Powinnam?

286 20 0
                                    

Arya
Na twarzy dziewczyny jest widoczny uśmiech pełen radości. Po co ludzie udają? Każdy wie, że zorganizowane małżeństwo nie jest ideałem, a radość wypisana na twarzy ma jedynie odwrócić uwagę od szarej realności świata. Ludzie są po prostu dziwni zawsze tak było jest i będzie.
- Lady Arya
- Lady Margaery - odpowiadam z delikatnym uśmiechem. Młoda Tyrellówna może być interesującą osobą - Robb - mówię podchodząc do brata i od razu przytulając się do niego na powitanie - Mamy Lannistera

Sansa
Jego pocałunki są delikatne. Gdy jego usta napotykają moje czuję przyjemność. On sprawia mi przyjemność. Delikatnie opiera się o moje ramie. Jego dłoń odwraca mnie przodem do siebie. Spojrzenie jego oczu utkwione jest we mnie. Przyjemność, coś czego nie zaznałam od dawna... przybliża się i rozpoczyna ponownie pocałunek. Nie pozostaję mu dłużna. Każdy wie jakim tyranem jest Joffrey. Nikt jednak nie wie jak to jest być z nim dzień w dzień. Noc w nic. Rok w rok... cóż byłam idiotką te parę lat temu gdy odwlekalam propozycję ojca na powrót do Winterfell. Głupia dziewucha... Starkom jednak raczej nie jest pisany szczęśliwy los. Paleni na rozkaz szalonego króla, ścinani za prawdę... cóż szczęśliwy los jednak nie jest niestety czymś co możemy odziedziczyć. Ramsay delikatnie zsuwa swoje dłonie coraz niżej. Sztywnieję, za każdym razem. Ramsay delikatnie odsuwa się ode mnie zabierając swoje dłonie. Zachowuje dystans.
- Zrobiłem coś nie tak, prawda? - pyta zawiedziony.
- Nie - odpowiadam podchodząc do stołu i sięgając po kielich z winem - Joffrey po prostu - upijam łyk trunku-Nie zrobiłeś niczego złego - mówię napotykając jego spojrzenie.
- Nie chcę cię zawieść Sansa - mówi nerwowo stukając palcami o krzesło- Chcę cię uszczęśliwiać - z delikatnym uśmiechem odstawiam kielich na stół. Siadam na krześle zakładając nogę na nogę.
- Nie zawiodłeś - uśmiech jest stałym gościem na mojej twarzy. Snow podchodzi do mnie. Delikatnie się nachyla i składa pocałunek na moim czole. Pocałunek zdaje się być czymś więcej niż jedynie aktem...

Margaery
- Twoja siostra nie mówi dużo
- Musiałabyś poznać Sansę - odpowiada ze śmiechem - Arya jest po prostu... - Robb przymyka oczy szukając dobrego słowa - Cicha, nie okazuje emocji przy obcych, a póki co dla niej niestety jesteś obca - mówi otwierając oczy z uśmiechem. Przybliża się do mnie i delikatnie całuje w policzek.
- A swoja zacznę być gdy będę przy  nadziein tak? - pytam unosząc brwi ku górze
- Margaery - mówi ze śmiechem - Arya musi cię poznać - jego dłoń delikatnie odgarnia mi kosmyk włosów z twarzy - Pamiętaj nie chcę cię do niczego zmusić...
- Nie musisz - ... sama to zrobię - Nie zmuszasz - mówię  po czym przybliżam się do niego wtulając się jednocześnie - Jesteś wygodny - Robb reaguje śmiechem. Nie będzie mnie zmuszał. Postawmy jednak sprawę jasno. Bez dziedzica nie ma opxji na istnienie małżeństwa. Robb musi przedłużyć ród. A czy tego chcę czy nie to ja zostałam jego żoną i muszę być przy nadziei. Życie nigdy nie było i nie będzie całkowicie sprawiedliwe.  Smutne lecz prawdziwe, a raczej najprawdziwsze. Przymykam oczy wtulając się w Starka. Sen bywa ukojeniem, ale  i przyjemnością...

Robb
Nie jest zadowolona. Obóż wojskowy to nie jest miejsce dla Lady. Wydaje mi się, że zasnęła. Ostrożnie wstaję i delikatnie podkładam jej pod głowr poduszkę wychodząc. Ruszam w stronę namiotu Aryi.
- Nie powinieneś przedłużać rodu? - pyta polerując swój miecz.
- Nie lubisz jej, prawda?
- Robb - mówi wzdychając - Nie znam jej, a prócz tego, Lannisterowie to kurwy, które definitywnie chcą nas powybijać, wybacz, że nasze życia, a w tym jej, są ważniejsze od faktu czy ją lubię
- Masz jakieś informacje ze stolicy od Ramsaya? - na twarz Aryi wstępuje uśmiech.
- Twierdzi, że sprawi jej przyjemność i będzie jej strzegł tak długo jak musi...
- Ale Joffrey jej...
- Joffrey wyjechał na ileś tam dni - mówi odkładając miecz - Sansa jest sama Snow z nią rozmawia. Nie musi być lizodupem, ale skoro chce jej umilić ten czas, a ona tego chce to proszę bardzo
- Dokąd wyjechał? - uciekł od Cersei?
- Ramsay napisał, że na jakieś tam polowanie i że mówił coś tam że pójdą do burdelu, krzyżyk na drogę dla tej zakały... Sansa jest z nim bezpieczna - końcówkę wypowiedzi Arya mówi poważniejszym tonem - Wiadomo, że nasza siostra bywa paskudna, jednak Snow jej nie zostawi,  jest bezpieczna
- Nadal mnie to martwi, mam obawę, że jej coś zrobi Arya
- Przykro mi to mówić, ale nasza siostra jest mu potrzebna. Pofrzebuje jej aby mu urodziła dziedzica - Smutny wzrok Aryi napotyka moje spojrzenie - Mam nadzieję, że do tego czasu będzie z nami, a głowa Baratheona będzie nabita na pal

You Have ToWhere stories live. Discover now