Niespodziewany zwrot akcji

147 8 0
                                    

Justine nie mogła uwierzyć w to co widziała... szczypała się raz po raz, ale to nic nie dawało - była na jawie! To zdecydowanie nie był sen!

Wpatrywała się w monitor dobre 15 minut, nie wiedząc co zrobić...

Boże odpisać mu ? No oczywiście że TAK! Ale co... Jezu, Jezu, JEZU!"

Z zamyśleń wyrwała ją współlokatorka wchodząca do pokoju bez pukania.
- Co robisz? Hmm... może przestań choć raz wpatrywać się w ekran gdy mówię do Ciebie?
- Tak... tak... - odpowiedziała, nie patrząc na nią.
- Justine ! - podeszła do niej i spojrzała przez jej ramię - co jest takie ważne ? - OHH ! Nie wierzę w to ! Poważnie ? To pewnie jakaś ściema !
- Co? - spytała ją, wciąż nie myśląc logicznie
- No TO! Widzę przecież... dostałaś wiadomość od swojego kochasia, ale pewnie to nie jest jego prawdziwe konto, ktoś się pod niego podszywa i już !
- Nie nie... - Justine odpowiedziała jej, wybudzając się gwałtowanie z myśli słysząc te słowa - to jest JEGO konto - położyła szczególny nacisk na słowo „jego" - sama zobacz, jest potwierdzone, jako oficjalne !

Koleżanka spojrzała na nią z powątpiewaniem
- No nie wiem, przecież to praktycznie nierealne, pewnie sobie jaja robi !
- Niby dlaczego ? Co uważasz że nie zasłużyłam sobie na to, by napisał do mnie chłopak marzeń ? - odpowiedziała jej, ze złości krzyżując ręce na piersiach
- Sama nie wiem jak Ci to logicznie wytłumaczyć - zaczęła koleżanka, siadając na fotelu w rozkroku - hmm po pierwsze, dlatego że to gwiazdor światowej sławy, w dodatku z USA. Wątpię by każdy pisał do pierwszej lepszej fanki !

Justine spojrzałam na nią oburzona.
- Ja pierwsza lepsza fanka ? NO WIESZ? - powiedziała
- A po drugie - kontynuowała koleżanka - masz FACETA ! Pamiętasz jeszcze o nim? Halo ?

Tym razem Justine spojrzała na nią nieco wystraszona. Tak miała chłopaka... i kochała go... A myślała dnie o noce o Rossie. Nie wiedziała co robić... gdy nagle stwierdziła, że jedna wiadomość nie zaszkodzi. Nie może niczego zepsuć. To tylko niewinny mail do jej ukochanego aktora. I tyle.
- Napiszę do niego... - powiedziała zamyślona
- Co? - spytała koleżanka, jakby nie słysząc co powiedziała Justine
- Napiszę do niego ! - powiedziała głośno, nie zwracając uwagi na oburzoną minę znajomej - to tylko jeden niewinny mail ! Przecież nie zaczynam romansu, więc co panikujesz ! Chcę się przekona czy to on, czy ktoś się pod niego podszywa !
- No dobrze.... - współlokatorka wyglądała na zbitą z tropu - sama nie wiem czy dobrze robisz, ale może faktycznie warto się przekonać czy ktoś mu się nie włamał na konto, bo inaczej nie przestaniesz o tym myśleć
- Tak, ale co mam odpisać ?
- Nie wiem... on napisał „Jak się masz", więc może odpisz mu że wszystko okej i takie tam - koleżanka wstała i usadowiła się obok Justine, przy monitorze.
- Już wiem - dziewczyna zaczęła stuka w klawiaturę
" Dziękuję Ci J Mam się dobrze, to miłe że mi odpisałeś .
Jestem ciekawa czy zagadujesz do każdej fanki ? ;) "
- Może być - Justine spojrzała na koleżankę pytającym wzrokiem
- Tak, może być, jest okej
- No to wysyłam ! - dziewczyna przycisnęła „Wyślij" i spojrzała w okno, wciąż nie wierząc do końca w to co się działo. W głowie snuła już plan rozmów z Rossem na Skype i przyjaźni z nim. Ale czy tylko przyjaźni ?
Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk przychodzącej wiadomości.
- Justine ! - koleżanka spojrzała na nią ogromnymi oczami - To chyba on ! Nie wierzę! Dziewczyna z bijącym sercem kliknęła w okienko przychodzących wiadomości i nogi znów jej się ugięły.
To był ON !
" Cieszę się, że u Ciebie wszystko okej! Nie odpisuję każdej fance... chyba że jest wyjątkowa :) " *

Ross Lynch - R5 - Fanfiction Where stories live. Discover now