał z Visiona kamień. W tym czasie jak on go zakłada na rękawice przybywa Thor i swoim nowym młotem wbija się w jego klatkę piersiową.
-Trzeba było celować w głowę.- mówi Thanos i pstryka.
-Nie!- krzyczę. To nie może być prawda. To tylko zły sen.
- Alex?- mówi przerażony Bucky.
Szybko upada ale ja go podtrzymuję i kładę na moich kolanach. Głaszczę go po włosach i mówię mu że wszystko będzie dobrze.
-Dasz radę.- mówi i znika.
Ja zaczynam płakać. Rozglądam się Wanda, Sam, T'challa znikają.
-Widziałaś Bucky'ego?- pyta mnie Steve.
Jeszcze bardziej płaczę.
-Przykro mi.
Siada obok mnie na ziemi i przytula. Siedzimy razem i płaczemy. Bo co innego nam zostało?

I am not enemy//Avengers [zakończone]Onde histórias criam vida. Descubra agora