Ravenpaw × Barley

176 13 1
                                    

na zamówienie ___IvyClaw___

Krucza Łapa nie był pewien decyzji, którą podjął. O opuszczeniu klanu, zostawieniu daleko za sobą wszystkiego, co do tej pory znał. W głębi serca wiedział, że będzie tęsknił za przyjaciółmi, których zostawił. Za Ognistą Łapą i Szarą Łapą, za wspólnymi polowaniami. Ale czy żałował? Raczej nie. Po prostu bał się, że bez nich będzie jeszcze bardziej samotny. To uczucie nie było mu obce już od pierwszych księżyców. Zawsze był nieśmiały i nie umiał dogadać się ze swoim towarzyskim, głośnym bratem Zakurzoną Łapą. Właściwie chwilę po otworzeniu oczu Zakurzona Łapa był już przyjacielem Piaskowej Łapy i Szarego. A Krucza Łapa spał wtedy przytulony do brzucha matki. Nigdy nie chciał, żeby jego mentorem został ktoś tak… inny od niego jak Tygrysi Pazur. Chciał nauczyć się być wojownikiem, chodzić na polowania z innymi uczniami, odnaleźć wspólny język z Zakurzoną Łapą… Marzył o spokojnym, miłym mentorze, takim jak Biała Burza, Wierzbowa Skóra albo Rudy Ogon. A dostał szantażującego, grożącego mu śmiercią mordercę zastępcy przywódczyni.

Ognista Łapa i Szara Łapa byli prawdziwymi przyjaciółmi. Pomogli mu, Ognista Łapa powiedział, że jedyną szansą Kruczej Łapy jest ucieczka z obszaru wpływów Tygrysiego Pazura. Najprawdopodobniej miał rację. Krucza Łapa bał się konsekwencji, ale mimo wszystko opowiedział o zbrodni, jakiej dokonał pręgowany kocur. I właśnie przez swój moment śmiałości musiał teraz uciekać przed tonącymi w krwi pazurami okrutnego wojownika. Krucza Łapa zawsze bał się towarzystwa innych, wydawali mu się zbyt dominujący, wtrącali się w jego życie, kiedy on chciał pobyć sam i pomyśleć. Był strachliwy, matka przekonała go do wyjścia ze żłobka dopiero gdy minęło pół księżyca odkąd otworzył oczy. Słyszał, że Błękitna Gwiazda miała nadzieję, że wpływ Tygrysiego Pazura zwiększy śmiałość czarnego ucznia. Nie pomogło. Może to nawet dobrze, że od tej pory będzie samotnikiem.

Stąpał cicho ukryty w cieniu. Wiatr szarpał jego futrem, wywijał uszy na drugą stronę, co strasznie go drażniło. Psy są wypuszczane na noc, tak mówił mu Ognista Łapa, kiedy się żegnali. Słońce właśnie zaszło, wszystko kąpało się w mroku. Czy to już ta pora? Krucza Łapa przysunął się bliżej równo przyciętego, kanciastego żywopłotu na skraju jednego z domostw Dwunożnych. Cienkie, na wpół zmartwiałe gałązki kłuły jego futro. Bardzo pragnął schować się przed wzrokiem potencjalnych wrogów. Coś zaszeleściło i uczeń podskoczył z paniką w oczach i nastroszonym ogonem. Po chwili dotarł do niego zapach myszy. To zapewne ona. Mimo wszystko serce Kruczej Łapy biło jak oszalałe, jego zielone oczy były rozszerzone ze strachu, rzucał nerwowe spojrzenia na boki, szukając schronienia. Wspomnienie gróźb Tygrysiego Pazura było w nim żywe i wszędzie widział cień jego potężnych barków, a gwiazdy w górze wydawały mu się bursztynowymi oczami wypełnionymi groźnymi błyskami.

Przed sobą widział już łan zboża, sięgającego ponad jego głową. Nie było tam żadnych drzew, na które mógłby się wspiąć w razie pojawienia się niebezpieczeństwa. Nie będzie widział gdzie dokładnie jest pies, jeśli jakiś się pojawi. Jęczmień idealnie zasłaniał widoczność. Do tego Krucza Łapa bał się otwartych przestrzeni. W tym momencie niewinne pole wydawało mu się otchłanią, w której mógłby się zgubić. Za złocistym pasmem górował ciemny, wysoki kształt drewnianej, starej stodoły Jęczmienia, wyglądający niezwykle ponuro w przyćmionym świetle. Gmach sprawiał wrażenie tak niegościnnego jak jama lisa pilnującego młodych. Krucza Łapa głośno przełknął ślinę. Słyszał głośne dudnienie swojego serca i był pewien, że inne stworzenia też je słyszą. I wiedzą, że się boi.

Jakoś nie mógł się zdecydować, czy pobiec dalej. Oczywiście, jak to zwykle bywało w jego życiu, coś innego zmusiło go do działania. Z tyłu głośno zaszczekał pies. Krucza Łapa położył uszy po sobie i z przerażenia przykucnął przy ziemi z podwiniętymi pod siebie łapami, wpatrując się przed siebie. Za sobą usłyszał wysokie skomlenie. Dźwięk rozległ się zdecydowanie zbyt blisko. Krucza Łapa wzdrygnął się, jakby coś go uderzyło, przysiadł na tylnych łapach i wyskoczył prosto w rosnący jęczmień, popychany strachem. W panice gnał dwa razy szybciej niż normalnie i mimo że nie słyszał odgłosów pogoni, był całkowicie pewien, że zaraz poczuje na swoim futrze gorący oddech psa. Nawet zaczął sobie wyobrażać, jak zwierzę zatopi w nim swoje kły.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 05, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

━━━ WOJOWNICY ━━━ one - shots Where stories live. Discover now