56. Model rodzinny 1+1

4 0 0
                                    

Pragnień wiele miała

Pragnęła ich obu

Milczała lecz jej dusza

Strach przyznać się Bogu

I nim zmrok zapadł

Błądziła uliczkami

Kres marzeń się zakradał

Koniec życia snami


Kazano jej wybierać

Nie było słowa sprzeciwu

Kazali – wykonywać

Trzeba zebrać żniwo

Dwa snopki – jeden zbladnie

Drugi – czas pokaże

Nieuchronne stracenie

Zobaczymy, co uwarzę


Jednak wybrać nie umiała

Cały czas zwlekała

Zabrać obu chciała

Nie mówiąc nic nikomu

Odejść, uciec w dal, przed siebie

Niech nic nie legnie w glebie

„Lub nie, wspólnie oczy zamknijmy

Strzelmy, z Ziemi zniknijmy


Gwiazd blask chcę ujrzeć

Ostatni wschód słońca podziwiać

Na plaży łzę twą zetrzeć

Otulić, swąd piasku zbywać"

Po jednej dłoni dla każdego miała

Usiedli, o świecie zapomnieli

Opcja „E" wybrana, gorzkość niemała

W bajkowy świat wspólnie zatonęli

PseudowierszeWhere stories live. Discover now