Chcę ciebie

72 6 0
                                    

Trzymał ją w objęciach nie mając ochoty puścić. Wreszcie była tak blisko.... na wyciągnięcie ręki...

- Hej nie migdalcie się ! - do pokoju wpadł Riker, przerywając nagle ich romatyczną chwilę.

Riker ! - wykrzyknął Ross, lekko podirytowany, na co Justine zaczęła się śmiać.

- No co ! Jestem głodny - wyszczerzył zęby Riker.

Już dobrze, szybko się odświeżę i idę na dół - speszyła się Justine

Nie nie... ja cię absolutnie nie poganiam, kochanieńka - odparł starszy brat Rossa, posyłając dziewczynie uśmiech.

Justine zamknęła za sobą drzwi łazienki i zdejmując szybko ubrania, od razu wskoczyła pod strumień wody, który przyniósł jej niesamowitą ulgę, zmywając zmęczenie po podróży.

Miała ochotę tańczyć, śpiewać... była PRZY NIM !

Nie mogła wciąż w to uwierzyć.

Wychodząc spot prysznica, wybrała szybko numer do mamy.

Halo? Już jesteś? - spytała lekko zaniepokojonym głosem Joanna

- Tak mamo, doleciałam szczęśliwie

- Cieszę się... już się martwiliśmy bo nie dawałaś znać

- Wiem, przepraszam. Ale wiesz jak to jest, musiałam poznać całą rodzinę... no i wiesz przywitać się z Rossem... teraz zbieram się na obiad...

- Ojej i jacy oni są?

- Są wspaniali, przyjęli mnie jak córkę

- Tylko niech mi cię nie ukradną !

- Spokojnie, nie ukradną - odparła rozmarzonym głosem Justine

Hmm... ale ktoś inny chyba już ukradł ? - spytała Joanna

Hmmm... - zamyśliła się dziewczyna - chyba tak....

Po krótkiej rozmowie z mamą, Justine postanowiła zadzwonić jeszcze do swojej przyjaciółki Martiny.

- No kochana, już myślałam, że nie doleciałaś ! Albo że przeleciałaś hehehehe - zażartowała w swoim stylu dziewczyna

Wybacz, ale sama rozumiesz - odparła Justine - miałam tyle wrażeń...

No i jaki on jest, mów!

- Jest.... wysoki, przystojny.... pięknie pachnie... ma miękką skórę, jest męski, ma boskie mięśnie....

- Jezu dziewczyno! Ogarnij już się! Bo nie wrócisz mi do Polski!

- Hmmm.... - zamyśliła się Justine

No ja wiem, pewnie teraz nie myślisz o tym... ale wiedz że ci nie dam tam zostać... chyba że mnie przechowasz tam w Stanach - zaśmiała się Martina

- No jasne ! Kochana... kończę, rodzinka Lynchów czeka na mnie z obiadem

- Jezu jakie to słodkie... dobrze kochana leć ! Buziaki ! I musisz mi wszystko opowiadać ze szczegółami!

- Dobrze Martuś ! 

Dziewczyny rozłączyły się, a Justine szybko nałożyła delikatny makijaż, założyła letnią błękitną sukienkę i zbiegła po schodach na dół.

Jej stopy dotknęły delikatnej, miękkiej trawy gdy tylko przekroczyła próg domu, wchodząc do ogrodu.

Odetchnęła pełną piersią Kalifornijskim powietrzem... czuła się tu... jak w domu. Mimo, że była tu od zaledwie dwóch godzin.

Gdy dotarła do dużego dębowego stołu, wokół którego krzątała się większośc rodziny Lynchów, jej spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem Rossa.
Zobaczyła jego uśmiech i przysiadła się obok niego.

- Ślicznie wyglądasz - powiedział, przekładając spadający jej na czoło kosmyk włosów za ucho.

Dziękuję - odpowiedziała, czumąc jak po plecach przeszywa ją dreszcz...

Co ty na to byśmy pojechali po obiedzie na plażę? Umiesz surfować? - spytał

Nie... nie umiem - odpała ze smutkiem

Nie martw się, na tych falach to łatwe, nauczę cię - powiedział.

Miała ochotę zacząć go całować już teraz.

Był idealny...

Ross Lynch - R5 - Fanfiction Where stories live. Discover now