150. jennie

200 19 13
                                    


Kolejny dzień spędzony w szpitalu. Nie mówię tu konkretnie o sobie, ale o Selenie. Ja, Perrie, Leigh, Zayn, Niall, Jade robimy zmiany i odwiedzamy Harry'ego co jakiś czas.

Selena.

Cóż, przez całe pięć miesięcy jej życie wygląda tak samo. Wstaje rano - wcześnie, biega, nie je śniadania, idzie do szpitala, spędza tu cały dzień na jednym kubku herbaty, wraca do domu (siłą wyciągnięta ze szpitala przez kogoś z nas), na kolacje je jakieś dziwnie smakujące wafle i po toalecie idźcie spać. Tak wygląda, dosłownie, każdy jej dzień od kiedy usłyszała, że Harry prawdopodobnie wcale się nie wybudzi.

- Cześć Jennie, cześć Selena, jak się czujecie? - podeszła do nas młoda pielęgniarka, która zapamiętała już nas wszystkich.

- Margot, hej, jest dobrze. Chociaż z Seleną, tak jak codziennie - mruknęłam.

- Spokojnie, mieliśmy wiele takich przypadków. Był tu taki chłopak, młody, miał może siedemnaście lat. Był w śpiączce sześć lat, wyobrażasz sobie? Miał chłopaka. Też był tu codziennie. Po dwóch latach zaczął przychodzić tu z narzeczoną i synem.

- Na prawdę? Założył rodzinę, ale nadal tu przychodził?

- Powiedział, że kocha swoją narzeczoną, ale tamten był jego pierwszą miłością i nigdy nie przestanie dażyć go uczuciem. A ta kobieta, była na prawdę kochana. Czasami nawet przychodziła tu na odwiedziny sama - uśmiechnęła się.

- Myślisz... że Seleną znajdzie kogoś dla siebie, gdyby Harry leżał tu dłużej? - wyszeptałam, spoglądając kątem oka na brunetkę, która trzymała zielonookiego za dłoń mówiąc coś do niego.

- Widać, że kocha go bardzo mocno. Zauważyłam, że wyciągacie ją stąd siłą i za każdym razem mówi "ale jak zaraz się obudzi i mnie nie będzie?" - chichocze. - Jest urocza. Jednak myślę, że z biegiem czasu, znajdzie kogoś odpowiedniego.

- Boję się, że coś jej się stanie. Gdy dowiedziała się że Harry może umrzeć chciała połknąć jakieś tabletki. Teraz, gdy wie, że żyje, jest jej motywacją. Napisała o nim piosenkę i wszystko robi "dla niego". Ona żyje dla niego - powiedziałam czując łzy pod powiekami. Uświadomiłam sobie, jak oddanym, wiernym i pełnym miłości człowiekiem jest Selena.

- Panna Gomez? - do sali wszedł lekarz, przerywając naszą rozmowę i od razu zwrócił się do brązowookiej.

- Tak?

- Pan Styles... on nie jest w najlepszym stanie, jak mówiłem. Co prawda, nie pogarsza się, ale też nie polepsza, a to błąd. Razem z innymi lekarzami postanowiliśmy... odłączyć go od aparatury.

"""

hold me tight| harlenaWhere stories live. Discover now