Ślad. cz. 2 ( 11 )

12 2 0
                                    

Otworzyłam oczy i rozglądnęłam się wokoło. Leżałam w jakimś łóżku. Chciałam wstać, lecz byłam przypięta kajdankami do łóżka. - O kurde. Co on mi zrobił? - Martwiłam się. Usłyszałam kogoś kroki. Do pokoju wszedł Josh i usiadł na łóżku.
- O! Już się obudziłaś. Nie zauważyłem. - Powiedział ze spokojem.
- G - Gdzie ja jestem?
- U mnie. Nikogo nie ma i...
- Gdzie jest Black!? Co mu zarobiłeś!?
- Spokojnie. Jest bezpieczny. Lepiej bądź cicho, bo chyba nie chcesz, żebym ci coś zrobił, prawda?
- N - Nie. - Powiedziałam drżącym głosem.
- I dobrze. Powinnaś wiedzieć, że robię to dla ciebie. Nie dla mnie.
- Co zrobiłeś?
- Gdy cię zobaczyłem w postaci wilka, wpoiłem się w ciebie i musiałem coś wymyślić, żebyś była już ze mną na zawsze. Nie mogłem cię stracić. Zakochałem się i... ty chyba we mnie też. - Uśmiechnął się i przybliżył się do mnie. Odsunęłam się od niego, dotykając głową łóżka.
- Aaa! Moja głowa. Strasznie mnie boli.
- No tak. Muszę ci założyć bandaż. Przepraszam. Zapomniałem. - Wybiegł szybko z pokoju. Próbowałam znaleźć na łóżku jakąś spinkę lub wsuwkę, lecz bezskutecznie. Po kilku minutach Josh przyszedł do pokoju z bandażem w ręku.
- Nadal cię boli? - Spytał z troską.
- No niestety. Ciekawe przez kogo. - Spojrzałam na niego wrogo.
- Nie wiedziałem, że to tak się potoczy. Zmieniłem się w złego wilka i nie miałem kontroli nad tym, co robię. Nie pamiętam co się stało dokładnie, ale wiem, że to przeze mnie. Przepraszam za to. - Powiedział i związał mi delikatnie ranę bandażem. - Nie miałem zamiaru cię skrzywdzić. Naprawdę. - Mówił ze spokojem, jakby naprawdę tego żałował.
- Nie obchodzi mnie, że żałujesz! Gdzie jest Black i co mi zrobiłeś!? - Krzyknęłam, ale i tak cicho.
- Możesz się tak nie drżeć!? Nic ci nie powiem! - Krzyknął i wyciągnął z kieszeni nóż. - Ostrzegałem cię. Nie posłuchałaś mnie. A to mnie bardzo wkurza, jak ktoś mnie nie słucha. Bardzo! Nie chcę tego robić, ale nie mam wyboru. - Przyłożył mi nóż do ręki, przyciskając go mocno do niej.
- Nie. Nie rób tego! Nie będę już krzyczeć. O - Obiecuję. - Mówiłam drżącym głosem, prawie płacząc z bólu.
- Na pewno!? - Przycisnął nóż jeszcze mocniej.
- T - Tak. Aaa! Tak na pewno! - Krzyknęłam i z mojej ręki zaczęła lecieć krew, na białe łóżko.
- Widzisz co zrobiłaś!? Ehhh... tak to jest jak... - Mówił do siebie i wyszedł po coś z pokoju, trzaskając przy tym drzwiami.
- Boże to jest jakiś psychopata. Muszę się stąd wydostać. Gdzie tu jest jakiś patyk? - Mówiłam do siebie szeptem i rozglądałam się po pokoju, załzawionymi oczami. Koło łóżka było okno. Na parapecie, była wsuwka. Sięgnęłam po nią, lecz spadła na ziemię.
- Kurcze!
- Co się dzieje? - Josh wbiegł do pokoju, z kanapkami na talerzu.
- N - Nic. Tylko... yyy... noga mnie strasznie boli. - Wymyśliłam na szybko.
- Tak?
- Yhy. - Pokiwałam głową.
- Może masz ją złamaną. Chodź. Jedziemy na pogotowie. - Szybko dał mi kanapki, wyciągnął klucz z kieszeni i odpiął kajadanki.
- Jedziemy teraz?
- Tak. Jak najszybciej. Chodź. Pomogę ci wstać. - Objął mnie w pasie. Podtrzymywałam się na nim, żeby udawać ,,poszkodowaną''. Wyszliśmy z pokoju. Przeszliśmy długi korytarz. Po obu stronach domu, była kuchnia, łazienka i salon. Wszystko wydawało się w porządku, dopóki nie usłyszałam Blacka. Stanęłam na drzwiczkach, które były otwierane za pomocą jakiejś dźwigni.
- Pomocy! Ktoś tam jest!? - Black krzyczał z piwnicy. Chciałam do niego krzyknąć, ale Josh przyłożył mi nóż do gardła.
- Ani się warz, bo pożałujesz. Rozumiesz? - Mówił półszeptem i bardzo niskim głosem. Pokiwałam głową pozytywnie i szłam przed siebie, aż do drzwi na pole. Wyszłam z domu, a Josh podtrzymywał mnie, a zarazem trzymał mnie za bark, żebym przypadkiem nie uciekła. Wepchnął mnie do auta na tylne siedzenie. Zapięłam pas i siedziałam bez ruchu, a Josh usiadł z przodu i odpalił auto, lecz nie miał paliwa. Wysiadł z auta, otworzył moje drzwi i patrzył się na mnie groźnie.
- Idę na stację po paliwo. Nie będzie mnie dziesięć minut, więc jak tylko zobaczę, że coś kombinujesz, pożegnasz się z chłopakiem. - Powiedział zastraszająco.
- Będę tu czekać. Jak miałabym coś zrobić, ze złamaną nogą?
- No racja. Zabrałem ci telefon, więc i tak po nikogo nie zadzwonisz. MASZ - TU - ZOSTAĆ! Rozumiesz?
- Tak. Rozumiem. - Po moich słowach, Josh trzasnął drzwiami i coraz bardziej oddalał się od domu. Odpięłam pas i otworzyłam powoli drzwi. Nie widziałam go, więc powoli wyszłam z auta. Nie miałam wisiorka, ani pyłu, więc nie miałam możliwości przemienić się w wilka. Otworzyłam drzwi od domu i podeszłam do drzwiczek od piwnicy. Otworzyłam powoli drzwiczki. W piwnicy było ciemno, lecz promienie słońca pozwalały mi coś zobaczyć. Zeszłam na dół po drabince i od razu zapaliło się światło.
- Black. - Mówiłam półszeptem. - Black jesteś tu? - Rozglądałam się po piwnicy, lecz nigdzie go nie było. Na końcu, zobaczyłam drzwi. Podeszłam do nich i próbowałam je otworzyć, lecz były zamknięte na klucz.
- Black, jesteś tam? - Spytałam i zapukałam w drzwi.
- White. Skąd się tu wzięłaś? Jak cię znajdzie, to cię zabije! Zrobił ci coś? - Black pytał szybko.
- Poszedł po paliwo do auta, żeby jechać ze mną do szpitala, bo udawałam, że mam złamaną nogę. Możesz stamtąd wyjść?
- Przypiął mi łańcuchy do rąk, o jakąś rurę. Nie mogę nic zrobić. Jak najszybciej stąd uciekaj! On chce połączyć nasze wisiorki i przemienić się w biało - czarnego wilka, żeby mieć jego wszystkie moce! On jest synem tego doktora psychopaty!
- Co!?
- Uciekaj stąd, zanim cię zabije!
- Co do... - Josh wszedł do piwnicy. Zamknęłam drzwi. W nich był klucz, więc od razu go przekręciłam.
- Otwieraj te drzwi do cholery! Masz je otworzyć! Już! - Josh walił pięściami w drzwi.
- Nie! - Szukałam na ziemi jakiegoś szkła, ale nie mogłam znaleźć nic przydatnego.
- White, on cię zabije! Otwórz mu te drzwi i go uspokój! - Krzyczał Black.
- Jak mu otworzę, to na pewno mnie zabije!
- Otwieraj te cholerne drzwi! Mówię ostatni raz! - Krzyczał i nagle klucz sam przekręcił się w drzwiach, poczym drzwi się otworzyły.
- Co jest!? - Zdziwiłam się, a jednocześnie strach zżerał mnie od środka.
- Nie miałem wyboru. - Josh był biało - czarnym wilkiem. - Pożałujesz tego! - Wilk skoczył na mnie i zaczął mnie gryźć oraz drapać. Wytworzył biało - czarny dym, przez który uderzyłam w ścianę i spadłam na ziemię. Josh przemienił się w człowieka i szukał czegoś w kieszeni. Wyciągnął z niej klucz, poczym otworzył drzwi prowadzące do Blacka. Nie byłam w stanie wstać, bo uderzyłam głową w ranę o ścianę. Josh wszedł do środka, mając czerwone oczy.
- N - Nie. - Próbowałam wstać, lecz nie miałam siły.
- Co!? Co ty robisz!? Nie! Nieee! W - White... uciekaj s - stąd... - Black krzyczał, płacząc z bólu.
- B - Black... - Powoli zamknęłam oczy, słysząc krzyczącego z bólu Blacka.

1066 słów.

Wybrana Przez Wilka 3️⃣ 🐺Where stories live. Discover now