To był naprawdę beznadziejny dzień.
I kiedy Tsunade zgniatając trzecią puszkę najtańszego piwa, które cudem udało jej się zdobyć w osiedlowym sklepie, myślała, że gorzej być już nie może – w jej brudnym salonie zjawił się członek ANBU, który nakazał jej jak najszybciej przybyć do Hokage. Kobieta mając w pamięci swoją ostatnią wizytę u przełożonego – była bardzo niezadowolona. Nie miała wątpliwości, że nie będzie to nic miłego.
Miejmy to jak najszybciej za sobą.
Ale i tak minęło pół godziny nim zapukała do drzwi pokoju kage. Słońce już zachodziło – czas jego pracy w biurze dawno dobiegł końca. No cóż, będziemy musieli to załatwić kiedy indziej, a tymczasem – noc jeszcze młoda – zdążę odwiedzić kasyno!
Przeklęła cicho słysząc z drugiej strony donośne Wejść, proszę.
– O, już jesteś Tsunade! – powiedział widząc ją i od razu przeszedł do setna. – Oto twoi nowi uczniowie, o których już ci wspominałem.
Kobieta zmierzyła całą trójkę wzrokiem. Nie wyglądali zbyt obiecująco. Najwyższy chłopak wyglądający niczym młodsza wersja Madary po użyciu prostownicy – wyglądał najgorzej z nich wszystkich. Ten niższy musiał być z klanu Hyuga, posiadał zapewne wiele umiejętności przydatnych shinobi. Czerwonowłosa dziewczyna jako jedyna była uśmiechnięta.
– No... nie wiem. Nie wyglądacie zbyt dobrze jak na ninja. – stwierdziła. Nie chciała marnować swojego czasu na dzieciaki, które i tak zaraz zrezygnują z tej ścieżki. – Na waszym miejscu zastanowiłabym się nad spokojniejszą profesją... Nie chcecie może zostać kucharzami?
Albo założyć wytwórnię sake? Tak, wytwórnia sake to jest to czego naprawdę potrzeba w tej wiosce.
– To tylko tak dzisiaj... – odpowiedział ze stoickim spokojem chłopak o jasnych tęczówkach. – Właśnie wywołaliśmy małą wojnę domową.
Tsunade uniosła brew do góry. Może, jednak mają jakiś potencjał. Hokage uśmiechnął się widząc zaciekawienie w jej oczach.
– Rozumiem, więc, że bierzesz ich pod swoje skrzydła?
– Tak, Hokage – sama. – odparła sama nie wierząc w to co mówi.
Hiruzen rad z tak szybkiego rozwiązania sprawy wstał i odprowadził ich do wyjścia. I tak był w swoim biurze zdecydowanie za długo. Rozstał się z nim bardzo szybko jakby bał się, że jeśli zostanie z nimi dłużej to będą coś od niego chcieli.
– To co teraz robimy? – zapytała Kushina swoją nową mistrzynię.
– Zaprowadzę was do mojego mieszkania i opowiecie mi szczegóły tej waszej wojny. – odparła.
*
Cała ich drużyna siedziała na balkonie mieszkania blondynki Wpatrywali się w niebo licząc, że zobaczą spadającą gwiazdę. Na próżno.
Wiał lekki wiatr, który niósł orzeźwienie. A w dole roznosiły się śmiechy beztroskich ludzi. Na stoliku stały cztery szklanki. Kobieta otworzyła zakurzoną butelkę z sake, którą znalazła pod łóżkiem i nalała do każdego z naczyń.
– Ale czy my nie jesteśmy za młodzi na picie? – zapytał Hizashi.
Tsunade spojrzała na niego z ukosa i odkładając szklankę odpowiedziała:
– Mój dziadek zawsze mawiał w takich sytuacjach:pij, nie pierdol.
*
– Minato, jesteś tego pewien?
YOU ARE READING
Sok pomidorowy
FanfictionDrużyna 13 była najgorszą karą jaka mogła spotkać Jirayię. Żaden z nich nie nadawał się na shinobi. Teuchi rozpaczliwie chciał nauczyć się Ramen no Jutsu. Eizo był największym plotkarzem w mieście. Minato chciał zostać Hokage, ale zakochał się w pew...