Strażnik
Młody wilk jest chłodny. Jego spojrzenie utkwione jest w Lordzie Freyu. Nienawidzi go.
- Doszły mnie wieści o twoich zaślubinach - głoś Freya przerywa ciszę - Sam bym chętnie ją posiadł - na jego twarzy pojawia się obrzydliwy uśmiech.
- Nie jesteśmy tu aby rozmawiać o małżeństwie, kwestia, która ma być poruszona to twoja propozycja twych ludzi w wojsku, moim wojsku - Ton głosu Lorda Starka jest pozbawiony emocji w każdym calu.
- Zerżnąłeś ją już Wilku? - na twarz Lorda Starka wstępuje wściekłość.
- Nalegam aby całe twoje wojsko stanęło ze mną do walki - ignoruje treść słów Freya, nie chce się dac sprowokować. Stark panuje nad swoją wściekłością, pytanie brzmi kiedy Lord Frey przekroczy granicę...Ramsay
Sansa siedzi na stole upijając zawartość kielicha.
- Czy jesteś zadowolona? - pytam podchodząc do niej.
- Wraca niedługo - odpowiada wzdychając. Przybliżam się do niej i składam delikatny pocałunek na jej czole - I znów będzie to samo - mówi wzdychając. Moje dłonie delikatnie wędrują pod jej suknię i zatrzymują się na jej biodrach.Sansa
Jego dłoń delikatnie masują moje biodro,druga z nich wędruje wyżej, na talię. Przysuwa się jeszcze bliżej. Delikatnie rozsuwa moje nogi i przysuwa się jeszcze bliżej.
- Dziś go nie ma - mówi, a na jego twarzy pojawia się uśmiech. Przybliżam się do niego i składam pocałunek na jego szyi, chcę pozostawić po sobie ślad. Chłopak bierze głęboki oddech, nie spodziewał się tego. Moje usta delikatnie naznaczaja ślad na jego skórze, chłopak głęboko oddycha, podoba mu się to. Delikatnie odsuwam sie od jego szyi.
- Na mnie nie może pozostać ślad -na szyi Snowa widnieje malinka. Przybliża się do mnie i łączy nasze usta w pocałunku. Delikatnym pocałunku. Jego dłonie wędrują po moim ciele, przechodzą mnie dreszcze. Delikatnie podgryzam jego dolną wargę. Chłopak delikatnie się odsuwa.
- Zależy mi na tobie- Znów to powtarza. Po raz kolejny to mówi. Czego ode mnie wymagasz?-Nie walcz ze sobą
- Ramsay - mówię wzdychając...
- Ciągle to robisz - w jego głosie pobrzmiewa rozdrażnienie - Dlaczego? Uciekasz od tego, ciągle uciekasz - jedna z jego dłoni delikatnie przesuwa się na moje plecy, delikatnie mnie masuje - San..
- Doskonale wiesz, że to nie jest tak proste - mówię patrząc mu w oczy - Jestem jego żoną, Królową
- Czy choć raz traktował cię jakbyś nią była?- pyta unosząc brwi ku górze. Wzdycham głęboko. Chłopak przybliża się do mnie jeszcze bliżej.
- A jak sądzisz? - pytam wzdychając.
- Nie jestem taki jak on - jedna z jego dłoni zsuwa się na wewnętrzną stronę mojego uda. Jego delikatny dotyk sprawia, że przechodzą mnie dreszcze.
- Nawet nie wiesz jak chciałabym aby to wszystko było tak proste - mówię wzdychając. Gdy pomyślę o tym jak będę musiała udawać stęsknioną gdy on wróci mdli mnie. Mdli mnie na myśl o nim, o tym wszystkim. Snow składa delikatny pocałunek na moim policzku.Strażnik
Środek nocy. Wraz z kilkoma innymi strażnikami pilnujemy wejścia do komnaty Freya. Stark zaplanował zemstę. Bardzo dokładnie ją zaplanował...Robb
- Co ty tu robisz? - ze śmiechem patrzę w strone Freya. Leży na łożu, oparty o poduszki. Nie wie, że to jego koniec.
- Zamordowałeś moją matkę, próbowałeś zamordować mnie,jak sądzisz co mogę tu robić? - Frey nadal jest przekonany, że jest bezpieczny...
- To było dawno - odpowiada ze śmiechem, tym paskudnym śmiechem, który doskonale pamiętam z tamtej nocy - I tak każdego z nas to czeka - mówi sięgając po kielich, upija jego zawartość, bardzo dobrze. Upijaj Lordzie, upijaj - A ty nie poślubiłeś mojej córki
- Więc w odwecie zamordowałeś ważne dla mnie osoby i wielu niewinnych - Lord Frey zaczyna kaszleć. Upija resztę wina z kielicha.
- Jakie to ma znaczenie? - kaszel Lorda nie ustaje.
- Wypiłeś kielich, w kielichu jest trucizna - przerażenie wstępuje na jego twarz - Gdy rano służba wejdzie do swojej komnaty, zasta ciebie z kielichem dłoni, gdy Maester cię zbada aby sprawdzić co sprawiło, że stary Lord Frey zmarł odkryje, że się zachłysnąłeś - na moją twarz wstępuje szeroki uśmiech - Jednak jakie to ma znaczenie?Margaery
Jeśli Freyowie go zamordowali udam się do Wysogrodu. Co się z nim dzieje. Sama nie wiem. Nienawidzę obozów wojskowych. Nie mogę zasnąć. Zamiast tego spacerują pomiedzy namiotami. Moje spojrzenie pada na niebo. Niebo nocą to coś pięknego i niepowtarzalnego. Gwiazdy zawsze fascynował ludzi. Od najmłodszych pokoleń były one czymś fascynującym. Są daleko od ludzkich problemów, zmartwień... otoczone jedynie ciemnością i tajemnicą...Sansa
- Nie możesz zasnąć? - pyta obejmując mnie od tyłu. Okres tej błogości dobiega niestety końca.
- Skoro nie śpię to chyba logiczne- odpowiadam wzdychając. Odwracam się w jego stronę - Jak on wróci...
- Nikt o niczym nie wie - mówi patrząc mi prosto w oczy - Tylko ty i ja
- Nie może się dowiedzieć - mówię wzdychając - Pamiętaj, nasza tajemnica
- Wiem San - odpowiada z delikatnym uśmiechem. Przybliżam się do niego i składam delikatny pocałunek na jego policzku - Jestem tu dla Ciebie, pamiętaj o tym
![](https://img.wattpad.com/cover/189205435-288-k141955.jpg)
CZYTASZ
You Have To
Fanfiction- Nie chcę z nim - powiedziała wzdychając. - Nie chcę z nią - powiedział obserwując swoją rodzicielkę. - Nie chcę - powiedziała szukając ucieczki. - Musisz - odpowiedziała im wszystkim.