Rozdział II

108 15 4
                                    

 – Nie możesz mnie tak nachodzić bez ostrzeżenia. – powiedziała poirytowana. – Nie jestem twoim psychiatrą!

Na twarzy miała zieloną maskę, a każde z oczu zakrywał plaster świeżego ogórka. Kiedyś Jirayia zapewne wyśmiałby ją od kosmitów, ale teraz był zbyt załamany by zwrócić na to uwagę.

Mogła by być nawet naga, a on by tego nie zauważył.

Dawno nie miał takiej depresji. Ostatnim razem był tak smutny, gdy okazało się, że przepiękna blond włosa panna Mina, jest starym facetemMinem.

– Więc co się stało tym razem? – zapytała Tsunade.

– To było... coś przerażajcego. – odparł mając w pamięci straszne zdarzenia z dzisiejszego dnia.

– Opowiadaj. – powiedziała zaciekawiona. – Tylko się streszczaj, bo za dziesięć minut muszę zmyć tę maskę.

– Nie martw się, to nie jest długa historia.

*

Jirayia bardzo nie chciał, aby wykonywali tę misję. Owszem, nie było w niej ani niczego trudnego ani niebezpiecznego. Ale to właśnie przysparzało mu największych wątpliwości.

Znał ich na tyle dobrze, iż wiedział, że jeśli nie ma żadnego realnego problemu, to oni zaraz sobie jakiś wymyślą.

– To jest dla nas za proste! – powiedział Teuchi, gdy wysłuchali już szczegółów misji.

Blond włosy przyjaciel położył mu rękę na ramieniu i odpowiedział:

– Musimy zaczynać od prostych rzeczy by nabrać doświadczenia i potem móc oczyszczać cały świat ze zła!

Sannin musiał przyznać, że dzieciak był bardzo inteligentny. Albo przez obcowanie z tą trójką sprawia takie pozory.

– To ja was zostawiam, bawcie się dobrze. – powiedział.

– Niech miszcz też uważa w tych łaźniach! – krzyknął za nim Eizo.

Jirayia odwrócił się i uśmiechnął się do nich szeroko.

Cała trójka spokojnym krokiem przemierzała ulice wioski. Doskonale wiedzieli, gdzie znajduje się ich cel. Problemem nie było znalezienie kota, a ściągniecie go z drzewa i przyniesienie właścicielce.

– Według plotek, Madam Shijimi wcale nie jest miłą osobą. – stwierdził Eizo.

– Dlatego weźmiemy go na wychowanie. – zarządził Minato.

Od zawsze marzył, by mieć kotka. Niestety jego matka miała alergię na sierść.

– A jak będzie zbytnio przeszkadzał to przerobisz go na ramen. – oznajmił Eizo.

Teuchi nie był zachwycony z tego pomysłu. Zawsze uważał, że jedzenie powinno przynosić ludziom pozytywną energię.

A ten kot był paskudny. Przypominał wielką czarną, puszystą kulkę z kilkoma bliznami różnej wielkości. Duże oczy łypały na nich groźnym spojrzeniem. A z pyska cały czas dobywało się syczenie. Uszy miał w paru miejscach nadszarpnięte.

Nawet w kociej familii musieli go nie lubić.

Eizo wyjął miotłę i już chciał nią pogonić zwierzę, gdy Minato dotknął jego ramienia i powiedział:

– Poczekaj, ja po niego pójdę.

Blondyn był człowiekiem o złotym sercu. Kochał wszystkie żywe stworzenia i widząc fatalny los tej istoty poczuł przypływ współczucia dla niego.

– Ta dobroć go zniszczy. – stwierdził Eizo tonem stuletniej babci, która w fusach od herbaty zobaczyła datę końca świata. – Pamiętam, był taki mężczyzna imieniem Din...

Niestety, Teuchi nigdy nie dowiedział się co przydarzyło się temu biednemu człowiekowi, bo Minato wrócił z kotem na głowie. Zwierzę wyglądało na naprawdę spłoszone. Ale blondyn tego nie widział. Był zadowolony ze swojego sukcesu.

– Nie wiem czemu się tak przykleił do moich włosów. – powiedział gładząc kota po głowie.

– Pewnie wyczuł, że jesteś dobrym człowiekiem. – stwierdził Eizo. – Zwierzęta czują takie rzeczy.

Cóż, prawda była zgoła odmienna. Podczas zdejmowania kota z drzewa nieświadomie użył na zwierzęciu niedokończonego rasengana ( tak to już jest jak jesteś wybitnym ninja i umiesz korzystać z technik bez formowania pieczęci. Czasem może się to dziać poza twoją świadomością. Sam Pierwszy Hokage miewał z tego powodu wiele problemów, jak wtedy, gdy podczas pewnej alkoholowej libacji będąc w stanie zupełnej nieprzytomności umysłu, przemienił wszystkie trunki w małe sosenki).

– Nie będziecie trzymać tego futrzaka w moim domu. – stwierdził Mistrz.

– Nawet na dziesięć minut do piekarnika? – zapytał Teuchi.

Ostatecznie nawet potrawka z tak marnego kota mogła przybliżyć go o krok do osiągnięcia celu.

Jirayia spojrzał na niego zaniepokojony. Psychopaci.

Kot jakby rozumiejąc co mają na myśli próbował ukryć się we złotych włosach.

– Natychmiast idźcie zanieść kota żywego, w jednym kawałku do właścicielki. – powiedział ich mistrz.

Jego oczy pociemniały. Nagle wydało im się, że ich mistrz jest prawdziwym groźnym olbrzymem.

–Jeśli dowiem się, że w jakikolwiek sposób uszkodziliście te... biedne zwierzątko, przestajecie być moimi uczniami. – kontynuował tym samym chłodnym tonem.

Posłusznie przytaknęli i wyszli z mieszkania.

Usiadł na kanapie i wyjął chowane pod nią czasopismo. Jednakże mimo pięknej szaty graficznej nie mógł się skupić, by w pełni podziwiać gazetę.

Bał się. Pierwszy raz od bardzo dawna naprawdę się bał.

*

– Oto pani kotek. – powiedział Minato wręczając kobiecie wystraszone zwierzę.

Madame podziękowała im wylewnie i wyściskała każdego z nich.

Gdy szli w stronę mieszkania mistrza, wycierając twarz chusteczkami, Teuchi powiedział:

– Gorzej niż u ciotki na imieninach.

Pozostali przytaknęli, po czym wszyscy zgodnie stwierdzili, że już nigdy nie chcą wracać do tej sytuacji. Nie mając nic ciekawszego do roboty – postanowili odwiedzić mistrza. Jednak, choć pukali od dobrych piętnastu minut – nikt im nie otwierał.

– To co idziemy? – zapytał Teuchi.

Eizo pokiwał głową i odparł:

– Pewnie miszczu znowu jest na rekonesansie przy gorących źródłach.

Minato spojrzał na nich oburzony.

– Jeśli chcemy zostać joninami musimy nauczyć się otwierać takie zamki! – powiedział.

– To się nazywa włamanie, Minato. – stwierdził Teuchi i po chwili namysłu dodał: Ale w sumie... mistrz nigdy nam tego nie zabraniał.

I tak oto, gdy Jirayia wrócił do domu po spotkaniu z Tsunade, przeżył niemały zawał widząc trójkę słodkich łobuziaków w jego kuchni.

*

Nazywano ich cudotwórcami – kot nie uciekał ani nie sprawiał żadnych innych kłopotów.

Stał się przytulnym stworzeniem, które drżało, gdy tylko wyczuło obecność Minato w promieniu kilometra.

Ale, gdy tylko Żółty Błysk odszedł – kot znów zaczął uciekać i być agresywny.

Nie było nikogo kto mógłby mu zagrozić.

____

A już w następnym rozdziale na scenę wkracza Kushina XD

Sok pomidorowyWhere stories live. Discover now