Szesnasty

620 60 38
                                    

Wielkimi krokami zbliżał się moment twojego występu, w którym reprezentowałaś uczelnię, a później miałaś możliwość nagrania piosenki. Byłaś niezwykle podekscytowana.

Kyungsoo był najlepszym korepetytorem jakiego miałaś, oczywiście jeśli nie licząc pani Choi, która była aniołem w ludzkiej postaci. Czas jaki z nim spędziłaś był pełen uroku, miłości i szczęścia.

Gdybyś wcześniej go spotkała. Może Minseok nie miałby nic przeciwko i zauważył, że są mężczyźni, którzy dbają o ciebie.

Brunet ani razu nie naciskał na ciebie, nie pospieszał. Cieszył się z tak małych rzeczy jak to, że sama złapałaś go za dłoń czy pocałowałaś.

Czułaś się jak głupia, zakochana nastolatka. Ale było to w pewien sposób urocze.

Kyungsoo zachowywał się bardziej delikatnie niż na swój wiek. Mimo wszystko nie zabrakło w waszym związku dojrzałości. Rozmawialiście często na bardzo poważne tematy.

Byliście razem od trzech miesięcy. Znaliście się zaledwie cztery. Nie mogłaś uwierzyć, że coś takiego jest w ogóle możliwe w prawdziwym życiu. Jak można zaufać komuś tak szybko? Ale to była miłość od pierwszego wejrzenia. Od pierwszego spojrzenia tych czekoladowych oczu.

Właśnie czekałaś na Kyungsoo w ciepłym płaszczu. Jesień była wyjątkowo chłodna, a zima zapowiadała się na równie mroźną. Już z daleka widziałaś jego posturę, którą potrafiłaś rozróżniać mimo miliona materiału na jego ciele.

Pomachał do ciebie czym szybko odpowiedziałaś z szerokim uśmiechem. Mężczyzna podbiegł do ciebie i odsłonił pełne usta. Ozdobił twoje czoło ciepłym całusem i złapał cię za dłoń, by wsadzić do swojej kieszeni i ogrzać.

Mimo, że znaliście się już kawałek czasu to nadal byłaś zauroczona i zawstydzona tymi małymi, i słodkimi gestami. W końcu nie każdy chłopak potrafi taki być. A przynajmniej ty nie zaznałaś tak uroczego traktowania, nie licząc nadopiekuńczego brata.

Kyungsoo stwierdził, że potrzebujesz chwili odpoczynku od śpiewu i zabrał cię w piękne miejsce. Ogród botaniczny, w którym się znaleźliście był co najmniej cudowny.

Biegałaś jak mała dziewczyna oglądając tysiące odmian różnych roślin. Brunet szedł kilka kroków za tobą z szerokim uśmiechem. W pewnym momencie dotarliście do sali, gdzie sufit był niezwykle wysoko. Śpiew ptaków dotarł do twoich uszu.

Spoglądałaś próbując wypatrzeć jakieś gatunki. Poczułaś dłonie na swoich biodrach, więc wystraszona wzdrygnęłaś się. Po chwili zaśmiałaś się szczęśliwa do Kyungsoo. Mężczyzna wystawił dłoń i wskazał na małego słowika ćwierkającego niedaleko was.

Zauroczona wpatrywałaś się w niego błyszczącymi oczami i wsłuchiwałaś w jego głos. Mówi się, że słowiki śpiewają najpiękniej ze wszystkich ptaków. Takim kimś dla ciebie był Kyungsoo.

Nigdy nie robił tego otwarcie przed tobą. Ale jego muzykalność go często gubiła. Słyszałaś jak nuci pod nosem. Czasem będąc w wytwórni mogłaś usłyszeć jego głos. Niestety jawne zachwycanie się było zabronione. Minseok nie mógł zauważyć. Był twoim zakazanym słowikiem.

Pociągnęłaś chłopaka za rękę chcąc zbliżyć się do ptaka. Powoli i spokojnie robiliście kroki w jego stronę. Brunet zagryzł wargę próbując się nie śmiać z twojej poważnej miny.

Doszliście do jego gałęzi, a ty wyciągnęłaś delikatnie dłoń. Słowik spojrzał na nią ćwierkając uroczo i stąpając z nóżki na nóżkę. Nie mogłaś ukryć szerokiego uśmiechu gdy wsunął się na twój palec.

Zakazany słowik |D.OWhere stories live. Discover now