Prolog

163 14 16
                                    

Gdyby w Konosze otworzono zoo, Jirayia osobiście dopilnował by, aby ta trójka trafiła do klatki z małpami. Wreszcie na dobre bym się od nich uwolnił. A oni znaleźli by sobie kompanów na swoim poziomie! Wszyscy byli by szczęśliwi...

Może poza małpami.

Siedzieli we czwórkę nad rzeką – właśnie mijała trzecia godzina odkąd dla białowłosego nastąpił koniec świata – Trzeci ogłosił istnienie trzynastej drużyny. A mu przypadł w udziale ten wątpliwy zaszczyt bycia mistrzem tych trzech wariatów.

Cały czas patrząc na płynącą wodę zastanawiał się jak ich utopić, by wszyscy myśleli, że to wypadek. Lecz nie mógł milczeć tak w nieskończoność, toteż zadał pytanie, które wedle Kodeksu Mistrzów było obowiązkowe.

– To czemu zamierzacie zostać shinobi?

– Chce stworzyć nową technikę. – odparł ten, który nazywał się Teuchi.

– A jaką? – dopytał ich Mistrz.

Może jednak nie są tacy źli? To, że gdy pierwszy raz Cię zobaczyli, to jeden przez przypadek nazwał cię dziadkiem, drugi chciał otruć swą zupą, a trzeci chciał sprzedać twoje włosy, jeszcze o niczym nie świadczy.

To są, przecież tylko niewinne dzieciaki!

Odruchowo spojrzał w stronę swojego rozmówcy. Chłopiec właśnie kończył jeść swoje drugie śniadanie. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że obok miał kuchnię polową i najróżniejsze składniki, którymi można by spokojnie wykarmić całą armię.

– Ramen no jutsu! – odparł z entuzjazmem i dorzucił do garnka trochę przypraw. Z kociołka zaczął wydobywać się niepokojący smród.– Wtedy otworzyłbym najlepszą restaurację z ramen na świecie!

Jirayia poczuł jak burczy mu w brzuchu. Tak, właśnie tego brakuje w tej wiosce.

Ale miał wątpliwości, czy Akademia Ninja jest dobrą szkołą dla przyszłego kucharza.

– Pamiętaj, że masz dawać nam zniżki. – przypomniał Minato koledze. – Bo jak nie to wyrzucę cię z wioski!

Jirayia szczerze w to wątpił. Blond włosy chłopak wyglądał niczym aniołek, którego byle podmuch wiatru gotów byłby wznieść do nieba.

– A ty czemu zostajesz shinobi? – zapytał mistrz chłopca, który siedział na uboczu i wzrok miał wbity w ziemię.

– Ja to bym chciał zostać fryzjerem... – odpowiedział cały czas tnąc nożyczkami pobliską trawę.

– To co w takim razie robisz w szkole dla shinobi? – dopytywał nie rozumiejąc dzisiejszej młodzieży.

Za jego czasów każdy chciał nosić przepaskę i wyruszać na dalekie misje, i to było wszystko czego dzieciaki pragnęły. Nie wydziwiało się z jakimiś dodatkowymi profesjami.

– Chcę się nauczyć obsługi noża. – powiedział. W tym momencie nożyczki wymsknęły się mu z rąk i wbiły w ziemię.

Jirayia zadrżał na myśl, że kiedyś zamiast ziemi może to być czyjaś głowa.

– No i chce pozyskać w ten sposób klientów. Fryzjer Eizo brzmi tandetnie. Ale Jonin Fryzjer Eizo... Czy to nie brzmi bardziej profesjonalnie?

Białowłosy spojrzał na niego poirytowany jego ignorancją, ale pamiętał, że w Jak być mistrzem i nie uciec z płaczem z wioski (profesjonalnym dziele, w którego tworzeniu uczestniczyli ponoć dwaj pierwsi hokage) było zapisane, by nie kpić z głupich marzeń młodych ludzi, bo to tylko jeszcze bardziej motywuje ich do realizacji tych chorych planów.

Postanowił więc, ze zupełnym spokojem, zapytać ostatniego z nich. Chłopak wydawał się być najspokojniejszy z nich wszystkich.

– Zamierzam zostać Hokage! – powiedział blondyn.

– Ambitnie. – odpowiedział Jirayia.

Poczuł przypływ nadziei, że chociaż jeden z nich wyrośnie na porządnego shinobi. Wreszcie jakieś podręcznikowe marzenie.

– Wprowadzę zakaz robienia lekcji o siódmej rano. Albo jeszcze lepiej w ogóle zakaże szkoły! A podręcznik do matmy będą w dziale ksiąg zakazanych. – kontynuował z entuzjazmem jakby planował wprowadzić w życie plan Księżycowe Oko.

Obaj jego koledzy przyjęli ten pomysł z entuzjazmem i zaczęli krzyczeć: Minato na prezydenta!

I wtedy zawartość kociołka zaczęła wypływać z naczynia. Miała dziwną oleistą konsystencję.

– Mój ramen! – powiedział załamany Teuchi.

– To miał być ramen? – zapytał Jirayia. – Śmierdzi jak jakaś przystawka dla kanibali.

Dzieciaki spojrzały na niego przerażone.

Żaden z nich nie odważył się spytać skąd zna taki zapach.

*

– I to ma być przyszłość tego narodu? – zapytał z zadumą drapiąc się po brodzie i dodał – Musisz to zmienić.

– Błagam cię Hiruzenie, miej nade mną litość. – powiedział Jirayia klękając przed nim na kolana. – Zabierz ode mnie te dzieciaki.

Jednak Trzeci był nie ubłagany, gestem nakazał mu wstać i otwierając mu drzwi powiedział oschłym tonem:

– Kara musi być proporcjonalna do czynu.   

___

Cieszę się, że dotarłaś/eś aż tutaj xD

To teraz czas na krótkie wyjaśnienie, dlaczego będzie się tu działo, to co będzie się działo.

Nigdy nie przepadałam za sposobem w jaki ukazano początki relacji Kushiny i Minato -  to wszystko było takie ubogie i do bólu schematyczne.

Niestety, trudno znaleźć jakikolwiek ff o tej dwójce, co by zaleczyło tę pustkę w sercu.

Pewnego dnia błądząc w Internetach znalazłam to:

Pewnego dnia błądząc w Internetach znalazłam to:

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Ta teoria do reszty podbiła moje serduszko <3

I tak oto z połączenia miłości do MinaKushi oraz fascynacji tą teorią powstał ten (po)twór

Ja, wiem bardzo wzruszająca historia, taka nie za bogata w szczegóły XDD

Sok pomidorowyWhere stories live. Discover now