27

1.3K 73 14
                                    


Pov Aimee

Nie odwzajemniam pocałunku Nialla, co więcej próbuję się wyswobodzić z jego objęć. On jednak nie wzruszony na moje protesty dalej robi swoje.

- Co to ma znaczyć! - do moich uszu dociera głośny krzyk Louisa. Niall na chwilę przestaje trzymać moją głowę dzięki czemu mogę się szybko od niego odsunąć. Bez patrzenia w stronę Louisa wiem już, że on jest wściekły i to mi przyjdzie zapłacić za zaistniałą sytuację.

Musze dosłownie użyć całej swojej siły woli żeby moje ciało nie zaczęło się trząść ze strachu. Nie mogę okazać aż tak wielkiej słabości.

Powoli odwracam głowę w stronę Louisa i zauważam jego wściekły wyraz twarzy. Na moje nieszczęście po chwili obok niego pojawia się dwóch jego pracowników.

- Brać go! - rozkazuje im, a oni szybko bez jakiegokolwiek zastanowienia. Chwytają zaskoczonego chłopaka i prowadzą go gdzieś, podejrzewam, że tam gdzie Louis rozprawia się ze swoimi wrogami. Coś mi się widzi, że pomimo dobrego pochodzenia i dość ważnego nazwiska to on żywy stąd nie wyjdzie.

Nie mam jednak dużo czasu nad zastanwianiem się nad losem, który ma spotkać blondyna, bo Louis szybkim krokiem się do mnie zbliża i łapie mnie mocnym uściskiem za lewe ramię.

- Nigdy się czegoś takiego po tobie nie spodziewałem. Nie jesteś bez wad, ale sądziłem, że przynajmniej masz trochę rozumu w głowie. Jednak okazało się, że bardzo się co do ciebie pomyliłem - warczy w moją stronę.

Mam zamiar mu wszystko wytłumaczyć, błagać by mi  uwierzył, ale on zaczyna mnie ciągnąć w stronę domu. A następnie do jego sypialni, nie wiem czy to dobrze czy to źle.

- Macie sprawdzić monitoring! - rozkazuje jednemu z ochroniarzy, a mi na sam dźwięk tych słów zaczynam odczuwać ulgę. Szatyn zainwestował w bardzo dobre kamery, więc na nich powinno być bardzo dobrze widać, że zostałam zmuszona do tego pocałunku.

A w takim wypadku Louis nie powinien robić mi krzywdy. Tyle razy zapewniał mnie o tym swoim uczuciu, więc powinnen nareszcie okazać to w jakiś sposób.

Gdy jesteśmy na miejscu czyli w jego pokoju to on gwałtownie popycha mnie na łóżko. Upadam na nie dość boleśnie. Nie mogę się powstrzymać przed wydaniem z siebie jęku bólu.

- Louis - zaczynam, ale on nie pozwala mi dojść do słowa.

- Zamknij się! Nie chcę cię słuchać po tym co zrobiłaś, nie mogę uwierzyć, że posunęłaś się do tego żeby mnie zdradzać i to jeszcze pod moim dachem. Poza tym wymieniłaś mnie na najgorszy możliwy przypadek. Na zero, bo on nigdy do niczego sam nie dojdzie. Jest na to za głupi, a poza tym to już nie będzie miał do tego okazji.

Próbuję się podnieść, ale on szybko do mnie podchodzi i tym razem to przyciska mnie do materaca całym swoim ciałem.

- A ty gdzie się wybierasz kochanie? - nie podoba mi się w jaki sposób on się do mnie odzywa. Musisz zapłacić za swoje błędy. Znałaś karę, a pomimo tego zdecydowałaś się na takie coś - jego spojrzenie jest lodowate. To już nie jest mój Louis.

Nagle czuję jego dłonie na mojej szyi.

To już jest mój koniec.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Zapach krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz