Rozdział VII

70 13 4
                                    

 Tsunade mogła na palcach jednej ręki zliczyć wszystkie momenty, w których widziała w oczach Jirayi łzy. Zazwyczaj sama była ich przyczyną, gdy po usłyszeniu jego nieśmiesznych żartów uderzała go tam, gdzie nie sięga światło.

– Mów co się stało, bo zaraz wywalę cię za drzwi. – oznajmiła zniecierpliwiona.

Odkąd piętnaście minut temu wszedł do jej mieszkania – cały czas płakał. Tylko czasem przerywał na chwilę ten szloch, by mruknąć pod nosem nie wierzę albo to prawdziwy cud.

Lecz gniewny ton Tsunade na chwilę otrzeźwił jego umysł.

– Oni... oni nareszcie zmądrzeli... – powiedział ocierając kolejną łzę. – Zostaną prawdziwymi shinobi!

Kobieta zaśmiała się.

– Dawno nie słyszałam tak dobrego żartu. – powiedziała, ale widząc, że faktycznie wierzy w niesamowitą przemianę swoich podopiecznych, zastosowała na nim technikę uwolnienia. Spojrzał na nią niewiele rozumiejąc.

– W takie cuda to ja nie uwierzę. – wytłumaczyła.

– No, więc słuchaj...

*

Minato chciał po prostu wrócić do domu. Jak najszybciej chciał zaszyć się w swoim pokoju, by móc analizować studencki podręcznik do psychologi, który matka kupiła mu na szóste urodziny. Wracał z treningu i strasznie bolały go nogi, każdy krok sprawiał mu trudność. Oczywiście, mógł użyć techniki teleportacji, lecz miał traumę po ostatnim razie, gdy niechcący, wylądował w łazience Trzeciego. Akurat, gdy siedział na tronie. Nie do końca wiedział jak to było możliwe, lecz nie miał odwagi porozmawiać z kimkolwiek o tym incydencie.

Próbując wyrzucić to wspomnienie z głowy – skupił się na obserwowaniu otoczenia. W końcu zdolność wnikliwej obserwacji to najważniejsza cecha ninja!

Podziwiał rosnące wokół drzewa i wsłuchiwał się w śpiew ptaku oraz szum płynącej równolegle do drogi rzeki. Ależ tu nudno, pomyślał.

I wtedy zobaczył Kushinę.

Dziewczyna siedziała samotnie nad brzegiem i wpatrywała się w wodę. Początkowo zamierzał przemknąć niezauważenie. Po ostatnich niepowodzeniach wolał już nie ryzykować. Bał się, że znów się ośmieszy w jej oczach. Ale nie mógł przejść obok niej obojętnie. Jego wrodzona intuicja mówiła mu, że dziewczyna bardzo cierpi. Bo jaki szczęśliwiec przesiaduje samotnie nad rzeką?

Nawet nie zauważył, w którym momencie znalazł się tuż obok niej. Patrzyła na niego z ukosa swoimi niebieskimi zaszklonymi oczyma. Minato był zdziwiony tym widokiem. Nie przypuszczał, że Krwawa Habanero również może płakać. Nie miał jednak czasu, by się nad tym zastanawiać. Jej wściekłe spojrzenie sprawiło, że musiał szybko wymyślić jakieś sensowe wyjaśnienie, dlaczego w ogóle się tu znalazł.

– Heeeeej... Cóż za przypadkowe spotkanie... Przyszedłem tu łowić ryby. – powiedział.

Uniosła brew do góry dając mu wyraźnie do zrozumienia, że zupełnie mu nie wierzy.

– Zapieczętowałem wędkę. – dodał, próbując uwiarygodnić swoją historię.

Dalej milczała. Blondyn czuł się dziwnie. Zaczął nawet zastanawiać się, czy aby na pewno rozmawia z prawdziwą Kushiną.

– A co tam u ciebie? – zapytał. – Wszystko w porządku?

Przeklął w myślach i pogratulował sobie taktu. Tyle razy czytałeś te podręczniki, a gdy przyszło ci zastosować te mądrości w rzeczywistości – to wszystko popsułeś.

Sok pomidorowyWhere stories live. Discover now