Rozdział X

90 12 13
                                    

 To był naprawdę beznadziejny dzień.

I kiedy Tsunade zgniatając trzecią puszkę najtańszego piwa, które cudem udało jej się zdobyć w osiedlowym sklepie, myślała, że gorzej być już nie może – w jej brudnym salonie zjawił się członek ANBU, który nakazał jej jak najszybciej przybyć do Hokage. Kobieta mając w pamięci swoją ostatnią wizytę u przełożonego – była bardzo niezadowolona. Nie miała wątpliwości, że nie będzie to nic miłego.

Miejmy to jak najszybciej za sobą.

Ale i tak minęło pół godziny nim zapukała do drzwi pokoju kage. Słońce już zachodziło – czas jego pracy w biurze dawno dobiegł końca. No cóż, będziemy musieli to załatwić kiedy indziej, a tymczasem – noc jeszcze młoda – zdążę odwiedzić kasyno!

Przeklęła cicho słysząc z drugiej strony donośne Wejść, proszę.

– O, już jesteś Tsunade! – powiedział widząc ją i od razu przeszedł do setna. – Oto twoi nowi uczniowie, o których już ci wspominałem.

Kobieta zmierzyła całą trójkę wzrokiem. Nie wyglądali zbyt obiecująco. Najwyższy chłopak wyglądający niczym młodsza wersja Madary po użyciu prostownicy – wyglądał najgorzej z nich wszystkich. Ten niższy musiał być z klanu Hyuga, posiadał zapewne wiele umiejętności przydatnych shinobi. Czerwonowłosa dziewczyna jako jedyna była uśmiechnięta.

– No... nie wiem. Nie wyglądacie zbyt dobrze jak na ninja. – stwierdziła. Nie chciała marnować swojego czasu na dzieciaki, które i tak zaraz zrezygnują z tej ścieżki. – Na waszym miejscu zastanowiłabym się nad spokojniejszą profesją... Nie chcecie może zostać kucharzami?

Albo założyć wytwórnię sake? Tak, wytwórnia sake to jest to czego naprawdę potrzeba w tej wiosce.

– To tylko tak dzisiaj... – odpowiedział ze stoickim spokojem chłopak o jasnych tęczówkach. – Właśnie wywołaliśmy małą wojnę domową.

Tsunade uniosła brew do góry. Może, jednak mają jakiś potencjał. Hokage uśmiechnął się widząc zaciekawienie w jej oczach.

– Rozumiem, więc, że bierzesz ich pod swoje skrzydła?

– Tak, Hokage – sama. – odparła sama nie wierząc w to co mówi.

Hiruzen rad z tak szybkiego rozwiązania sprawy wstał i odprowadził ich do wyjścia. I tak był w swoim biurze zdecydowanie za długo. Rozstał się z nim bardzo szybko jakby bał się, że jeśli zostanie z nimi dłużej to będą coś od niego chcieli.

– To co teraz robimy? – zapytała Kushina swoją nową mistrzynię.

– Zaprowadzę was do mojego mieszkania i opowiecie mi szczegóły tej waszej wojny. – odparła.

*

Cała ich drużyna siedziała na balkonie mieszkania blondynki Wpatrywali się w niebo licząc, że zobaczą spadającą gwiazdę. Na próżno.

Wiał lekki wiatr, który niósł orzeźwienie. A w dole roznosiły się śmiechy beztroskich ludzi. Na stoliku stały cztery szklanki. Kobieta otworzyła zakurzoną butelkę z sake, którą znalazła pod łóżkiem i nalała do każdego z naczyń.

– Ale czy my nie jesteśmy za młodzi na picie? – zapytał Hizashi.

Tsunade spojrzała na niego z ukosa i odkładając szklankę odpowiedziała:

– Mój dziadek zawsze mawiał w takich sytuacjach:pij, nie pierdol.

*

– Minato, jesteś tego pewien?

Sok pomidorowyWhere stories live. Discover now