2.But i naszyjnik

1.5K 60 20
                                    

- To trujący bluszcz

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- To trujący bluszcz....i to trujący bluszcz....i to też trujący bluszcz- Powiedział Stan wskazując na każdą możliwą roślinę.

-Co!? Gdzie jest trujący bluszcz!?- Zaczął panikować Eddie.

-Wyluzuj nie każda roślina to trujący bluszcz- Powiedział Richie przywracając oczami.

Bill, Richie i Thea weszli do kanałów, kiedy Stan i Eddie zdecydowali się zostać na zewnątrz.

-Hej Eddie, czy używasz tej samej łazienki co twoja mama?-zapytał nagle Richie.

-Czasami, czemu pytasz?

-Nic takiego ale teraz prawdopodobnie masz wszy łonowe-powiedział Richie rozśmieszając tym Theę.

-Nie idziecie?-Thea spytała Stana i Eddiego.

-Nie, to szara woda-Powiedział Eddie

-Co to do cholery jest szara woda?- Zapytał Richie.

- To w zasadzie siki i gówno, tak tylko mówię. Chodźcie sobie w litrach sików- Wyjaśnił im Eddie.

Richie zaczął wygrzebywać coś z wody za pomocą patyka. Wyciągnął coś i zaczął to wąchać podczas gdy Eddie patrzył na to z obrzydzeniem.

- Ty tak na serio w tym momencie?

- Doesn't smell like caca to me señor - Powiedział Richie z udawanym hiszpańskim akcentem.

- Mówię serio ludzie, mogę poczuć to aż stąd. - Upierał się Eddie.

- To prawdopodobnie tylko twój oddech wraca do ciebie spowrotm. -Odpowiedział Richie. Thea wywróciła oczami i poszła w stronę Billa.

-Hej -krzyknął Bill, zwracając na sobie uwagę reszty frajerów. W ręku trzymał buta.

- Nie mów mi że to.... - zaczął mówić Stan.

-Nie...Georgie nosił kalosze -wyjaśnił Bill i reszta dzieci odetchnęła z ulgą.

-Too....kogo jest ten but -zapytała Thea.

-Betty Ripsom -Odpowiedział cicho Bill.

-Szlag

-Jak myślisz Betty się czuje? Skacząc po tych tunelach tylko w jednym bucie. -Powiedział Richie skacząc na jednej nodze.

-Beep Beep Richie -powiedziała Thea wywracając oczami.

-Co jeśli nadal tam jest? -Stan zadał pytanie nad którym wszyscy się zastanawiali.

-M-musimy jej pomóc -zadecydował Bill.

- Nie ma mowy. Moja mama dostanie zawału jeśli się dowie że tam weszłam -Zaczął się kłócić Eddie

-Gdybym to ja był na miejscu B-betty to chciłbym żeby k-ktoś mnie znalazł. G-georgiego też -Powiedział Bill

-A co jeśli ja nie chce ich znaleźć? Chodzi mi o to że nie chce skończyć jak G-....... Nie chce zginąć tak jak oni -Powiedział Eddie powstrzymując się od powiedzenia czegoś czego później by żałował.

-Ma rację -Zgodził się Stan

-T-ty też? -Powiedział Bill z widocznym bólem w głosie.

-Jest lato! Powinniśmy się bawić! To nie jest zabawa! To jest straszne i obrzydliwe! - Wykrzyknął Stan.

Thea już dawno przestała słuchać reszty frajerów. Była zbyt rozproszona przez coś błyszczącego po drugiej stronie kanałów. Powoli zaczęła iść w tamtą stronę, jedynie Rchie zauważył że coś jest nie tak. Po jakimś czasie reszta grupy także zauważyła dziwne lśnienie czegoś co tam się znajdowało.

-Co to jest?

Thea ostrożnie podniosła przedmiot i gwałtownie wciągnęła powietrze kiedy zobaczyła co to jest. Był to naszyjnik ,ale nie był to zwykły naszyjnik, należał do jej siostry. Siostra Thei - Sara - zaginęła kilka miesięcy wcześniej, dokładnie tak jak inne dzieci.

-Fuck - wymamrotała, wodząc palcem po literze "S". Jej siostra zawsze nosiła ten naszyjnik i nikt nigdy nie widział jej bez niego.

-Thea?

- To mojej siostry.....to naszyjnik Sary -wytłumaczyła trzęsącym się głosem.- Fuck. Fuck. Fuck.- zaczęła panikować, Richie podbiegł do niej żeby ją przytulić.

-Hej już dobrze. Jest w porządku. Tylko oddychaj. - Uspokoił ją Richie, głaskając ją po plecach.

Kiedy Thea się uspokoiła wzięła głęboki oddech i powiedziała.

- Słuchajcie. Może i moja siostra była suką ale.....kurcze nie zasłużyła na to. Nikt nie zasłużył.

Chłopcy było cicho i zanim którykolwiek z nich mógł cokolwiek powiedzieć usłyszeli głośne uderzenie na zewnatrz kanału. Gdy się odwrócili zobaczyli twarz Bena Hanscoma, który klęczał w strumieniu trzymając się za krwawiacy brzuch.

-O cholera! A tobie co się stało?



Rather be || Richie Tozier Where stories live. Discover now