8

2.2K 80 3
                                    

Pov Aimee

Ogromnie rzadko można mnie zobaczyć w sukience, ale jak już decyduje się takową założyć to wybieram tylko te obcisłe. Dziś decyduje się na czerwoną z koronką przy dekolcie. Jak wczoraj się zapytałam Louisa w co mam się ubrać to mi odpowiedział, że wszystko jedno. Dlatego zdecydowałam się na taki ubiur.

Ktoś puka do moich drzwi, a po pozwoleniu do pokoju wchodzi Marie. Jest widocznie zaskoczona moim strojem.

- Powinnaś się przebrać. Pan będzie wściekły i jak tylko goście wyjadą to całą swoją złość wyładuje na tobie. Nie ryzykuj tak Aimee.

Jak zwykle dramatyzuje. Owszem Louis się trochę zdenerwuje, ale to mu się należy. On nie raz przyprawiał mnie o nierwicę. Nie jestem jakoś specjalnie mściwa, lecz mała nauczka mu się należy.

- Możesz być o mnie spokojna. Nie zrobię niczego za co mógłby mnie ukarać, a poza tym nikt nie będzie nawet miał ochoty mnie tknąć. Z tego co mi mówił Louis to ten chłopak, z któtym mam spędzać czas jest strasznie nadęty, a co za tym idzie to wiedząc jakie jest mojej pochodzenia od razu zacznie mi pokazywać swoją wyższość nade mną, a ja wtedy z wielką chcęcią pokaże mu gdzie jest jego miejsce - komunikuje jej z uśmiechem na ustach, które umalowałam czerowną szminką. Po prostu uwielbiam ten kolor, pasuje on też do mnie.

- Obyś tylko nie narobiła sobie problemów - mówi, a następnie wychodzi.

Przez tyle lat już powinna się nauczyć, że jeśli ja czegoś pragnę to, to dostaje. A droczenie się z innymi ludzmi jest dla mnie wielką zabawą.

Zchodzę ze schodów, a w pomieszczeniu słychać dzwięk stukotu moich wysokich czarnych szpilek. Rzadko kiedy decyduje się na inne obuwie. Nawet chodząc po domu potrafię mieć na nogach buty na obcasie.

Louis siedzi w salonie popijając whyski i obserwując każdy nawet najmniejszy mój ruch. Nic nie mówi, ale znam go już na tyle dobrze, że wiem iż zadowolony to on nie jest.

- W spodniach i jakiejś bluzce też byś ładnie wyglądała. Z tego co wiem to, ty nie przepadasz za sukienkami, nie mam pojęcia czemu się tak męczysz z tak błachego powodu - tak mocno zaciska dłoń na szklance, że przez chwilę mam wrażenie, że ona zaraz pęknie. Na szczęście jest to grube szkło i tak się nie dzieje.

- Niezbyt często wychodzę, a moje sukienki leżą bezczynnie. Kupiłeś mi najdroższe z całego sklepu, więc pomyślałam sobie, że się zezłościsz jak ani razu żadnej nie założe - zbliżam się do niego i siadam na fotelu, który znajduje się na przeciwko niego. Na stoliku stoi jeszcze jedna szklanka z alkocholem, więc chytam ją i biorę kilka łyków.

Nie za bardzo lubię ten rodzaj alkoholu, ale skoro nie ma tu nic innego to nie będę wybrzydzać.

- Kupiłem je byś nosiła te sukienki dla mnie - oznajmia, ale chwilę później pojawia się jeden z jego pracowników.

- Właśnie przyjechał pan James Horan wraz ze swoim synem - mówi, a po krótkim czasie widzę mężczyznę w średnim wieku i młodego farbowanego blondyna, który musi być jego synem.

Nie wygląda on jednak na takiego jak opisywał go Louis.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział. I chyba już nigdy nie zrobię maratonu z tego opowiadania.

Zapach krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz