Przyjęcia smak
Kolejek wrzask
Ludzi nieznośnych tłum
Ktoś chciałby wypić rum
Głowa boleć zaczyna
Ktoś przy rejestracji krzyczy „To nie moja wina!"
Wśród rozmów ginie ma mała osoba
Wzywam na pomoc boga
Drukarka zacięta
Niecierpliwość ludzi zaprząta
Zamykam oczy na tych rozeźlonych
Już za mną kilka godzin straconych
Opuszczanych sił czucie
Serc zmarnowanych bicie
Oczekiwanie dobiegające końca
Ostatnie na ten czas ujrzenie słońca...
Oddziałowe życie
Miękkie, wygodne łóżka?
Szczególnie u nas
Smaczne i zdrowe posiłki?
Na pewno u nas
Przemiły personel?
Także u nas
Traktowanie pacjenta z należytym szacunkiem?
Tak, u nas
Poczucie wolności i możliwość podejmowania decyzji?
Zdecydowanie u nas
Nigdy nie będzie ci za zimno! A w nocy nie ma włączonych świateł czy głośnych rozmów!
Takie spanie u nas!
Spore pokoje? Spokojne wypoczywanie?
Zapraszamy do nas
Leczenie? Prawidłowe? Skuteczne? Prędkie?
Oczywiście, że u nas
Wyspecjalizowani lekarze? Profesjonalni?
To właśnie u nas
Wygoda? Dostępność? Prywatność? Bezpieczeństwo?
U nas nigdy nie będziesz narzekać na ich brak
Oddział zawsze będziesz opuszczać z zadowolonym uśmiechem
A co do wizyt, kontroli czy badań
Niech nikogo wesoły głos nie zwiedzie
Udręczone dusze tam się błąkają
Zmęczonymi oczami błagają o pomoc bezsłownie
Strach ściska gardła
Zdenerwowanie każe wstrzymać oddech, zamknąć oczy
Ponownie oczekiwania czar
A gdy już nasz czas nadejdzie
Czy wszystko nam wyjdzie?
Czy wszystko się uda?
A może powinniśmy czekać? Na cuda?
I sił nam dawno brak
Lecz czy pozostanie z nas wrak?
Modlimy się o wyniki dobre
Oby lekarze podjęli decyzje mądre
Bo leki kosztują majątek
A nas lęk gryzie cały ten piątek
Eskapad w nieznane się odechciewa
Żadnych więcej wypraw pomiędzy drzewa
Chciałoby się uciec od zimnego pomieszczenia
I zniknąć, zanim nas zamkną ich spojrzenia
Umknąć... tylko jak?
Tym sidłom zwanych chorobami
Nie sposób zniknąć z oczu jak ptak
Na zawsze pozostaną z nami
Przyszło się zdrowym jak ryba
Po kontroli odchodzisz z szeregiem schorzeń
Magia, czyż nie?
Lepiej więc wziąć głęboki oddech w poczekalni
W sali własnej
Na badaniu
Przywdziać uśmiech na usta
Zamknąć na chwilę powieki
I błądzić myślami we wszelkie strony
Dać odejść zmartwieniom choć na moment
Nie ma sensu zbytnio trzymać ich w sobie
To mija się z celem
Sala szpitalna niech będzie miejscem ozdrowień, nie uwięzienia
Kolejki są ciężkie... ale nic, co nie wymaga poświęcenia, cierpliwości czy pracy, nie jest warte wiele
Lekarze niech będą aniołami zesłanymi na pomoc z nieba
Niepowodzenia są częścią każdej drogi
Badania rzeczą potrzebną do wygrania ostatecznej nagrody
Nie można mieć wszystkiego za nic
Trzeba się nauczyć oddawać
Coś za coś
A jeśli nic nie może nam pomóc
Musimy się pogodzić z losem naszym
Zaakceptować go
I tworzyć na nim własną ścieżkę
Podyktowaną przez własne pragnienia i możliwości
Ukierunkowaną przez własne decyzje
Poddanie się?
Łatwe rozwiązanie
Ale czy coś warte?
Jeśli tak, to na pewno dużo mniej niż walka
Walką można zyskać o wiele więcej
Więc szukajmy sił
Czy to w sobie
Czy w kimś
Czy w czymś
I cieszmy się, że są miejsca i ludzie
Którzy chcą nam pomóc od lat
YOU ARE READING
Pseudowiersze
PoetryRandomowa poezja. Tfu, pseudopoezja. Jakieś dziwne przemyślenia, niekoniecznie w formie "normalnych" wierszy. Zalecane czytanie bez oczekiwań. Dodam, iż początkowe będą trochę inne (pewnie gorsze), potem jest lepiej.