Rozdział 14

1.3K 59 3
                                    

-Wychodzę na zakupy!- powiadamiam Stephena i wychodzę z domu. Mam nadzieję że zastanę sanktuarium w całości. Trochę tu już mieszkam. W tym czasie walczyliśmy jeszcze z innymi złoczyńcami. Po prostu żyć nie umierać. Dobra, co by tu kupić? Znowu zapomniałam wziąć kartki z domu. Ech.
***
Strange
Co robi na naszej planecie Loki? Jeszcze obok niego spokojnie idzie sobie Thor. Dobra, zabieram tutaj portalem Lokiego do spadania w ciemności. Thorowi zostawię kartkę gdzie ma przyjść. Alex może nie być zadowolona, że działam bez jej konsultacji. Już trudno.
Alex
Wracam sobie spokojnie do domu i co zastaję... bałagan. Ja rozumiem, że jak mamy jakieś moce to jesteśmy inni ale sprzątać też musimy. Wezmę się za to później. A raczej zagonie do tego Strange'a i Wonga. Idę sobie na górę, a tu słyszę rozmowę. Wychylam się za drzwi. To co widzę bardzo mnie zeskakuję że aż zakupy mi wypadają z rąk.
-Thor?! Co ty tu robisz? STEPHEN?! Co tu się dzieje?!- krzyczę.
-Spokojnie. Mamy gości.- odpowiada.
- Alex ty słodko niewiasto.- mówi Thor i mnie przytula. -Jak myśmy się dawno nie widzieli.
-Tak. Rzeczywiście.- Ja słodka niewiasta? Chyba mu się coś w głowie pomieszało.
-A teraz magiku. Gdzie jest mój brat?- mówi.
Loki tu jest. Co?!
Strange otwiera jakiś portal a z niego wypada Loki. Zaczyna krzyczeć że musiał spadać i tak dalej. A był spokój.
-Ty?- mówi zdziwiony moim widokiem.
-Ja.- odpowiadam.
Robi się niezręczną cisza. Potem bracia wychodzą portalem do ojca i słuch po nich zaginął. Co tu się przed chwilą stało?
-Nie chcę wiedzieć.-powiedziałam i wyszłam. Co tu się odwaliło? Nie ma mnie chwilę w sanktuarium i już zastaję starego znajomego i gościa, który chciał zniszczyć New York. To za dużo. Idę poćwiczyć. Ogólnie robienie portali coraz lepiej mi wychodzi. Może jak wrócę zastanę całą ekipę Avengers lub pirata. Lepiej nie. Nie wiem co bym w takiej sytuacji zrobiła.
***
Od tamtej sytuacji minęło sporo czasu. Jestem sobie właśnie na spacerze. Kupię se lody. Dlaczego nie? Zawsze chciałam zjeść dużo gałek. Właściwie kto mi zabroni. Ludzie się dziwnie na mnie patrzyli jak zamawiałam osiem gałek. Wywalone na to. Tak se myślę co teraz robi Thor? Może Loki kolejny raz chciał go zabić? Pewnie nawet jeśli to mu by się to nie udało. Może właśnie naprawiają stosunki rodzinne.
W tymsamym czasie Asgard
Thor właśnie traci oko.
I znowu u Alex
Może bym sobie psa przygarneła? Chociaż jestem za leniwa i nieodpowiedzialna. Poza tym Strange by mnie chyba udusił. Będę się zbierać. Nie chcę znowu słuchać przemowy Stephena jacy to ludzie mogą chodzić po ulicy. Traktuję mnie jak młodszą siostrę. Chociaż mi to nawet odpowiada. Wchodzę do pomieszczenia gdzie gada sobie z Wongiem. Już chcę dołączyć do rozmowy gdy przez dach coś wlatuję do środka. Podchodzimy do miejsca zdarzenia. To Bruce. Jak ja go dawno nie widziałam.
-Thanos nadciąga.- mówi a ja przerażona wymieniam spojrzenie ze Stephenem.

I am not enemy//Avengers [zakończone]Where stories live. Discover now