Rozdział 9 Powrót

126 12 0
                                    

Po paru minutach zapadła dziwna cisza. Słychać było tylko szum morza. Na statku piratów nawet kiedy nikt się na kłócił czy nie bił, zawsze słychać było śmiechy lub głosy. Tutaj panowała zupełna cisza. Lucy pamiętała ją, aż za dobrze. NIE WOLNO hałasować gdy na statku płynie ktoś z rodziny tak wysoko postawionej jak jej rodzina, gubernatorów Magnolii, Heartfilia. Szlachta pływa w ciszy, Szlachta musi się skupiać na rządzeniu i rozwiązywaniu problemów, dlatego nie wolno jej przeszkadzać. Jednak teraz Lucy miał gdzieś ją. Gdy tylko stanęła na nogi, mimo próby złapania jej przez służące, wybiegła z kajuty na korytarz.

- Nie ... nie mogli ich zabić ... nie ... proszę ... - błagała szeptem biegnąc na schody.

- Panienko, proszę uważać. Nie powinna Panienka biegać. Nie wolno. - szczebiotały służące wychodząc szybciutko za nią z kajuty.

Lucy nie słuchała ich jednak. Już widziała schody gdy ktoś stanął jej na drodze kłaniając się głową.

- Panienko Lucy Heartfilia, cieszę się, że nic Panience się nic nie stało. -

- Aquarius? - stanęła zaskoczona widząc morsko włosom Kapitan.

- Kamień z serca. Już Pannice nic nie grozi. -

Lucy zobaczyła kolejnego Złotego Kapitana.

- Złoty Kapitan statku Panny, Pani Kapitan Virgo i ... - szepnęła ale za Virgo pojawiła się kolejna postać

- Kapitan Złotego Lwa kłania się Panience. Czy wszystko jest w porządku? - zaczął Loki podchodząc najbliżej i łapiąc ją za rękę, bardzo delikatnie.

- Panienki Ojciec, Gubernator Jude Heartfilia martwi się o Panienkę. - odezwał się delikatny głosik

- Aries? - Lucy odwróciła głowę zza siebie.

Stała na korytarzu a w około niej stała piątka Kapitanów. Piąty, który stał zza wszystkimi zabrała teraz głos

- Pannisko Lucy Heartfilio, proszę rozgościć się w kajucie, przygotowanej dla jej wysokości. Wiatr nam sprzyja, więc za około tydzień powinniśmy dobić do portu Magnoli; Hargeon. - oznajmił Złoty Kapitan Strzelca, Sagittarius.

Lucy czuła się dziwnie. Była uratowana. Od pamiętnego dnia, modliła się o to, błagała o pomoc. Ale kiedy ONA przybyła i uratowała ją, wcale nie czuła ulgi. Wręcz przeciwnie, nie chała wracać. Nie chciała dźwigać ponownie ciężaru który tam na nią czekał. Etykiety, kultura wszystko co jej wpajano od dziecka, nie mogła znieść tego. Ale to świat do którego należała. Jak mogła o tym zapomnieć, czy pobyt wśród piratów aż tak ją zmienił ...

- Ach! -

- Co się stało Panienko? - zawołał Kapitan Złotego Lwa słysząc jej szok.

- Ee ... - zająkiwała się

Loki sądząc, że Lucy przeszła przez dużo, postanowił złamać etykietę i ją przytulić, aby się uspokoiła. Rękę którą Lucy wciąż trzymała na jego dłoni pociągnął do siebie i wtedy zobaczył na jej delikatnej skórze zadrapania. Było ich sporo. Podczas sprzątania statku, Lucy często kaleczyła się o inne rzeczy. Jej skóra również dostała lekkiej opalenizny. Jej porcelanowa, białą cera stała się lekko opalona.

- Zabije ich za to. - warknął Złoty Lew widząc jej zadrapania.

- Na co czekacie! Zabierzcie ją, pomóżcie się jej umyć i dajcie nowe ubranie! - warknęła Aquarius na służące które natychmiast skoczyły do Lucy.

- Tędy Pannisko, tędy. -

- Przygotujcie kąpiel! -

- Szybko, przynieście nową suknię! - wołała jedna przez drugą.

Fairy Tail - pirackie życie (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz