Zdanie

335 24 0
                                    

Sansa
- Co się stało z twoim ojcem? - Joff jest zainteresowant przybyszem.
- Zmarł, otruty przez swych wrogów, Wasza Wysokość, dlatego chciałbym uzyskać nazwisko i tytuł Namiestnika Północy - z bękarta do namiestnika północy kto by się tego spodziewał...
- Kwestia mianowania cię Namiestnikiem będzie męcząca i obfita w pracę - niby co on będzie musiał robić? Podpisać się w kilku miejsach i kilka razy stawić na miejsce rady - Zostaniesz do czasu w Stolicy, wykażesz się pomocą, Lordzie Snow, Bronn przydzieli ci komnatę
- Jak Wasza Wysokość sobie życzy - odpowiada kłaniając się delikatnie. Joff wstaje i trzymając mnie za dłoń wstaje i opuszcza salę tronową. Wszystko jest gotowa do jego wyjazdu. Na dworze panuje mrok, oświetlany jedynie przez świece. Joff zatrzymuje się i odwraca w moją stronę. Przybliża się do mnie, dłońmi przybliża mnie do siebie. Jego usta przybliżają się do moich i rozpoczynają pocałunek. Dłonie Joffreya zaciskają się na mojej talii. Moje dłonie są delikatnie oparte i jego ramiona. Joff odsuwa się ode mnie, na szczęście dziś nie może sobie pozwolić na więcej.
- Będę czekać, Wasza Miłość - Joff odpowiada delikatnym skinieniem głowy. Odsuwa się ode mnie i rusza ku grupie, z którą rusza na polowanie. Uważnie obserwuję, jak ten wsiada na konia i rozmawiając z resztą grupy odjeżdża. Nie ma go. Wyjechał. Nareszcie. Odwracam się w stronę wejścia do zamku i wchodzę do środka ruszając w stronę moich komnat.

Margaery
- Chciałabym spróbować czegoś - mówię podchodząc do Robba.
- Czego konkretnie? - zatrzymuję się przed nim i delikatnie rozpoczynam pocałunek. Moje dłonie wędrują na jego ramiona. Robb odwzajemnia pocałunek, a jego dłonie wędrują na moją talię. Jego usta są delikatne i  słodkie...

Sansa
- Proszę - drzwi się otwierają, a do środka wchodzi ten przybysz z Północy. Delikatnie zamyka za sobą drzwi i odwraca się w moją stronę z uśmiechem na ustach.
- Wasza Wysokość, Ramsay Snow - mówi delikatnie kłaniając się.
- To ty skórujesz ludzi? - pytam unosząc brwi ku górze.
- Cóż, zawsze na to zasługiwali - mówi z szerokim uśmiechem - Jednak jestem tu z innej przyczyny, pracuję z twoją siostrą i bratem - na moją twarz wkracza szok. Zakrywam usta dłonią-W tym momencie możesz wywnioskować, że nie jestem aż takim skurwysynem, Wasza Wysokość
- Arya żyje? A Robb o mnie pamiętał?-pytam odsuwając dłoń od moich ust. Ramsay podchodzi do okien i je zamyka jedno po drugim, po czym podsuwa mi krzesło, a sam siada na krześle naprzeciw mnie.
- Tak, znalazła Robba po swojej ucieczce ze stolicy. Robb nigdy o tobie nie zapomniał, często rozmawiał z Aryą czy ze mną na ten temat - bierze głęboki oddech - Robb ma zamiar utworzyć niezależne Królestwo Północy - na mojej twarzy pojawiają się wypieki - Wyglądasz zabawnie gdy jesteś zarumieniona, Wasza Wysokość- mówi z delikatnym rozbawieniem - Jednak nawet jeśli to nie wyjdzie, chciał abym podał mu informacje na temat tego, jak tu jesteś traktowana i jak się czujesz
- Jak się czuję? - mówię z pustym śmiechem - Jestem posłuszną żoną Joffrey robi ze mną co chce i kiedy chce, czasem bije mnie pasem tam gdzie chce, wbija mi paznokcie w skórę do krwi, a gdy powiem coś nieodpowiedniego Sir Meryn Trant albo Sandor Clegane uderzają mnie w twarz - na twarzy chłopaka widać delikatne zaskoczenie. Nie dziwię mu się.
- Robb ci pomoże, a ja pomogę jemu- mówi kładąc mi dłoń na ramieniu.
- Wiesz coś o tym jak układa się w małżeńtwie Robba? I co z Aryą?
- Robb chciał być delikatny i nie zmuszać Lady Tyrell do niczego, więc zapewne dobrze, a Arya nie jest nikim zainteresowana - mówi z delikatnym uśmiechem.
- Delikatność,jak ja o niej marzę - mówię wzdychając - Dlaczego mój brat  i siostra tak ci ufają?
- Jestem im w pełni oddany, raczej nie skóruję ludzi, a prócz tego jestem teraz jedynym z rodu Bolton
- Dziękuję ci zs te informacje - Ramsay wstaje w celu opuszczenie komnaty - Zostań, jestem tu sama, a skoro masz kontakt z moim rodzeństwem, a prócz tego ci ufają, chcę cię lepiej poznać

Margaery
Delikatnie rozpinam guziki jego koszuli, a on równie delikatnie rozwiązuje sznur na gorsecie mojej sukni. Przybliżam się do niego i składam delikatny pocałunek na jego klatce piersiowej. Gorset mojej sukni upada na podłogę. Robb przybliża się do mnie i składa delikatny pocałunek na moim policzku.
- Nie rób nic wbrew sobie
- A ty wbrew sobie - mówię również składając delikatny pocałunek na jego policzku. Wstaję i trzymając dłoń Robba ruszam w stronę schodków prowadzących do prywatnej łaźni. Ostrożnie wchodzę do wody, a Robb zaraz za mną. Siadam na kamiennym podwyższeniu, a Robb pozostaje przede mną. Sięgam po jego dłonie, a ten podchodzi bliżej. Ściąga z siebie koszulę i rzuca ją na kamienne schody prowadzące na górę. Robb przybliża się do mnie i składa delikatny pocałunek na moim czole. Jego dłoń wędruję na moją talię, od jego dotyku przechodzą mnie dreszcze. Robb zabiera dłoń. Sięgam po jego dłoń i kładę ją na swojej talii, po czym swoje odnajduję jego usta i rozpoczynam pocałunek. Robb go odwzajemnia, delikatnie używając języka, odpowiadam tym samym. Owijam go nogamj wokół pasa, a ten podnosi mnie i unosi ku górze, przybliżam się do niego jeszcze bardziej, Robb przerywa pocałunek.
- Jesteś pewna? - w odpowiedzi kiwam głową
- A ty? - pytam odgarniając mu kosmyk włosów z czoła.
- Tak

You Have ToWhere stories live. Discover now