– Czy coś się stało?

Patrzą na mnie przecudne oczy w kolorze nocy, a ja nie wiem, co powinieniem odpowidzieć. Goły Julek ląduje w łóżeczku. Zyskuję pełną uwagę Poli.

– Teodorze? – Wbija we mnie wzrok na wskroś.

– Nie jestem przyzwyczajony do obecności tylu osób w moim domu.

– Mówiłam ci, że to nie jest dobry pomysł.

– To nie tak, Pola. Nie o to mi chodzi.

– A o co? – dopytuje.

– Nawet mi się to podoba. Moją rodziną od zawsze jest mama i niespełna rozumu dziadek. Dopiero teraz wiem, jak wygląda prawdziwa rodzina. Wiem to dzięki tobie. Dzięki Julkowi.

– Więc czemu jesteś smutny?

– Bo wiem też, że to się kiedyś skończy. Dokładniej, po ogłoszeniu wyroku, który na pewno będzie uniewinniający.

Julek nawołuje mnie swoim „tatata ata ata ta". I Pola, i ja doskonale wiemy, że mylnie nazywa mnie swoim tatą. Biorę bąbla na ręce. Zadowolony obślinia mój policzek. Przepadłem. Dzieciak skradł mi serce. Pół serca, druga połówka coraz głośniej bije w stronę Poli.

– Obiecałam, że będziesz uczestniczył w pierwszych urodzinach Julka, mogę obiecać, że na każde następne również będziesz zaproszony. – Myśli,że uśmiechem podniesie mnie na duchu? Okej, nie myśli tak. Widzę to po jej minie. – Nie chcę być dla ciebie ciężarem, Teodorze. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z twoim planem, chciałabym normalnie żyć. Wrócić do babci, znaleźć pracę i żłobek dla Julka. – Nie takiej odpowiedzi oczekuję.No i w moich planach nie ma jej wyprowadzki. – Możemy spotykać się na spacerach, w zoo, w parku. Możemy umawiać się na... – Mam nadzieję usłyszeć "randki", lecz Pola zawiesza głos. – Na pewno zawsze będziesz mile widziany, Teo. – Gładzi mnie po policzku, nadając swym słowom cieplejszego wymiaru.

Nie zmuszę Poli, by została ze mną.

– Kochani, obiad już na stole. – Głos mamy jest tak donośny, że sąsiedzi z pierwszego piętra zapewne też pobiegli do kuchni.

– Już idziemy – odpowiadam rodzicielce, po czym zwracam się do Julka. – Chodź, koleżko. Biorę malucha na ręce i przepuszczam Polę przodem.

*

Tydzień sielanki mija szybko. Zbyt szybko. Staram się spędzać jak najwięcej czasu z Polą i Julkiem. Emil naciska jednak, by czym prędzej ustalić harmonogram spotkań przygotowawczych. Pola musi przećwiczyć różne warianty rozprawy. Chodzi o to, by oswoiła się z pytaniami, jakie mogą paść na sali sądowej ze strony prokuratora. Co drugi dzień, zabieram ją ze sobą do kancelarii, gdzie za każdym razem, od początku, opowiada co wydarzyło się tamtego trefnego dnia.

Pierwsze próby przesłuchania okazują się trudniejsze niż przypuszczałem. Pola płacze na wspomnienie każdej minuty z małżeńskiego życia. Łzy są oczywiście pożądane na sali sądowej. Pokazują prawdziwość uczuć i emocji jakie towarzyszyły poszczególnym wydarzeniom. Nam chodzi o to, żeby przedstawić ofiarę jako kata. Emil jest dociekliwy,wywleka wszystko na wierzch. Po spotkaniach z nim emocje Poli są w strzępach. Nie protestuje, wie, że jeśli chce pozostać na wolności przy synu, musi docenić tę pomoc i w pełni ją wykorzystać.

Tydzień mija za tygodniem, a relacje między mną i Polą zacieśniają się. Dzień w dzień zdobywam jej serce poprzez miłość do Julka. Kilka razy, na placu zabaw, zostajemy skomplementowani jako para i żadne z nas nie mysli, by wyprowadzić komplementującego z błędu. Obiadki u babci, wspólne zakupy, wyjścia do kina, wizyty w figlarium dla dzieci, zajęcia z pływania dla maluchów, naśmiewanie się z dziadunia i wiele innych aktywności pozwala nam poznać się lepiej.

Rany Julek! #1 Teo [ZAKOŃCZONY]Where stories live. Discover now