– Dziwny jesteś, bo wyglądasz na takiego, co trenuje jakiś sport. – Zmarszczył brwi, jednak szybko się uśmiechnął. – Jest taki klub pisarski. Zajmują się rozrywkową częścią gazetki i gdzieś na boku piszą opowiadania.

– Skąd ty to wiesz? – Zdziwiłem się, ponieważ naprawdę nie wyglądał na kogoś takiego, kto zwróciłby na to uwagę, poza tym był tak samo pierwszoklasistą, jak ja.

– Siostra. – Wzruszył ramionami. – Rozdaje formularze na dziedzińcu. Jeśli chcesz, to pójdę z tobą.

– To wiele wyjaśnia. – Skinąłem głową z uznaniem. – Jeśli byś ze mną poszedł, to byłoby miło.

Nigdy nie lubiłem prosić się o pomoc, ale jeśli miałem szansę na zyskanie nowych znajomości, to musiałem korzystać ze wszelkich dostępnych środków. Poza tym dołączenie do klubu, który był czymś, czym Jimin w ogóle się nie zajmował, będzie miłym odseparowaniem się od niego. Przynajmniej nie będziemy mieli o czym rozmawiać.

Zawróciwszy na dziedziniec, wepchnąłem ręce w kieszenie i rozglądałem się w poszukiwaniu... Sam nie wiem czego, bo wnętrze tej szkoły nie należało do najładniejszych, a tym samym nie przyciągało wzroku. Jednolite kremowe ściany ozdobione zostały dziesiątkami plakatów zapraszających do przeróżnych klubów. Jakby tak się przyjrzeć, to było ich całkiem sporo. Pewnie ze względu na dużą liczbę uczniów. W końcu trzy roczniki, a w każdym z nich sześć oddziałów robiło swoje.

Kierując się do wyjścia, spostrzegłem przeszklone drzwi, prowadzące do jakiegoś pomieszczenia. Dopiero po chwili zrozumiałem, że stały tam szafki na buty, przez co skarciłem się w myślach, bo po chwili dostrzegłem strzałki prowadzące tam. Czyżbym był na tyle zamyślony, że zapomniałem o podstawowej czynności wykonywanej przez każdego ucznia zaraz po przyjściu do szkoły, a mianowicie o zmianie butów? Najwyżej zrobię to w drodze powrotnej.

Wyszedłszy na dziedziniec, zmuszony byłem do ponownego przeciskania się przez tłum ludzi, który chyba nawet się nasilił. Widocznie czym bliżej rozpoczęcia apelu, tym więcej ludzi się zbierało. Każdy tutaj próbował się przekrzyczeć, a ja marzyłem o tym, by móc pójść na siłownię i nie wychodzić z niej przez następne trzy godziny. No cóż, musiałem odnaleźć tamtą dziewczynę, by móc zabrać formularz i mieć to za sobą.

Przez chwilę próbowałem nie zgubić Yoongiego, co było naprawdę trudne, gdy co chwilę ktoś wchodził mi pod nogi, ale gdy w końcu się zatrzymał, niemal na niego wpadłem.

– Hej Soyeon. Znalazłem ci rekruta – powiedział czarnowłosy chłopak z uśmiechem na ustach.

– Od początku wierzyłam w twój potencjał – pisnęła zadowolona, po czym próbowała wyciągnąć jedną kartkę z pliku, jednak przez drżące ręce nie mogła sobie z tym poradzić, więc z westchnięciem jej pomogłem.

– Ile trwają te zajęcia? – zapytałem beznamiętnie.

– Zazwyczaj trwają do siedemnastej niezależnie, o której skończysz lekcje – odparła z przyjaznym uśmiechem. Na moment zatrzymałem na niej wzrok, żeby móc się dobrze przyjrzeć. Właściwie reprezentowała tę grupę dziewczyn, które niczym się nie wyróżniały, a jednak miały swój urok. – Dlaczego czerwień?

Zmrużyłem oczy, nie rozumiejąc nagłej zmiany tematu, jednak kiedy zobaczyłem, przypatruje się moim włosom, uśmiechnąłem się nieco.

– Chciałem wkurzyć moją mamę. – Wzruszyłem ramionami i nim zdążyła jakkolwiek odpowiedzieć, postąpiłem krok do tyłu, a później odwróciłem się z przepraszającym uśmiechem i ruszyłem w stronę szkoły.

Gdy przecisnąłem się przez tych wszystkich ludzi, odetchnąłem z ulgą. Mogłem w spokoju przyjrzeć się formularzowi, który nie wymagał zbyt wielu informacji. Wystarczyło wpisać swoje personalia i zainteresowania. Nie miałem pojęcia, czy to, co robiłem, jakoś przyda się ludziom z kółka pisarzy, ale może ta umiejętność dołączy do tych innych, a może się wyróżni i jakoś wpłynie na moje dotychczasowe życie.

|| Dead Inside | jjk + pjm ||Where stories live. Discover now