53. jennie

263 23 17
                                    


Wpadłam do szpitala od razu kierując się do windy. Wjechałam na trzecie piętro i od razu na kogoś wpadłam.

Brawo, jeszcze kogoś zabij.

Spojrzałam w górę i zobaczyłam jakiegoś lekarza, więc szybko się podniosłam.

- Dzień dobry, Kim Jennie, dzwoniono do mnie w spra-

- W sprawie pani Gomez? Zapraszam za mną - otrzepałam się z niewidzialnego kurzu i udałam się za lekarzem.

- Co z dzieckiem? Wszystko z nimi dobrze? - cała zestresowana usiadłam przy biurku, a starszy mężczyzna po jego drugiej stronie.

- Nie ukrywam, pani Gomez jest w stanie ciężkim. Dziecko jest bardzo narażone, przez niedożywienie i stres matki. Do tego odkryliśmy poważne powikłania nerek. Podaliśmy leki, tylko takie, które nie szkodzą dziecku. Jeśli wszystko będzie dobrze, może uda się nam wyleczyć nerki antybiotykami, ale dopiero po porodzie. Dzisiejsza noc o wszystkim zadecyduje. Tymczasem, przepraszam, muszę sprawdzić stan innych pacjentów - pokiwałam głową i szybko opuściłam pomieszczenie.

Usiadłam na jedynym z plastikowych krzesełek i przetarłam oczy. Było około północy, ale musiałam zadzwonić chociażby do Perrie i Leigh.

¥

Noc na plastikowym krześle nie była zbyt przyjemna. Właściwe noc nadal trwa, dochodzi czwarta, ale moje bolące plecy nie wytrzymują. Perrie śpi tuż obok mnie, a Leigh w sali na pierwszym piętrze, ponieważ po tym jak dowiedziała się o stanie Seleny zwyczajnie zemdlała.

Krzyk pielęgniarki zupełnie mnie ożywił, a blondynka obok się obudziła.

- Co się dzieje? - zapytała.

- Nie mam pojęcia - wyszeptałam. Bałam się, bałam się jak cholera. Lekarz wszedł do sali z moją przyjaciółką, a ja usłyszałam płacz.

Płacz Seleny.

- Dlaczego tam jest tak dużo ludzi? Coś się stało? - wstaje i pytam lekarza z którym rozmawiałam wcześniej.

- Pani Gomez wstała bez wiedzy pielęgniarki do toalety i zemdlała, znalazł ją jakiś pacjent. Straciła dużo krwi i niestety też dziecko. Przykro mi - łzy stanęły mi w oczach, a ja zwyczajnie nie mogłam uwierzyć.

- Jak to jest straciła? Było wszystko dobrze! - do rozmowy wtrąciła się starsza.

- Jak już mówiłem, noc miała być decydująca. Pacjentka miała wypoczywać, ale nawet ten krótki spacer do toalety jej zaszkodził. Dodatkowo nie było szybkiej interwencji, dziecko nie miało szans na przeżycie. Nie mogliśmy podać silnych leków, właśnie przez ciąże.

W momencie kiedy wypowiedział te słowa, pielęgniarka wyszła z sali.

- Panie doktorze, nefrolog potwierdził potrzebę przeszczepu nerki.

"""

nie bijcie¡

hold me tight| harlenaWhere stories live. Discover now