29. Magia służby zdrowia

3 0 0
                                    

Przyjęcia smak

Kolejek wrzask

Ludzi nieznośnych tłum

Ktoś chciałby wypić rum

Głowa boleć zaczyna

Ktoś przy rejestracji krzyczy „To nie moja wina!"

Wśród rozmów ginie ma mała osoba

Wzywam na pomoc boga

Drukarka zacięta

Niecierpliwość ludzi zaprząta

Zamykam oczy na tych rozeźlonych

Już za mną kilka godzin straconych

Opuszczanych sił czucie

Serc zmarnowanych bicie

Oczekiwanie dobiegające końca

Ostatnie na ten czas ujrzenie słońca...


Oddziałowe życie

Miękkie, wygodne łóżka?

Szczególnie u nas

Smaczne i zdrowe posiłki?

Na pewno u nas

Przemiły personel?

Także u nas

Traktowanie pacjenta z należytym szacunkiem?

Tak, u nas

Poczucie wolności i możliwość podejmowania decyzji?

Zdecydowanie u nas

Nigdy nie będzie ci za zimno! A w nocy nie ma włączonych świateł czy głośnych rozmów!

Takie spanie u nas!

Spore pokoje? Spokojne wypoczywanie?

Zapraszamy do nas

Leczenie? Prawidłowe? Skuteczne? Prędkie?

Oczywiście, że u nas

Wyspecjalizowani lekarze? Profesjonalni?

To właśnie u nas

Wygoda? Dostępność? Prywatność? Bezpieczeństwo?

U nas nigdy nie będziesz narzekać na ich brak


Oddział zawsze będziesz opuszczać z zadowolonym uśmiechem


A co do wizyt, kontroli czy badań

Niech nikogo wesoły głos nie zwiedzie

Udręczone dusze tam się błąkają

Zmęczonymi oczami błagają o pomoc bezsłownie

Strach ściska gardła

Zdenerwowanie każe wstrzymać oddech, zamknąć oczy

Ponownie oczekiwania czar

A gdy już nasz czas nadejdzie

Czy wszystko nam wyjdzie?

Czy wszystko się uda?

A może powinniśmy czekać? Na cuda?

I sił nam dawno brak

Lecz czy pozostanie z nas wrak?

Modlimy się o wyniki dobre

Oby lekarze podjęli decyzje mądre

Bo leki kosztują majątek

A nas lęk gryzie cały ten piątek

Eskapad w nieznane się odechciewa

Żadnych więcej wypraw pomiędzy drzewa

Chciałoby się uciec od zimnego pomieszczenia

I zniknąć, zanim nas zamkną ich spojrzenia


Umknąć... tylko jak?

Tym sidłom zwanych chorobami

Nie sposób zniknąć z oczu jak ptak

Na zawsze pozostaną z nami


Przyszło się zdrowym jak ryba

Po kontroli odchodzisz z szeregiem schorzeń

Magia, czyż nie?


Lepiej więc wziąć głęboki oddech w poczekalni

W sali własnej

Na badaniu

Przywdziać uśmiech na usta

Zamknąć na chwilę powieki

I błądzić myślami we wszelkie strony

Dać odejść zmartwieniom choć na moment

Nie ma sensu zbytnio trzymać ich w sobie

To mija się z celem


Sala szpitalna niech będzie miejscem ozdrowień, nie uwięzienia

Kolejki są ciężkie... ale nic, co nie wymaga poświęcenia, cierpliwości czy pracy, nie jest warte wiele

Lekarze niech będą aniołami zesłanymi na pomoc z nieba

Niepowodzenia są częścią każdej drogi

Badania rzeczą potrzebną do wygrania ostatecznej nagrody

Nie można mieć wszystkiego za nic

Trzeba się nauczyć oddawać

Coś za coś

A jeśli nic nie może nam pomóc

Musimy się pogodzić z losem naszym

Zaakceptować go

I tworzyć na nim własną ścieżkę

Podyktowaną przez własne pragnienia i możliwości

Ukierunkowaną przez własne decyzje

Poddanie się?

Łatwe rozwiązanie

Ale czy coś warte?

Jeśli tak, to na pewno dużo mniej niż walka

Walką można zyskać o wiele więcej


Więc szukajmy sił

Czy to w sobie

Czy w kimś

Czy w czymś

I cieszmy się, że są miejsca i ludzie

Którzy chcą nam pomóc od lat

PseudowierszeWhere stories live. Discover now