Zeref szedł ścieżką prowadzącą do ruin miasta Red Lizard. Kiedy chciał spotkać się z Mavis, to właśnie tam najczęściej spędzali sami czas. Tym razem, był sam. Usiadł więc na trawie i począł w skupieniu słuchać odgłosów natury. Nauczył się uspokajać w ten sposób, aby lepiej kontrolować swoją klątwę. Niedługo jednak potem, małe stworzonko, przyłączył się do niego, siadając mu na ramieniu.
- Obra, co mi powiesz? -
- Hihi ... - stworzonko zaczęło szeptać czarnemu magowi do ucha różne rzeczy.
Zeref słuchał tego uważnie. Raz był poważny, by za chwilę uśmiechnąć się, by potem wpaść w nostalgię.
- Widzę że dobrze się bawisz. - kobiecy głos przerwał ciszę
- Naturalnie. - odparł
- Więc może mi wyjaśnisz, czemu powiedziałeś Lucy o sobie, mimo tego że MI zabroniłeś? - Mavis z wesołego dziecka, stała się poważną osobą.
Jej oliwkowe oczy mogły by powalić każdego kto tylko ją jeszcze bardziej zdenerwuje. Obra widząc jej minę, wystraszył się i znikł. Zeref natomiast czując lodowate spojrzenie żony na plecach poczuł, że nie będzie to miła rozmowa.
- Może przejdziemy się na nasze ulubione miejsce? -
- Nie zmieniaj tematu Zeref. -
- Oj, nie zamierzam. Po prostu, nasza rozmowa, nie będzie szybka, dlatego uznałem, że lepiej porozmawiać w miejscu, gdzie nie będą nami targały żądze mordu. - Otrzepując się z trawy Zeref, wstał i posłał żonie równie lodowe spojrzenie.
- ... -
- Nic nie powiesz? - ciągnął dalej Zeref
- Może i masz rację. Tam nam nikt nie będzie przeszkadzał. - Mavis dołączyła i wkrótce oboje ruszyli na polanę, gdzie Zeref po raz pierwszy przedstawił się swoim imieniem Mavis.
...
Tymczasem Lucy przebiegła korytarz i wpadła do swojego pokoju zamykając drzwi za sobą.
- Co ja wyprawiam ... jak mogłam mu to powiedzieć ... - Lucy opadła na podłogę i opierając głowę o drzwi spojrzała w sufit.
Siedziała tak przez chwilę, rozmyślając nad swoimi słowami. Nie chciała aby wyjeżdżał, ale nie powinna mówić to takimi słowami. Przecież to brzmiało, jakby ona ... jego ...
- Nie, nie, nie. Jeśli się czymś nie zajmę, to nie wytrzymam. - jej wzrok padł na gwiezdny bicz.
Nie wierzyła do końca w słowa Mavis, ale uznała, że spróbować, nie zaszkodzi. Wzięła do ręki metalowa rączkę i wyszła na korytarz. Następnie, zeszła schodami na zewnątrz i udała się nad jeziorko. Miała gdzieś czy Zeref tam będzie czy nie. Potrzebowała miejsca i ciszy, a ta okolica była idealna.
CZYTASZ
Fairy Tail - pirackie życie (zawieszone)
Short StoryPrawdziwą wolnością mogą cieszyć się tylko ptaki. Szybując wysoko po niebie, nie są ograniczane przez nikogo. Ona zawsze pragnęła tej wolności. Wieczne etykiety i zasady. Mimo, że urodziła się w tym świecie jako córka gubernatora, mimo, że w życiu n...