59. jennie

256 24 8
                                    


Zdobycie adresu Harry'ego nie było trudne, bo Niall po alkoholu to papla i nawet nie pytał po co mi on tak, właściwie.

Wspięłam się na szóste piętro, ponieważ nie widziało mi się czekanie na windę z piętra jedenastego. Gdy wkońcu byłam na właściwym miejscu z mieszkania wyszły, co dopiero poznana mi Gemma i zapewne jej mama.

- Hej, Gemma, tak? Jak się czujesz? - zapytałam chcąc być miła, bo zauważyłam jej smutną minę.

- Jennie, cześć. Mój brat się stał - westchnęła głęboko i w międzyczasie przedstawiła swojej rodzicielce. Gdy dowiedziała się, że przyjaźnię się z Seleną, momentalnie się uśmiechnęła.

- Coś się z nim stało? Jeśli mogę zapytać.

- Pewnie, że możesz. Wiesz, mam narzeczonego, był ze mną w szpitalu. - pokiwałam głową w zrozumieniu, bo nawet mi się przedstawił - Ustaliliśmy datę ślubu. Byłam taka szczęśliwa. Wypisaliśmy zaproszenia, a że akurat jesteśmy w Stanach, on pojechał do swojej kuzynki, ja do Harry'ego. Kiedy otworzył drzwi bez słowa nas wpuścił. Nie wiedziałam co zrobić, więc po prostu podałam mu zaproszenie. Przeczytał je i zwyczajnie zgniótł i wyrzucił do kosza. A kiedy mama wspomniała o tym jak traktuje bliskich, wyrzucił nas za drzwi. Matkę i siostrę, rozumiesz? - dziewczyna prawdopodobnie płakała, a ja nie mogłam uwierzyć w zachowanie tego gnojka.

- Będziemy się zbierać. Choć skarbie, do widzenia Jennie, pozdrów Selenę - pani Anne złapała swoją córkę za ramię i ruszyły razem na schody.

Teraz albo nigdy. Jesteś Kim Jennie, a dla przyjaciół robi się wszystko, dasz radę.

Zapukałam do drzwi i chwilkę poczekałam zanim zostały lekko uchylone.

- Mówiłem, Gem-

- Nie jestem Gemma i tylko spróbuj mnie nie wpuścić to roztrzaskam ci głowę o twoje własne drzwi - warknęłam, a on spojrzał na mnie zaskoczony.

- To ty? Przylazłaś wyłudzić alimenty na nie moje dziecko? - parsknął, a ja chcąc nie chcąc wprosiłam się mu do mieszkania.

- Nie przyszłam nic łudzić idioto, ja w sprawie przeciwnej.

- Przeciwnej?

- Przyszłam cię porządnie ojebać - uśmiechnęłam się sarkastycznie.

- Mów do rzecz dzieciaku.

- Harry pieprzony Styles, jesteś prawdziwym debilem. Wiesz zo zrobiłeś? Czy jednak nie bardzo? Zniszczyłeś jej życie! Teraz nie próbuj mi nawet przerywać! Postaram się wyjaśnić od początku, na spokojnie, ale nie wiem czy w trakcie cię nie uderzę. Selena przed twoim wyjazdem miewała bóle brzucha, wymiotowała i zaokrągliła jej się twarz, ale twierdziła, że to pewnie przez tabletki, które brała akurat na anginę. Na jakiś czas się to uspokoiło, ale po twoim wyjeździe Selena znów zaczęła wymiotować, do tego przybrała na wadze, jej brzuszek się zaokrąglił, a ja zaczęłam coś podejrzewać. Poszłyśmy razem do lekarza, a tam stwierdzono ciążę. Harry, to nie był tydzień, to były prawie pieprzone dwa miesiące! To było wasze dziecko, a ty zarzuciłeś jej bezczelną zdradę! Nazwałeś ją dziwką! Po tym jak wyszedłeś Selena zaczęła obwiniać się, że to przez nią dzidziuś nie będzie miał pełnej, prawdziwej rodziny. Przez ciebie! Cały czas była zestresowana. Trafiła do szpitala. Waszego dziecka nie ma Harry - zacisnęłam powieki, a gdy je otworzyłam jego szczęka niebezpiecznie drżała. - Selena poroniła, dziecko było słabe, niedożywione. Ona wstała jedynie do toalety, a tam się wykrwawiła.  Dodatkowo musiała mieć transplantację nerki. Twoja siostra oddała jej nerke! Rozumiesz to kurwa!? Twoja siostra uratowała jej życie, a ty się zapijałeś z jakąś Camille! Operacja była tydzień temu, kilka dni wcześniej Selena straciła dziecko, a teraz nie potrafi wyjść z sypialni i stawić czoła światu. Oczerniłeś ją nawet w internecie, Selena codziennie dostaje wiadomości, w których ludzie plują na nią jadem! Jest za słaba. Cały czas płacze, śpi i obwinia się o śmierć jej małego słoneczka. Jej mochi, tak nazwała dzidziusia, bo jeszcze nie znała płci. Powiedziała, że dziewczynkę nazwałaby Anne, tak jak twoja mama. Bo cię do kurwy, kochała i kocha. Selena oddała ci całą siebie, swoje serce i umysł, a ty zmiotłeś to w głupie kilka minut! Zrobiła nawet test na ojcostwo, zostawiłeś parę swoich rzeczy u niej, które później wyrzuciła. Ojcem jesteś ty Harry, a jak nie wierzysz we wszystkie moje słowa, spójrz na to - rzuciłam kopertę na stolik - A potem zastanów się nad swoim życiem.

Odwróciłam się do drzwi, ale zatrzymała mnie dłoń na ramieniu.

- Czego chcesz? - spojrzałam my w oczy, które były czerwone, a po policzkach nadal splywaly łzy.

Nawet to nie odda jej cierpienia.

- Jak mam ją odzyskać?

- Daj jej być szczęśliwym człowiekiem.

"""

ale się nad tym wymęczyłam (nie umiem pisać takich rozdziałów, przepraszam) mam nadzieję, że wyszło okej 💟
+
pytanka pod poprzednim rozdziałem możecie zadawać do niedzieli 💛

hold me tight| harlenaWhere stories live. Discover now