7. Żryj kamienie

1.2K 57 30
                                    

-Serio uwielbiam być waszym personalny portierem

К сожалению, это изображение не соответствует нашим правилам. Чтобы продолжить публикацию, пожалуйста, удалите изображение или загрузите другое.

-Serio uwielbiam być waszym personalny portierem. Nie mogliście idioci posiedzieć tam dłużej? -Powiedział Richie jeżdżąc na rowerze wokół grupy.

-Zamknij się Richie -Powiedział cicho Eddie

- Tak, zamknij się Richie- powtórzył Stan

-Oh, okay, rozumiem - powiedział Richie z głupim uśmiechem na twarzy - Hey, przynajmniej to nie ja sprzątałem łazienkę wyobrażając sobie że umywalka eksplodowała jak matka Eddiego podczas okresu.

-To nie było wyobrażone. J-ja t-też coś widziałem -Powiedział Bill

-Widziałeś krew? -zapytał Stan

-N-nie widziałem G-georgiego ale to nie był on t-tylko....- przerwał Bill

-Klown. Też go widziałem -Powiedział chico Eddie. Reszta frajerów pokiwała głowami symbolizują że oni też widzieli tego chorego pojeba od balonów.

-Czy tylko dziewice widzą te rzeczy? To dlatego ja widzę gówno? -Zapytał Richie przez co Thea facepalmneła (?).

Frajerzy przez chwilę jechali w ciszy kiedy nagle Eddie się zatrzymał.

-Czy to nie jest auto Belcha Hugginsa? Powinniśmy stąd iść -Powiedział powoli panikując.

-Chwila czy to nie jest rower tego dzieciaka co uczy się w domu? - zapytała Beverly

- Tak, to Mike - Powiedziała Thea poczym jej oczy się rozszerzyły -Musimy mu pomóc!

-Musimy? -zapytał Richie

- Tak!

Frajerzy zaskoczyli ze swoich rowerów,oprócz Stana który ostrożne zaparkował swój żeby nie spadł na ziemię, i pobiegli w stronę lasu.

Kiedy dotarli do nad rzekę zobaczyli gang Bowersa który bił Mikea.
Thea podbiegła jako pierwsza i chwyciła największy kamień rzucając go w głowę Henrego. Chłopak odskoczył kilka kroków gdy kamień zetknął się z jego głowa, ostrożnie dotknął miejsca w które został uderzony i gdy uniusł dłoń spowrotm do twarzy zobaczył że spływa po niej krew. Mike wykorzystał chwilową dezorientacje chłopak i pobiegł w stronę frajerów.

-Widzisz to moja żona -Powiedział dumny Richie do Beverly która tylko zaśmiała się cicho w odpowiedzi.

Kiedy Henry w końcu ocknął się z chwilowego zawieszenia posłał Thei miażdżyce spojrzenie poczym skinoł głowa w kierunku swoich przyjaciół uśmiechając się złowrogo.
Zanim ktokolwiek mógł nawet ogarnąć co się dzieje Thea znalazła się w mocnym uścisku ciągnącym ją w stronę Henrego.

-Hej! Odwal się odemie ty popierdolony idioto! -krzyknęła dziewczyna.

Eddie musiał przytrzymać Richiego przed pobiegnieciem za nimi co prawdopodobnie skończyłoby się tym że zostałby jakimś stopniu skrzywdzony. Henry wyjął swój noż i  przyłożył go do brzucha Thei.

-Było by przykro gdyby coś stało się twojej dziewczynie , prawda czterooki? -Powiedział Henry do Richiego, który zaczął się coraz mocniej szarpać -Czyją dziewczynką jesteś Thea? -zapytał Henry mocniej  przyciskajac nóż do jej brzucha.

-Moją! -krzyknął Richie, wyrywając się frajerą.

Henry tylko się zaśmiał i przyłożył ostrze jeszcze mocniej do ciała dziewczyny. -Zapytam jeszcze raz. Czyja jest! -krzyknęł Henry

-Nasza! -krzyknęł Eddie tuż przed tym jak Ben podniósł kamień i rzucił nim w Belcha co poskutkowało tym że chłopak upadł i puścił Theę. Dziewczyna bez zastanowienia  kopneła Henrego w krocze poczym podbiegła do frajerów.

-Wojna! -Krzyknął Richie gdy upewnił się że Thea jest już bezpieczna.

Obie grupy zaczęły rzucać w siebie kamieniami ale najwięcej z nich wyszło od Richiego który był najbardziej wściekły za to co gang Bowersa zrobił z Theą.
Podczas walki Victor i Belch uciekli do lasu nie mogąc znieść kamieni rzucanych w ich stronę. Frajerzy przestali rzucać gdy został już tylko Henry trzęsący się na ziemi. Wszyscy zaczęli odchodzić ale Richie został i krzyknął w stronę Bowersa
-Jeszcze raz się do niej zbliżysz to Cię zabije! -poczym pokazał mu dwa środkowe palce i dołączył do grupy.

-Dziękuję wam ale nie musieliście tego robić -Powiedział Mike głównie mówiąc do Thei, czuł że to po części jego wina że gang Bowersa zaatakował ją w ten sposób - Teraz Henry będzie was ścigał

-Oh, to Henry on zawsze nas ściga -Powiedział Eddie.

-Dokładnie! Witaj w klubie frajerów! -Powiedział wesoło Richie.

🎈🎈🎈

-Pośpiesz się i weź ten talerz Richie! - Krzyknęła Thea podając Richiemu obiad który dla nich zrobiła tak jak obiecała wcześniej. Chłopak już siedział na dachu i zabrał od Thei talerze pozwalając jej wspiąć się na górę.

-Dzweki sa łecenie Teja- powiedział Richie z pełną buzią.

- Nie ma za co-zaśmiała się

Kiedy skończyli jeść postanowili poleżeć chwilę na dachu i pooglądać gwiazdy. Leżeli tak w ciszy przez długie 2 sekundy kiedy Thea nagle powiedziała

-Tęsknię za naszym synem

- Ja też...był taki młody -Powiedział dramatycznie Richie na co Thea się zaśmiała.

-Stan ma już pewnie  nas dość -Powiedział śmiejąc się

-Wiem. Było by mi go szkoda gdybyśmy niebyli tacy zajebiści -Powiedział chłopak

-Jesteśmy super -zgodziła się dziewczyna

-Jesteśmy darem dla tego świata - zażartował Richie

I tak spędzili resztę nocy. Rozmawiając o randomowych rzeczach i wymyślają nowe sposoby na wkurzenie Stana.

Rather be || Richie Tozier Место, где живут истории. Откройте их для себя