Rozdział 28

2.1K 253 308
                                    

[namjin, jikook]

...

(Jin)

Chyba jako jedyny czułem zdenerwowanie przed spotkaniem z matką Namjoona. Może było to spowodowane, że mieszkała ona teraz z moją własną, która była partnerką jej najstarszego syna. Obawiałem się jak zareaguje, kiedy mnie zobaczy. Nerwowo stąpałem w miejscu i spoglądałem na zegarek stojąc pod jedną z lepszych kawiarni w naszym mieście. Kiedyś byliśmy tu z Namem i od tamtego czasu byliśmy jej stałymi klientami. Najczęściej chłopak nie pozwalał mi płacić, bo ceny tu były kosmiczne, ale swój honor miałem i od czasu do czasu wyciągałem moje ciężko zarobione pieniądze na stół.

- To ona? – usłyszałem głos Chanyeola i spojrzałem w stronę, którą niedyskretnie wskazywał.

Od razu było widać, że ta kobieta była matką kapitana naszej drużyny koszykarskiej. Wysoka, szczupła. Jej czarne, proste włosy kołysały się lekko z każdym jej eleganckim ruchem. Ubrana była w ciemną garsonkę i czarne okulary ukrywające oczy. Czerwone usta były wykrzywione w pewnym siebie uśmiechu podobnym do tego, który często widywałem na twarzy Namjoona. Kiedy stanęła przed nami w swoich wysokich szpilkach wzrostowo była na równi z synem. Ucałowała go w policzek co nie było powszechnym zjawiskiem u nas i ściągnęła okulary ukazując surowe, twarde spojrzenie. Aż zadrżałem, kiedy zatrzymało się zbyt długo na mnie.

- Witam was. Nie mam zbyt wiele czasu, więc przejdźmy do interesów.

- Przepraszamy panią, tu nie można palić – podszedł do nas kelner, kiedy już siedzieliśmy przy stoliku.

- To jest tak jakby zakazał mi pan oddychać. Proszę przynieść nasze zamówienie, a nie zawracać mi głowę i pozdrowić szefa od Kim Taeyeon.

- Żółtodziób – zaśmiał się Namjoon.

- Jak sobie nie wychowasz obsługi to wejdą ci na głowę, ale nic chłopak się jeszcze wyszkoli. Może byłam za ostra, ale zostawimy mu dobry napiwek.

- Mamo, tutaj się nie daje napiwków.

- Trudno, dla mnie zawsze robi się wyjątki – zaciągnęła się papierosem i wypuściła chmurę dymu drażniącą nasze nozdrza – Namjoon opowiedział mi trochę o sytuacji i mam tylko tyle do powiedzenia. Ich kompletnie pojebało.

Chyba nie tylko mi opadła szczęka słysząc ostatnie zdanie tej eleganckiej kobiety. Nerwowo stukała swoimi długimi paznokciami o blat stolika, a oczy ciskały niemal piorunami. Jej czerwone usta były nerwowo przegryzane i jedyną osobą, która się wydawała całkowicie wyluzowana był Namjoon spokojnie odbierający podaną kawę. W tym momencie jeszcze bardziej przypominała swojego syna, który w bardzo podobny sposób się denerwował.

- Mamo, wyrażaj się przy kulturalnych ludziach.

- Zadają się z tobą, a już dawno przegoniłeś mnie w języku ludzi inteligentnych.

- Więc pani zdaniem kto nie przeklina jest głupi? – odezwał się jak zawsze nieproszony Chanyeol.

- Jest kłamcą. Każdy przeklina – powiedziała zaciągając się po raz kolejny nikotyną – Tak jak każdy je, pije, czy kocha. To są tak oczywiste dla mnie potrzeby, że kiedy słyszę, że ktoś komuś, którejkolwiek zabrania...Przepraszam muszę ochłonąć. Sama jestem matką i dla mnie jest to nie do pomyślenia zachować się w taki sposób. Dzieci się kocha nie ważne co zrobią, kim są. Rodzic jest od tego, żeby przekazać im dobre wartości i miłość. Takie jest moje zdanie.

- Nie denerwuj się tak, bo ci zmarszczki się zrobią.

- I z nimi będę piękna – uśmiechnęła się z pewnością siebie do syna – Chłopcy porozmawiam z tymi ludźmi, ale potrzebuję jakiegoś kontaktu, żeby się z nimi umówić.

Mój rywal, moja miłość (namjin, jikook, sope)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz