5 - Przypływ, po którym nastał odpływ

Zacznij od początku
                                    

     — Wiesz jak bardzo chcemy, abyś tutaj wrócił. Bez ciebie nie jest tutaj tak samo.

     — To prawda — wtrącił się Jungkook, który oparł się o ścianę, a ręką trzymał się za oparcie od krzesła.

     Nie wiedziałem, co miałem im powiedzieć. Przecież także za nimi tęskniłem, w Gimpo miałem jedynie Yoongi'ego i nikogo poza nim. Nie przeszkadzało mi to, ale... Brak przyjaciół był przecież dużym minusem. Od tylu lat byliśmy razem aż w końcu przyszło nam się rozstać... Nie mogłem jednak rzucić wszystkiego i wrócić. W Gimpo mam własne mieszkanie, wspólne plany z Yoongim, aby osiąść się tam na stałe, mam tam staż, prawdopodobnie zdobędę również prace... Seul nie miał dla mnie tylu perspektyw.

     — Mi też was bardzo brakuje... Naszych spotkań, codziennych rozmów, ale sami wiecie, że nie mogę z dnia na dzień zostawić wszystkiego i wrócić.

     Taeyon odeszła od stołu i zaszła mnie od tyłu. Przyjaciółka objęła mnie szczelnie, a po chwili zaczęła udawać, że mnie dusi.

     — Wiem, kochanie — cmoknęła mnie w policzek, na co Jungkook zaśmiał się w głos.

     Spojrzałem na młodszego przyjaciela, który w końcu się rozchmurzył. Dopiero teraz dostrzegłem, że Kookie jest jednak młodszy ode mnie. Wciąż nie potrafiłem się przyzwyczaić do jego dłuższych włosów, tej grzywki oraz umięśnionego ciała, ale widocznie do tych zmian musiałem przywyknąć.

     Pomyślałem znów o moich przyjaciołach, którym również nie musiało być lekko, gdy się wyprowadziłem. Taeyon miała oparcie w postaci swojego chłopaka, ale Jungkook... Tak naprawdę został z tym wszystkim sam. Jego rodzice byli opiekuńczy, ale nie widywali przecież teraz swojego syna tak często. Kiedy mieszkał razem z nimi to sprawy wyglądały inaczej, a dziś mój młodszy przyjaciel wracał do pustego mieszkania. Dobrze, że miał swojego znajomego Jihoona. To dobry, choć nieco dziwaczny, niski chłopak, ale był bardzo w porządku wobec osób, na których mu zależy.

     — Dobrze moi kochani, ja już będę musiała iść do pracy — powiedziała Taeyon, która wzięła do rąk swój sweterek.

     — Odprowadzę cię — powiedziałem po chwili, bo skoro Jungkook miał się spotkać z kolegą to wiedziałem, że z nim długo nie posiedzę.

     — Pójdę z wami — młodszy nagle wstał także z krzesła. — Z Jihoonem mam się zobaczyć w centrum, a mam jeszcze czas, aby z wami pójść.

     — To świetnie — Taeyon uśmiechnęła się szeroko. — Jak za dawnych czasów.





***




     Szliśmy ulicami miasta, zadowoleni, roześmiani i naprawdę zaczynałem tęsknić za tym, że już nie jest tak jak dawniej. Nasze drogi rozeszły się w różnych kierunkach, ale nasz kontakt nigdy się nie urwie. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i tak pozostanie na zawsze.

     Wierzę w to, ponieważ...

     Przeszliśmy naprawdę długą drogę. Byliśmy szkolnymi wyrzutkami, mnie często wyśmiewano, Kookie miał pod górkę, a Taeyon się obrywało za to, że nigdy z nas nie zrezygnowała. Nie miała przyjaciółek w szkole ze względu na naszą dwójkę. Nigdy nie spotkałem bardziej odważnej kobiety od niej. Skoczyłaby w ogień za osoby, które kocha... W pewien sposób ją podziwiałem i dziękowałem losowi za bycie takim szczęściarzem.

     Drugim dowodem tego, że jesteśmy przyjaciółmi aż po grób jest sytuacja sprzed kilku lat. Tak... Mam na myśli moje sekrety odnośnie Yoongi'ego. Kryłem chłopaka, w którym byłem zakochany ponad wszystko. Byłem gotów na poświęcenie każdej rzeczy jaką posiadałem. Teraz mieszkając w Gimpo, wracając po pracy, mogłem tulić mojego anioła o białych włosach będąc spokojny. Yoongi był bezpieczny, prowadził zwyczajne, ale szczęśliwe życie, choć czasem... miałem wrażenie, że coś przede mną ukrywa. Nie wiem co to takiego, ale jeśli mnie kocha to w końcu się zwierzy, na mnie może liczyć. Kocham go... Tak bardzo go kocham i nie wiem, co by musiał mi wyznać, abym go opuścił. Nie ma chyba takiej rzeczy na Ziemi. Nie ma...

MESSAGE 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz