Rozdział 36

243 23 5
                                    

Witajcie! Dziś dostarczę wam trochę dark contentu, bo miałam takie zapotrzebowanie po występie, który macie na górze. Kocham (G)I-DLE i moją Soyeon. W każdym razie troszkę się namęczyłam, bo musiałam dokładnie rozplanować to, jak potoczy się przyszła akcja. Nadal pamiętam o obietnicy mojej Werki, że jak napiszę to opowiadanie do końca, to włoży pieniążki w wydanie tego w kilku egzemplarzach dla mnie i moich ziomeczek (nie no, dla ziomeczek to za dużo, więc sama dołożę, ale wiadomo o co chodzi. :D)

Wiecie co? Mam do wyboru chyba 5 zakończeń. W każdym Aidan kończy tak samo, tylko losy pozostałych ludzi kończą się tym samym. Jestem rozdarta, ale podejrzewam, że Werka zabierze mi sprzed nosa pomysł o bad endzie, dlatego zostają mi do wyboru 4 opcje. Aidan, kill me please :"D.

No nic. Enjoy moje Sezamki!

~•~•~•~•~•~•~•~


Wszedłem po schodach, mimo że nogi ciążyły mi tak, jakby zostały do nich przytwierdzone ołowiane kule. Namjoon uśmiechał się dumnie. Nie mogłem tego zrozumieć. Ja nie potrafiłem zabić bez jakiejkolwiek reakcji. Cierpiałem w środku, zawsze czułem, że jakaś część dawnego mnie umierała, wołając bezgłośnie o pomoc, a tymczasem... Namjoon zrobił to bez zastanowienia, a całość skwitował uśmiechem. Nie, to było ponad mnie.

- Jiwook? - odezwał się Aidan, trzymając telefon przy uchu. - Mamy go. Przynieś co trzeba... Nie, nie ma krwi. Wiem, nie ma roboty... Ja? - Spojrzał na mnie, gdy stanąłem naprzeciw. - Aktualnie zamierzam zapalić z Namjoonem i Jungkookiem. Co z tego, że to teren szkoły? Czekam. 

Wyglądał na takiego spokojnego, gdy zakończył rozmowę. Wszystko wyraźnie układało się po jego myśli.

Uciekaj, Jungkookie. Nie chcę być wśród nich.

Weź ty się ucisz, co? 

Nie lubię tego pana.

Jakoś niespecjalnie mnie to interesuje. Zaraz zapalimy i będzie spokój.

Głosy w mojej głowie toczyły swój własny bój, ale czy nie mogły robić tego ciszej? Skręt, który podał mi Namjoon, był wybawieniem od wszystkiego, dokładnie tak, jak powiedział Drugi - poczułem spokój. Chwilę po pierwszym zaciągnięciu się, dosięgnął mnie delikatny zawrót głowy, ale opanowałem go. To było coś, czego potrzebowałem.

- Tylko ona potrafi nad tobą zapanować. - Nie potrafiłem określić, czy Aidan zadał pytanie, czy może padło stwierdzenie. Całkowicie oddałem się wprowadzającemu mnie w spokój uczuciu, dlatego tylko skinąłem głową. - Co ty tu w ogóle robisz?

- Nie wiem - odpowiedziałem szczerze. - Chyba chciałem powstrzymać Namjoona.

- Z jakiego powodu? - Zaciekawiony Aidan przejął ode mnie skręta. Wyglądał na naprawdę zaintrygowanego, a to z kolei zderzyło się ze ścianą niezrozumienia.

- Nie wiem. Jimin mówił, że jeżeli Yoongi się dowie, może być źle... Albo przez to, że słyszałem głos, który był cholernie zazdrosny. - Nie mogłem powstrzymać potoku słów, który wylewał się ze mnie mimowolnie. - Dlaczego zwerbowałeś Namjoona?

- Sam zabiłem. - Namjoon wzruszył ramionami. Tym razem to on przejął przedmiot, który posiadał swoją moc. - Hyunseung chciał odbić mi Yoongiego.

- Aha.

Tylko tyle mogłem powiedzieć w tej sytuacji. Drżałem, choć przecież nie było tak zimno na zewnątrz. Słońce świeciło przyjemnie i w ogóle... Chyba wychodziły ze mnie wszelkie zmartwienia.

|| Dead Inside | jjk + pjm ||Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα